Broń w Gwiezdnych Wojnach oraz jej realne odpowiedniki

Broń w Gwiezdnych Wojnach oraz jej realne odpowiedniki

hejto.pl
Witam wszystkich bardzo serdecznie po raz ostatni w tym roku. Obecnie (albo kilka dni temu, bo teraz ciągle pada ten jebany deszcz), w wielu miejscach Polska wizualnie nie odbiega zbyt daleko od planety Hoth, co trochę zainspirowało mnie do opracowania tego oto tekstu. No dobra, tak naprawdę to nie, po prostu taki temat przyszedł mi do głowy, nic więcej się za tym nie kryje a nic bardziej świątecznego nie mogłem wymyśleć. W każdym razie, temat dosyć odległy...

... a jednocześnie tak bliski mojemu i tysiącom innym serc.
Chociaż jak się tak zastanowić, to wcale nie tak odległy, bo generał policji napierdalający z granatnika w komendzie, tłumaczący się, że RGW-90 to głośnik/wymyślna butelka wódki/jakieś inne kłamstwo w które nikt nie uwierzy, to naprawdę kurwa niezłe Gwiezdne Wojny, których chyba nawet George Lucas by nie wymyślił XD

Ostatnio takie głośniki były w biedronce na wyprzedaży na stoisku z elektroniką, nie kłamię, poważnie.
Całe to zdarzenie jest bardzo w klimacie twórczości Bartosza Walaszka. W ogóle mam wrażenie, że od czasów pandemii Walaszek odpowiada za losy świata, bo coraz trudniej brać to wszystko na poważnie. Sprawa z granatnikiem z pewnością znajdzie się w jakimś nowym odcinku Blok Ekipy, ale chyba trochę za bardzo odleciałem od tematu.
Mam trochę pierdolca na punkcie Gwiezdnych Wojen. Za młodu kupowałem (czytaj. Mama mi kupowała, bo za chodzenie do podstawówki nie płacą wynagrodzeń) masę figurek, modeli do składania, zestawów lego (rok temu pod choinkę kupiłem sobie TIE Fightera i X-Winga żeby przypomnieć sobie smak dzieciństwa, ale zrobiłem to już za swoje pieniądze XD), komiksów, książek i tak dalej i tak dalej. Tyle, że wcale nie trzeba być na punkcie Gwiezdnych Wojen pierdolniętym, aby dojrzeć, że te blastery wydają się jakieś takie znajome. Fakt ten może dziwić, ale uniwersum to pod względem uzbrojenia zaskakująco mocno trzyma się swoich ziemskich korzeni. Oto kilka przykładów.
Każdy kojarzy imperialnych szturmowców. Według Bena Kenobiego - niezwykle celni, według bezwzględnych statystyk - w obrębie trzech filmów ich celność plasuje się na poziomie 7%. Czy to wina imperialnego szkolenia? Czy Imperator ciął budżet na szkolenia? A może problem w tym, że szturmowcy używają pistoletu maszynowego z lat siedemdziesiątych?

BlasTech E-11 w finałowym odcinku Andor. Jeśli jeszcze nie oglądaliście serialu, to przestańcie to czytać i natychmiast obejrzyjcie, bo to absolutnie kapitalny serial. Nawet nie "kapitalny gwiezdnowojenny serial", po prostu kapitalny serial.
W uniwersum broń ceniona ze względu na swoją celność (to już omawialiśmy), dużą moc i kompaktowe wymiary (co często skutkuje strzelaniem z niego jedną ręką i innych tego typu bezeceństw). W prawdziwym świecie mocą nie imponuje, bo zasilany jest kalibrem 9x19mm, celnością... raczej też nie. Ale kompaktowe wymiary się zgadzają, gdyż mowa o brytyjskim pistolecie maszynowym Sterling, konkretniej, o wersji L2A3.

Tutaj L2A3 z rozłożoną kolbą (składa się pod broń), feature, który w filmach niemal nie występuje wcale.

A tu filmowy E-11.
Gwiezdnowojenny Sterling niespecjalnie odbiega od swojego pierwowzoru, po prostu technicy z LucasFilm odpowiedzialni za broń w filmie usunęli dźwignię przeładowania, dodali podwyższenie w miejscu montażu optyki i na to wrzucili celownik M38 używany w czołgach M4 Sherman.

U dołu replika M38 używana na filmowych E-11.
Swoją drogą, w niektórych scenach epizodu IV i V czujne oko może dojrzeć, iż imperialny blaster... Wyrzuca łuski.

W tym niezbyt korzystnym dla świętej pamięci Carrie Fisher ujęciu bardzo ładnie widać wspomnianą łuskę.
Czyli co, 9x19 jest tak nieśmiertelnym nabojem, że używa się go nawet w odległej galaktyce? No niezupełnie, wyjaśnienie tego zjawiska jest dużo prostsze. Początkowo "te ważniejsze" E-11 (nazywane "Hero") budowano z faktycznych, palnych L2A3, które na potrzeby filmu zasilane były ślepą amunicją.
W "Powrocie Jedi" wszystkie E-11 zamieniono na repliki zbudowane przez firmę MGC, więc tam łusek już nie dojrzymy.
E-11 (i sterling) jest na tyle nieśmiertelny, że nowe typy imperialnego uzbrojenia nadal w głównej mierze opierają się właśnie na nim.
Tu mamy E-11D z Rogue One:

Moja ulubiona odmiana E-11, bardzo pasuje do Death Troopers którzy są kimś w rodzaju DEVGRU świata gwiezdnych wojen. Tak przy okazji, pomimo faktu, że E-11D posiada kolbę PDW, nadal ma złożoną w dół standardową kolbę sterlinga (której w tej konfiguracji nie da się rozłożyć) co może nasuwać podejrzenia, że w świecie gwiezdnych wojen ta kolba jest bardziej chwytem przednim niż kolbą.
E-22, także z Rogue One:

Imperialni marines (Shore Troopers) też wyglądają świetnie. W ogóle Rogue One zrobił duży krok do przodu pod względem designu imperialnych żołnierzy.
Oraz F-11D, używany przez szturmowców najwyższego porządku z nowej trylogii:

W nowej trylogii szturmowcy chętniej korzystają z kolb, co jest wyjątkowo dobrym pomysłem.
Co ciekawe, L2A3 używają również rebelianci, tyle, że w nieco innej postaci.
BlasTech DH-17 przez "tych dobrych" wykorzystywany jest dosyć często, zobaczyć możemy go już w początkowej scenie abordażu Tantive IV w epizodzie czwartym.

Okrutny "trigger discipline", ale w latch siedemdziesiątych mało kto zwracał na to uwagę.
Tutaj podobieństwo do L2A3 również jest ewidentne, tyle, że usunięto z niego kolbę, założono celownik Singlepoint OEG i dodano to srebrne coś z przodu.

DH-17 nie są zasilane z magazynków (czy raczej battery pack) jak E-11. Są zasilane... Nie wiem, powietrzem czy czymś.
W przeciwieństwie do E-11, podczas używania DH-17 wypadających łusek nie ujrzymy, gdyż wszystkie te blastery to repliki pozbawione możliwości strzelania czymkolwiek. Podobnie jak w E-11 (czy hełmach szturmowców), te także dzielono na wersje "Stunt" i "Hero". Hero, jak nazwa wskazuje, były ładnymi i szczegółowymi wersjami, których używali ważniejsi i dłużej występujący na pierwszym planie bohaterowie. Wersje stunt, to te brzydsze, dużo bardziej uproszczone repliki, używane przez statystów lub postacie widoczne w tle.

Hero na zdjęciu wyżej, tutaj mamy bieda-wersję stunt.
Trochę mniej czasu antenowego dostał DLT-19, którego zobaczyć możemy u zwykłych szturmowców:

Jeżeli graliście w Battlefielda V, DLT-19 może wydawać się wam znajomy.
U szturmowców pustynnych:

Sandtrooper po lewej stronie trzyma swojego DLT-19 do góry nogami. Albo do góry dwójnogiem. A na pierwszym planie T-21 w którego wciela się brytyjski Lewis Gun bez charakterystycznego magazynka.
Czy śnieżnych:

To ja, za każdym razem gdy wychodzę teraz z domu na choćby 5 minut (mieszkam na wschodzie, tak śnieżnej zimy nie widziałem chyba z 10 lat).
DLT-19 to nic innego jak jeden z najlepszych karabinów maszynowych w historii, czyli niemiecki MG34. Być może z uwagi na jego nieprzeciętną urodę nie zmieniono w nim praktycznie nic, dodano tylko podłużne, dosyć tajemnicze szyny, które zauważyć można również na E-11. No dobra, wcale nie są tajemnicze, to po prostu prowadnice do szuflad pomalowane na czarno (serio, nie żartuję, kupione były w sklepie B&Q hardware store).

Palne MG34 zasilane były z taśmy nabojowej, magazynków bębnowych (trommelmagazin) lub podwójnych magazynków bębnowych (Doppeltrommel). W filmie nie uświadczymy żadnego z powyższych.
Pozostajemy przy niemieckim sprzęcie, gdyż na tapetę czas wziąć blaster samego (xD) Hana Solo.

W mojej opinii, niezbyt praktyczna optyka na pistolet, ale Solo chyba wiedział co robi.
Jego niezwykle ikoniczny blaster DL-44 to niemiecki Mauser C96 "Broomhandle".

"Czerwona dziewiątka" była wersją zasilaną nabojem 9x19. Standardowy C96 strzelał pociskiem 7,63x25mm.
W epizodzie czwartym używano palnego C96 z nieco skróconą (trochę na modłę dzisiejszych lunet LPVO) doczepioną niemiecką lunetą "Hensoldt Wetzlar Dialytan" montowaną na karabinach K98K podczas pierwszej wojny światowej.
Po za lunetą, Han Solo obciął lufę i założył na nią mini durszlak, który do odcedzania klusków i pierogów może nadawać się średnio, ale do kompensowania odrzutu w karabinie MG89, z którego został pożyczony sprawdzał się nieźle.

Durszlak w MG89 wydaje się być niedemontowaną częścią lufy, wygląda więc na to, że na potrzeby gwiezdnych wojen został z MG89 odcięty.
W epizodzie piątym palnego C96 zamieniono na jego filmową replikę a pierwszowojenną lunetę na celownik M19 (starszą wersję celownika M38, tego samego, który montowany był na E-11), również używany używany w czołgach M4 Sherman.

A na koniec miotacz, z którego luja ogłuszacza między uszy dostał R2-D2 w epizodzie czwartym. Miotacz jonowy używany przez kurdupli w kapturach (czytaj. Jawy) to dosyć okrutnie pocięty Lee-Enfield No.1 MK.III, podstawowy karabin armii brytyjskiej podczas pierwszej wojny światowej.

Tak, ten srebrny kubek z przodu to granatnik. Mam nadzieję, że komendant szymczyk (celowo z małej) tego nie czyta, bo pewnie zrobiło mu się już gorąco.
Obcięcie kolby i lufy wynikało zapewne z troski o krótkie, urocze rączki Jawów, które nie miałby by szans złożyć się do strzału z pełną kolbą.

Zaznaczyłem, żebyście dokładnie wiedzieli gdzie są te rączki.
Ciekawiej robi się z przodu miotacza. Wyżej wspomniany granatnik No.1 Mk.1 Cup Discharger domyślnie montowany był na otworach wokół muszki i zaczepie delikatnie wystającym za lufę standardowego Lee-Enfielda.

W ten kubek wkładało się granat i w zasadzie strzelało na pałę, bo wtedy jeszcze nie było oddzielnych przyrządów celowniczych granatnika, więc nieszczególnie było z czego przymierzyć.
Jednakże, jak już wszyscy wiecie, lufę (razem z montażem) odcięto. No więc jak granatnik na tego obrzyna założono? No jak jak? Po prostu przyczepiono go na pałę bezpośrednio do lufy, proste.
Żeby was nie zanudzać, na dziś wystarczy ale pewnie za jakiś czas jeszcze wrócę do tematu, bo jest wyjątkowo obszerny.
Tymczasem życzę całemu hejto bardzo wesołych świąt, naprawdę konkretnego sylwestra (chyba, że nie pijecie, to nie wiem, spokojnego sylwestra chyba) i lepszego przyszłego roku, bo o ja pierdolę, jeżeli przyszły rok będzie tak chujowy jak ten, to nie wiem czy ludzkość to zniesie i nie zaczną się jakieś globalne zamieszki, wojna nuklearna czy inne chuj wie co XD
Trzymajcie się wszyscy, cześć
Jeśli na bieżąco chcecie śledzić moje wpisy, obserwujcie tag: #animalobroni

Komentarze (10)

krokodil3

@AnimalMotherPL i zabieram się za czytanie

AnimalMotherPL

@krokodil3 Dziękuję za zaufanie, życzę miłego czytania

Opornik

@AnimalMotherPL jak grałem w grę w Star Wars Battlefield od EA games, to strasznie się głupio czułem biegając z tymi replikami Sterlinga albo Stg 44, zabijało klimat strasznie.


W filmach mi to nie przeszkadzało. Z wyjątkiem kolby od M4 w nowych filmach,

to już przegięcie. Reszta to przynajmniej bronie historyczne, rzadko używane.


Ciekawe, nie wiedziałem że strzelali ślepakami.

AnimalMotherPL

@dywagacja Bardzo dziękuję za, jak zwykle zresztą miłe słowa Ogółem w tym artykule skupiam się na broni z oryginalnej trylogii, więc w kotorze nie zobaczysz żadnej z nich, ale w Fallen Order na pewno pojawia E-11 i chyba DLT-19 jak dobrze pamiętam. Wspaniale, że mój wpis miał taki skutek uboczny, czekam z niecierpliwością na Twój kolejny wpis

AnimalMotherPL

@Opornik Tak, Battlefronty, szczególnie w kamerze pierwszoosobowej powodują mocny dysonans, bo DLT-19 wygląda niemal identycznie jak MG34 w Battlefieldzie V xD Battlefront 2 przesuwa granicę jeszcze dalej, bo pojawiają się tam niemal niemodyfikowane Calico czy Barrett M107. W ogóle broń w preqelach i Battlefrontach to bardzo ciekawy temat i na pewno do tego wrócę

ivaldir

@AnimalMotherPL Kiedy tylko ogarne jak daje się 10 piorunów dla jednego artykułu na hejto, to wracam tutaj i dorzucam wszystkie brakujące 9.

AnimalMotherPL

@ivaldir Obawiam się, że tak się nie da i pewnie nie będzie się dało, ale bardzo Ci dziękuję za chęci i fakt, że wpis się podobał

ivaldir

@AnimalMotherPL Z mojej strony oczywiście żarcik, ale dla Ciebie pełen szacun za wspaniały tekst. Kłaniam się w pas.

Zaloguj się aby komentować