Będzie post długi chłopsko-filozoficzny, pewnie też chaotyczny bo mam zaburzenia koncentracji.
Generalnie w życiu próbowałem wszystkich rodzajów psychodelików i narcos (nie wliczając w to jakichś patologicznych typu heroina czy inny syf).
Pamiętam taki stan który trwał kilkanaście minut, chyba na grzybach, jak byłem w stanie tak się odrealnić i rozbijać wszystko co robię w życiu na czynniki pierwsze, tzn. jak np. ktoś coś mówił, to ja rozbijałem to na jego mowę ciała, na to jak rusza rękoma, jak patrzy na kogoś w trakcie mówienia, jak intonuje itd., swoje myśli i zachowania też tak rozdrabniałem na czynniki pierwsze, np. dlaczego paliłem papierosy, dlaczego miałem problemy w życiu itd.
Ogólnie rzecz ujmując takie rozbicie wszystkiego: myśli, zachowań ludzkich, swoich problemów na czynniki pierwsze i zrozumienie ich - coś w rodzaj medytacji.
Zacząłem się zastanawiać, co jest ze mną nie tak, że np. jeszcze 5-10 lat temu byłem w stanie szybciej się uczyć, bardziej motywować, byłem bardziej aktywny fizycznie itd. Zasadniczo, to nie licząc procesów stricte fizycznych typu starzenie się i zmniejszenie plastyczności mózgu - NIC. Zmieniło się jedynie moje podejście i schematy w mojej głowie.
Czemu paliłem? Bo to łatwe, tak samo jak łatwe jest obżeranie się. Co z tym zrobić? Po prostu nie ulegać pokusom. Jak to po prostu?
Wejdź do wanny z zimną wodą, twoje ciało i móżg każe Ci od razu wyjść. Daje impulsy z jakiejś twojej głębokiej podświadomości, jaszczurzego mózgu, że wpadłeś do lodowatej wody i musisz wyjść albo umrzesz. Ale czy tak jest? Nie.
Chce Ci się zapalić/zjeść/sfapować - czy tego tak naprawdę potrzebujesz, czy działasz tylko i wyłącznie w oparciu o impuls? W 99% sytuacji - to drugie.
Muszę zacząć przełamywać te złe schematy, które powoli wchodziły do mojego życia.
Nudzi mi się? Pogram.
Jestem głodny? Koniecznie muszę opierdolić 500 kcal.
Napalony? Fap.
Nie chce mi się uczyć? Odłóż to na później.
Brałem te psychodeliki i byłem w stanie sobie wyobrazić i wyobrażałem sobie, że mój mózg to sztuczna inteligencja opierająca się na uczeniu maszynowym (w ogóle to po⁎⁎⁎⁎ny stan był wtedy xD).
Gdyby wziąć moje życie i uczyć na nim AI, to po dajmy na to roku wpadłaby w te same schematy co ja. Ale co robić, żeby tak nie było? Wychodzić ze schematów, wprowadzać nowe dane, nowe wzorce zachowań i w ten sam sposób mój mózg zmieni się tak samo jakby zmieniła się ta sztuczna inteligencja. Oczywiście będzie to proces nieprzyjemny i długotrwały - wyjście z nałogu, zrzucenie kg wiąże się z wysiłkiem intelektualnym, ale kurde, jak nie zmienię tego teraz, to co? Mam tyć aż będę ważył 100 kg? 120? 140? Mam się opierniczać i nie rozwijać i tkwić w tym schemacie?
Zaczynam myśleć o swoim umyśle i podejściu do życia ogólnie w ten sposób, że jestem AI który stosuje uczenie maszynowe, tylko teraz trzeba zmienić mu dane do niego wpływające, żeby przełamywać te patologiczne schematy, które w niego wrzucam od 5 lat ponad.
Coś trzeba ze sobą zrobić, żeby zacząć normalnie funkcjonować, lepiej wyglądać, lepiej się czuć. Życie jest jedno i nie ma co go więcej marnować.
Większość czasu ostatnio lecę na autopilocie, muszę coś z tym zrobić i skończyć z tym. Ewentualnie zmienić autopilota prowadzącego mnie w nicość na takiego, który mnie wyniesie w górę.
#przegryw #wychodzimyzprzegrywu