Buddyjskim mnichom nie wolno zamieniać wody w wino, co może


stanowić przyczynę faktu, że w Australii jest więcej katolików niż


buddystów.


<br />

Przed wielu laty pewien mieszkaniec Sydney zdecydował się wrócić do


domu ze służbowego przyjęcia, na którym wypił zbyt wiele piw. Uznał


jednak, że szanse na to, że zostanie zatrzymany w drodze do domu, są


niewielkie.


Tego wieczora policja w Sydney ustawiła blokadę na jednej


z popularnych tras, by skontrolować alkomatem każdego przejeżdżającego


tamtędy kierowcę. Na nieszczęście dla naszego bohatera blokada została


ustawiona właśnie na trasie wiodącej z biura do jego domu. Kiedy utknął


w korku, znalazł się w pułapce. Nie miał szans gdziekolwiek uciec.


Kiedy oczekiwał na zbliżenie się do linii, na której wykonywano test


trzeźwości, pogodził się wewnętrznie z surową karą, jaka go czekała,


a która mogła obejmować nawet utratę prawa jazdy. Przeklinał jednocześnie


dręczący go niefart. Jedyne, na co mógł czekać, to nieuniknione cierpienie


i poniżenie. Czuł, że mroki zagłady zbierają się wokół niego, by ostatecznie


pochłonąć jego istnienie.


Kiedy nadeszła jego kolej na test, oficer policji poprosił go o wyjście


z samochodu, po czym podetknął mu alkomat i kazał w niego dmuchnąć.


W tym właśnie momencie doszło do niezwykle głośnego zderzenia


dwóch aut. Jeden z kierowców zwolnił zbyt gwałtownie na widok blokady,


wskutek czego samochód jadący bezpośrednio za nim uderzył go w tył.


Policjant na widok zderzenia zabrał urządzenie z rąk naszego bohatera


i powiedział – Ten wypadek jest ważniejszy niż sprawdzanie pańskiego


poziomu alkoholu. Proszę wsiąść do auta i wrócić do domu.


Na sekundy przed zostaniem zdemaskowanym nasz kierowca został


ułaskawiony. Był niesamowicie szczęśliwy. Natychmiast wsiadł do


samochodu i odjechał, przez całą drogę do domu podśpiewując pod nosem.


Kolejnego dnia zbudził go nerwowo naciskany dzwonek do drzwi. Kiedy


wygrzebał się z łóżka i się ubierał, czuł pulsowanie w skroniach


spowodowane straszliwym kacem, jaki męczył go po wczorajszej imprezie.


Kilka minut później otworzył drzwi i zobaczył na progu dwóch


miejscowych policjantów.


Początkowo się zaniepokoił, ale po chwili pomyślał: „Teraz nie mogą


mnie aresztować. Przecież nie prowadzę auta”.


– Dzień dobry panu.


– Dzień dobry, panowie policjanci. Jakiś problem?


– Czy miałby pan coś przeciwko temu, żebyśmy zajrzeli do pańskiego


garażu?


Mężczyzna był pewien, że w garażu nie ma niczego, co musiałby


ukrywać przed policją. O co zatem, do licha, mogło im chodzić?


– Naturalnie. Zawsze jestem gotowy ułatwiać służbę naszej lokalnej


policji – odparł. – Proszę za mną. – Podeszli do garażu, po czym z wielką


pewnością siebie gospodarz otworzył jego drzwi.


Kiedy otworzył drzwi do garażu, jego twarz zbladła, usta zaczęły drżeć,


a oczy wyszły z orbit. W jego garażu stał… policyjny radiowóz! Wrócił do


domu niewłaściwym samochodem!


Takie są właśnie niebezpieczeństwa związane z jazdą pod wpływem


alkoholu.


Ajahn Brahm


#cytatnadzis


#heheszki


#buddyzm

Komentarze (2)

Cybulion

@Mirxar tego sie nie spodziewalem

zegarmistrzswiatla

Ajahn Brahm zawsze na propsie.

Polecam jego wykłady / sesje na YT

Zaloguj się aby komentować