Blacksad: Under the Skin

Ostatnio napisałem, że staram się nie pisać o grach, które mi się nie spodobały. I dalej trzymam się tej zasady, jednakże mam ambiwalentny stosunek do „Blacksad: Under the Skin”.

Z jednej strony bardzo spodobało mi się to, co w grach jest dla mnie najważniejsze: opowiedziana historia oraz bohaterowie nie tylko główni, ale także drugo- czy nawet trzecioplanowi. Fabuła mnie najbardziej interesuje i tylko ona sprawiła, że nie porzuciłem tego tytułu po pierwszej godzinie gry.

To egranizacja komiksów hiszpańskiego duetu: Juana Díaza Canalesa i Juanjo Guarnido. Czy duch ich twórczości został wiernie oddany? Trudno powiedzieć, ponieważ to dwa oddzielne media, które rządzą się swoimi prawami, a na komiksach to ja niespecjalnie się znam. Niemniej bardzo podobało mi się to, jak został napisany komputerowy Blacksad. Myślę, że pracownicy Pendulo Studios wiedzieli, co robią - chociaż trzeba przyznać, że Blacksad jest typowym detektywem z nurtu noir, więc może ich zadanie nie było aż takie trudne?

Tak samo jak sprawa, którą musiał rozwiązać. Początkowo bardzo prosta i lokalna - samobójstwo popełnił właściciel siłowni - z czasem zaczyna się wić i wić, by potem wszystko ładnie się ze sobą zazębiło. Poznajemy coraz więcej szczegółów o przeszłości różnych podejrzanych, dowiadujemy się o nowych powiązaniach, są niespodziewane zwroty fabularne. Mimo to gra sama w sobie nie była trudna. Jedynie dwa razy zajrzałem do solucji, ponieważ się zaciąłem. Raz, gdy nie zauważyłem małej koperty, która leżała w prawym dolnym rogu. Drugi raz, już pod sam koniec, kiedy nie do końca wiedziałem, jak połączyć odpowiednie wątki.

No bo jak na detektywa przystało, Blacksad co jakiś czas musi dedukować. Zostało to przedstawione w ciekawy sposób: z rozsypanki różnych dowodów trzeba ułożyć logiczny ciąg przyczynowo-skutkowy. Z reguły działa to bardzo dobrze, czasem jednak nie wszystko wydawało mi się na tyle klarowne, by udało się tego dokonać bez klikania na lewo i prawo w nadziei, że trafię na odpowiednią kombinację.

Co mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło - soundtrack w tej grze jest przecudowny. Nie jestem fanem jazzu - lubuję się w muzyce elektronicznej - jednakże każdy kolejny utwór celnie trafiał w mój gust. Polecam przesłuchać ścieżkę dźwiękową: https://youtube.com/playlist?list=OLAK5uy_lwqV4eKp8-ZBuqtRJ3fjCtIX_33SE1_ZA&si=adL1ot5UjcEMKvL3

Podobało mi się też coś, o czym zapomniałem wspomnieć przy komiksach: rozbawiło mnie to, że ochroniarzem, typowym gorylem, w grze/komiksach jest rzeczywisty goryl. xD Tak samo jak w policji pracują chyba same psy.

Dlaczego jednak chciałem porzucić grę po zaledwie godzinie?

TA GRA JEST TOPORNA.

  • Sterowanie jest toporne. Grałem na komputerze, korzystając z pada - tak mi zasugerowała gra na samym początku. Przyciskologia jest jak najbardziej w porządku, ale to, w jaki sposób porusza się postać Blacksada, woła o pomstę do nieba. Chodzi powolnie. Obraca się powoli. Czasem nie patrzył tam, gdzie mu kazałem. Ogółem frustrujące.
  • Nie można pomijać dialogów. Nie wiem, co skłoniło twórców do takiego zabiegu, ale nie, jeśli czytacie szybciej od aktorów, nie możecie pominąć kwestii. Musicie cierpliwie słuchać. Cutscenek także nie można pomijać, a szkoda, ponieważ dosyć często są rozbudowane sekwencje quick time eventów. Źle klikniecie bądź się spóźnicie/zrobicie to zbyt szybko? Śmierć, konieczność powtórzenia sekwencji i oglądania tych samych scenek od początku.
  • Optymalizacja. Nie mam nie wiadomo jak dobrego sprzętu, nie mam też przestarzałego złomka - ot, średniak kupiony dwa lata temu, kiedy karty graficzne były jeszcze bardzo drogie. No ale w różne gierki gram na najwyższych ustawieniach graficznych. W przypadku „Blacksad: Under the Skin” można o tym zapomnieć. Gra tnie się niemiłosiernie (lub jak emo). I jak sprawdziłem na forach, problem nie dotyczył także mnie.

Rozgrywka bardzo przypomina gry od studia „Telltale Games”. Blacksad może w różny sposób odpowiadać na pytania, postacie na to reagują, a gra informuje nas o konsekwencjach dokonanych wyborów. Na przykład, że nie dałeś się przekupić. Albo że kogoś obraziłeś. Czy przez to gra oferuje różne wersje historii? Według twórców tak, chociaż podejrzewam, że może to być jak w „The Walking Dead”. Niewiele się zmieni, bo gra i tak musi dojść do pewnych głównych wydarzeń. Tak mniemam. Nie sprawdzam, bo przez problemy wymienione wyżej nie mam najmniejszej ochoty przechodzić większości tych samych sekwencji, żeby sprawdzić, czy wybory gracza rzeczywiście mają znaczenie czy to tylko pic na wodę. Tym bardziej, że lubię przechodzić takie gry tylko raz, żeby uzyskać „moją” wersję historii.

W ramach ciekawostki zamieściłem screenshot z ekranu, który pokazuje, jaki staje się nasz główny bohater przez podejmowane przez nas decyzje. Zrobiłem go pod koniec gry. I jakoś tak wyszło, że na przykład mój Blacksad to w stu procentach romantyk. Idealnie pasuje na detektywa w kryminale noir. :')

Czy polecam? Chyba tylko do obejrzenia na YouTube w formie przejścia gry bez komentarza. Ja dosyć dużo wybaczam gierkom, ale przy tej się niestety męczyłem i cieszę się, że mam już ją za sobą, mimo że bardzo podobała mi się historia.

#steam #gry
6e87d458-ff68-4de4-95db-0bd429b8a605
face5b47-6d40-47b2-ba72-58a58b6aa9fa
DiscoKhan

@cyberpunkowy_neuromantyk nawet jeżeli technikalia zniechęcają do tytułu to muzyka jest rzeczywiście pierwsza klasa i przynajmniej mi playlistę poszerzy!

Dzemik_Skrytozerca

Dziękuję za piękny tekst.


Też się zniechecilem do tej gry, choć darze komiks dużym szacunkiem.

cyberpunkowy_neuromantyk

@Dzemik_Skrytozerca 


Z podobnych powodów czy innych?

Zaloguj się aby komentować