
Sto lat po tym, jak Austria odsunęła od władzy Habsburgów, cesarska dynastia ponownie znalazła się w centrum krajowego sporu. Tym razem chodzi o klejnoty, które zaginęły podczas upadku imperium, a niedawno odnalazły się w skarbcu jednego z kanadyjskich banków.
Najnowszy zwrot w długiej, skomplikowanej relacji Austrii z jej cesarską przeszłością ma miejsce nie w Wiedniu, lecz w Quebecu – tam, gdzie rodzina Habsburgów twierdzi, że zestaw od dawna zaginionych skarbów spoczywał po cichu przez dekady. Austriacki rząd zastanawia się teraz, czy klejnoty – w tym legendarny Diament Florencki – należą do dynastii, która uciekła w 1918 roku, czy do republiki, która ją zastąpiła.
Ujawnienie tej historii ponownie otworzyło w Austrii znaną linię kulturowego podziału, gdzie monarchia zwykle funkcjonuje jak zamknięta w bursztynie: w gablotach muzealnych, folderach turystycznych i sentymentalnym blasku filmów o Sissi. Tym razem spór wszedł jednak wprost do polityki.
Do tego dochodzi ironia losu. Austria przez dziesięciolecia odpierała żądania zwrotu cudzych skarbów – przykładem mogą być meksykańskie apele o powrót azteckiej korony z piór przechowywanej w Wiedniu czy długotrwałe batalie o dzieła Egona Schielego i Gustava Klimta zrabowane żydowskim rodzinom w czasach nazistowskich. W tamtych przypadkach państwo powoływało się na rygorystyczne definicje własności i opieki. [...]
#wiadomosciswiat #austria #rzad #habsburgowie #politykazagraniczna #euractiv