Artykuł informacyjny (IMHO) napisany przez byłego członka brytyjskiego UAF Azow, Shauna Pinnera, który walczył w obronie Mariupola w 2022 r., a później został schwytany, przetrzymywany w niewoli, torturowany, a w pewnym momencie skazany na śmierć przez rosyjski sąd.


#wojna #rosja #ukraina


Pokrowsk: gdzie Putin połamał sobie zęby


„W listopadzie ubiegłego roku odwiedziłem Pokrovsk i nazwałem go farmą pod Waterloo”, pisze były ukraiński żołnierz piechoty morskiej, Shaun Pinner. Oba miejsca zostały zniszczone przez armię imperialnego agresora.

Autorstwa Shauna Pinnera

6 listopada 2025 r.


Otoczony murem dom w Hougoumont na terenie dzisiejszej Belgii był mało znanym miejscem przed czerwcem 1815 roku, kiedy to wojska brytyjskie i sprzymierzone walczyły z Francuzami w brutalnej, trwającej cały dzień walce o jego zdobycie. Nawet gdy dym z bitwy pod Waterloo spowijał budynki, jego kluczowe znaczenie było oczywiste dla obu armii.


Książę Wellington, brytyjski dowódca, powiedział później: „Sukces bitwy zależał od zamknięcia bram Hougoumont”.


Na mapie wyglądało to jak nicość – tylko dziedziniec, kilka kamiennych murów i kilka zabudowań gospodarczych. Jednak utrzymanie Hougoumont zatrzymało ogromne rzesze wojsk Napoleona, pokrzyżowało jego plany, wykrwawiło i spowolniło jego postępy, a co najważniejsze, zmusiło go do wysłania coraz większej liczby ludzi do walki, której po prostu nie mógł wygrać.


Tego dnia nie Paryż ani żadna stolica kraju zadecydowały o wyniku, lecz skromna plątanina zabudowań gospodarczych.


Ukraińskie miasto Pokrowsk, zachodnia osada w Doniecku i węzeł kolejowy, licząca przed wojną około 60 000 mieszkańców, jest obecnie centrum rosyjskich prób rozbicia broniącej się armii. Podobnie jak Hougoumont, stało się znane dzięki wojnie. Można doszukać się pewnych podobieństw do osady belgijskiej.


Powiedzmy sobie jasno: nie sądzę, żeby gdyby Pokrowsk upadł (a siły rosyjskie są w mieście ), losy wojny nagle przechyliłyby się na korzyść Rosji z dnia na dzień. Nie mamy roku 1815 i nie ma jednej bramy, która w ciągu jednego dnia decyduje o losie narodów. Ale w krótkiej perspektywie? Jej utrata podbiłaby morale. Dałaby Rosji okazję do propagandy. Pozwoliłaby im paradować z „pędem”, nawet gdy armia Putina wciąż się wykrwawia.


I o to właśnie chodzi.


Pokrowsk to miejsce, w którym Rosja czuje, że musi wygrać, a ukraińskie siły zbrojne każą jej drogo płacić za te próby.


To już nie jest miasto, nie do końca. To zawór bezpieczeństwa. Punkt krytyczny. Koło szlifierskie. Dla Moskwy to sztandar, który muszą podnieść. Dla nas to dodatkowy czas, a czas to życie w tej wojnie.


Mariupol to ta sama historia w szerszym ujęciu. Wtedy, w 2022 roku, byliśmy otoczeni, ostrzeliwani w ciszy, a każda ulica stawała przed decyzją: zostać i zmusić Rosjan do zapłaty, czy uciekać i pozwolić im dyktować tempo wojny. Wybraliśmy pozostanie. Miasto kupiło nam czas, nie z sentymentu, ale dlatego, że czas to jedyna waluta, która może zmienić losy wojny.


Było to brzydkie, kosztowne i skuteczne: im dłużej się broniliśmy, tym bardziej rosyjska strategia się chwiała, tym bardziej rosyjska siła robocza była rozciągnięta, a świat patrzył na to z niepokojem. Niektórzy twierdzą, że gdybyśmy nie utrzymali się tak długo, Kijów mógłby upaść.


Wschodnie miasto Bachmut stanowiło kolejny rozdział tej samej lekcji. Nawet gdy szanse były przytłaczające, gdy niebo było pełne dronów, a ziemia pełna pojazdów, celem nigdy nie była jedynie obrona nazwy na mapie. Chodziło o to, by przekuć impet atakującego w obciążenie. Osaczenie, głód lub przewaga strzelecka zmieniają rachunek: miasto, które nie chce upaść zgodnie z planem, zmusza wroga do wyniszczenia, a to właśnie w tym wyniszczeniu spotyka się strategia i polityka.


CEPA

Zdjęcie: Żołnierz 68. Samodzielnej Brygady Strzelców Konnych Sił Zbrojnych Ukrainy pozuje do zdjęcia po powrocie z misji bojowej, w trakcie ataku Rosji na Ukrainę, w pobliżu miasta Pokrowsk w obwodzie donieckim na Ukrainie, 26 maja 2025 r. Źródło: REUTERS/Ivan Anatolii Stepanov

Wnioski i analizy


Krawędź Europy

Pokrowsk: gdzie Putin połamał sobie zęby

„W listopadzie ubiegłego roku odwiedziłem Pokrovsk i nazwałem go farmą pod Waterloo”, pisze były ukraiński żołnierz piechoty morskiej, Shaun Pinner. Oba miejsca zostały zniszczone przez armię imperialnego agresora.

Autorstwa Shauna Pinnera

6 listopada 2025 r.


Otoczony murem dom w Hougoumont na terenie dzisiejszej Belgii był mało znanym miejscem przed czerwcem 1815 roku, kiedy to wojska brytyjskie i sprzymierzone walczyły z Francuzami w brutalnej, trwającej cały dzień walce o jego zdobycie. Nawet gdy dym z bitwy pod Waterloo spowijał budynki, jego kluczowe znaczenie było oczywiste dla obu armii.


Książę Wellington, brytyjski dowódca, powiedział później: „Sukces bitwy zależał od zamknięcia bram Hougoumont”.


Na mapie wyglądało to jak nicość – tylko dziedziniec, kilka kamiennych murów i kilka zabudowań gospodarczych. Jednak utrzymanie Hougoumont znieruchomiło ogromne rzesze wojsk Napoleona, pokrzyżowało jego plany, wykrwawiło i spowolniło jego postępy, a co najważniejsze, zmusiło go do wysłania coraz większej liczby ludzi do walki, której po prostu nie mógł wygrać.


Tego dnia nie Paryż ani żadna stolica kraju zadecydowały o wyniku, lecz skromna plątanina zabudowań gospodarczych.


Ukraińskie miasto Pokrowsk, zachodnia osada w Doniecku i węzeł kolejowy, licząca przed wojną około 60 000 mieszkańców, jest obecnie centrum rosyjskich prób rozbicia broniącej się armii. Podobnie jak Hougoumont, stało się znane dzięki wojnie. Można doszukać się pewnych podobieństw do osady belgijskiej.


Zdjęcie: Shaun Pinner w Pokrowsku. Źródło: Zdjęcie dzięki uprzejmości Shauna Pinnera

Zdjęcie: Shaun Pinner w Pokrowsku. Źródło: Zdjęcie dzięki uprzejmości Shauna Pinnera

Powiedzmy sobie jasno: nie sądzę, żeby gdyby Pokrowsk upadł (a siły rosyjskie są w mieście ), losy wojny nagle przechyliłyby się na korzyść Rosji z dnia na dzień. Nie mamy roku 1815 i nie ma jednej bramy, która w ciągu jednego dnia decyduje o losie narodów. Ale w krótkiej perspektywie? Jej utrata podbiłaby morale. Dałaby Rosji okazję do propagandy. Pozwoliłaby im paradować z „pędem”, nawet gdy armia Putina wciąż się wykrwawia.


I o to właśnie chodzi.


Pokrowsk to miejsce, w którym Rosja czuje, że musi wygrać, a ukraińskie siły zbrojne każą jej drogo płacić za te próby.


To już nie jest miasto, nie do końca. To zawór bezpieczeństwa. Punkt krytyczny. Koło szlifierskie. Dla Moskwy to sztandar, który muszą podnieść. Dla nas to dodatkowy czas, a czas to życie w tej wojnie.


Mariupol to ta sama historia w szerszym ujęciu. Wtedy, w 2022 roku, byliśmy otoczeni, ostrzeliwani w ciszy, a każda ulica stawała przed decyzją: zostać i zmusić Rosjan do zapłaty, czy uciekać i pozwolić im dyktować tempo wojny. Wybraliśmy pozostanie. Miasto kupiło nam czas, nie z sentymentu, ale dlatego, że czas to jedyna waluta, która może zmienić losy wojny.


Było to brzydkie, kosztowne i skuteczne: im dłużej się broniliśmy, tym bardziej rosyjska strategia się chwiała, tym bardziej rosyjska siła robocza była rozciągnięta, a świat patrzył na to z niepokojem. Niektórzy twierdzą, że gdybyśmy nie utrzymali się tak długo, Kijów mógłby upaść.


Wschodnie miasto Bachmut stanowiło kolejny rozdział tej samej lekcji. Nawet gdy szanse były przytłaczające, gdy niebo było pełne dronów, a ziemia pełna pojazdów, celem nigdy nie była jedynie obrona nazwy na mapie. Chodziło o to, by przekuć impet atakującego w obciążenie. Osaczenie, głód lub przewaga strzelecka zmieniają rachunek: miasto, które nie chce upaść zgodnie z planem, zmusza wroga do wyniszczenia, a to właśnie w tym wyniszczeniu spotyka się strategia i polityka.


Pobierz najnowsze

Zarejestruj się, aby regularnie otrzymywać wiadomości e-mail i być na bieżąco z działalnością CEPA.

Napisz tutaj e-mail

Wiem, jak to jest być wśród ostatnich walczących w okopach, czuć presję liczebności i zimną pewność, że twoim zadaniem nie jest utrzymanie pozycji dla chwały, ale wyczerpanie wroga. Przez kilka tygodni, nawet w obliczu odcięcia i przytłaczającej przewagi, trzymaliśmy w głowach ten cel: sprawić, by płacili za każdy metr.


Co sprowadza nas z powrotem do domu na wsi. Wszystko zmierzało w tym kierunku. Dla Ukrainy logika tej wojny nigdy się nie zmieniła, mimo że wielu zagranicznych ekspertów nie rozumie rzeczywistości ani taktyki: zmusić Rosję do płacenia słono za każdy metr i zmusić ją do wykrwawiania się w walce o ziemię. W Pokrowsku ta strategia przynosi korzyści.


Przed pełnoskalową inwazją Rosji Pokrowsk był węzłem komunikacyjnym i centrum administracyjnym regionu. Teraz jest tylko zgliszczami. Pozostało nie miasto, ale pozycja: drogi, szlaki zaopatrzeniowe i ukształtowanie terenu, które kształtują szerszy kontekst walki.


Więc prawdziwe pytanie nie brzmi, dlaczego Ukraina broni Pokrowska. Pytanie brzmi, dlaczego Rosja rzuca wszystko, co ma, żeby go zdobyć?


Odpowiedź leży w optyce napędzanej desperacją. Teraz, jak zawsze, Putin potrzebuje trofeum. Rosyjskie „zwycięstwa” były rzadkie, ograniczone i okupione krwią. Pokrowsk oferuje mu coś, na co można powołać się w państwowej telewizji: temat do rozmów, symbol, narrację o postępie, zanim zima, z jej błotem i mrozem, zamknie front na swoim miejscu.


Spójrzcie na skalę. Ukraińscy dowódcy szacują, że około 110 000 rosyjskich żołnierzy jest skoncentrowanych w kierunku Pokrowska. Rosyjskie dzienne straty sięgają tu 700–800. Ukraina również zmaga się z niedoborem sił, z przewagą liczebną sił w tym sektorze wynoszącą około osiem do jednego. A jednak Rosja wciąż nie jest w stanie szybko przebić się, nie jest w stanie przechytrzyć ukraińskich saperów i artylerii dowodzących tym obszarem ani przekształcić przytłaczającej przewagi liczebnej w szybki atak.


To nie jest trzydniowa „operacja specjalna”. To wyniszczająca walka ery przemysłowej. Putin nie zdobywa terenu, on marnuje życie.


Politycznie jest w impasie. Jego próba przekonania Donalda Trumpa do wywarcia presji na Kijów zakończyła się niepowodzeniem. Sankcje nadal wywierają presję na rosyjską gospodarkę, sparaliżowaną przez horrendalnie wysokie stopy procentowe oraz wypaczony i zmilitaryzowany przemysł produkcji nastawiony na zniszczenie. Czwarty rok jego wojny przyniósł masowe groby, a nie triumf.


Gdyby mu zależało, wiedziałby o tym z wyprzedzeniem. Sam widziałem przygotowania wokół Pokrowska: warstwowa obrona, rowy czołgowe, zęby smoka, głębokie pasy minowe, drut kolczasty ciągnący się aż po horyzont. Za nimi: drony, artyleria, wojska pancerne i piechota. Jeśli Rosja wkroczy, odziedziczy gruzowisko i płaski, otwarty teren, stanowiący idealne pole do popisu dla obrońców zajmujących nowe pozycje. To nie jest trampolina; to pułapka i potencjalnie oznacza, że Rosja będzie musiała ponownie przejść przez ten sam proces mielenia.


Jeśli Ukraina utrzyma się, Putin wkroczy w zimę z pustymi rękami. Jeśli ją zdobędzie, zyska jedynie kolejny cmentarz i zrujnowane morale.


Walczymy o przetrwanie. Rosja walczy o wizerunek. Ta różnica ma znaczenie.


Więc tak, wciąż walczymy o Pokrowsk. Bo w takiej wojnie nie wymienia się ziemi dla wygody. Wymienia się ambicje wroga na jego życiodajną krew.


Putinowi kończą się ludzie, czas i opowieści.


Zdobycie Pokrowska, 76. co do wielkości miasta na Ukrainie , tego nie zmieni.


Shaun Pinner to urodzony w Wielkiej Brytanii autor, mówca publiczny i odznaczony ukraińskim Orderem Odwagi za bezinteresowne czyny w obronie suwerenności kraju. Były żołnierz armii brytyjskiej, z dziewięcioletnim stażem w Królewskim Pułku Anglian i służbą ONZ w Bośni, wstąpił do Sił Zbrojnych Ukrainy w 2018 roku, stając się pierwszym żołnierzem międzynarodowym dowodzącym na pierwszej linii frontu jako ukraiński żołnierz piechoty morskiej. Jego książka z 2024 roku „ Żyj. Walcz. Przetrwaj.”  opowiada o jego podróży przez oblężenie Mariupola, pojmaniu, torturach i wyroku śmierci wydanym przez rosyjskich pełnomocników oraz dramatycznym uwolnieniu w wyniku wymiany więźniów za pośrednictwem Arabii Saudyjskiej. Od tego czasu Shaun prowadził szkolenia dla sił NATO i szkół organizacji Survival, Evasion, Resistance and Escape (SERE) na całym świecie, wygłaszał liczne przemówienia na temat wojny i odporności Ukrainy oraz wygrał przełomową sprawę sądową przeciwko państwu rosyjskiemu. Nadal mieszka na Ukrainie z żoną, wspiera działalność humanitarną i dokumentuje walkę kraju o wolność


Artykuł https://cepa.org/article/pokrovsk-where-putin-shattered-his-teeth/

67f6b9d6-d53a-4aad-bba9-edaeddc00a8e

Komentarze (5)

Ihooj

"Jeszcze jedno takie zwycięstwo, a będę zgubiony"

Pyrrus (279r. p.n.e.)

Farmer111

@Ihooj I to jest najlepszy komentarz do niszczenia ruskiej chołoty. Najważniejsze jest niszczenie tego bydła, nawet za cenę zajęcia kolejnych miast przy kolosalnych stratach Rosji. W Rosji coraz więcej ludzi dostrzega, że to też ich wojna. I o dziwo Putin, który miał być nowym imperatorem, następcą Stalina okazuje się być miernotą. Na szczęście od Stalina wziął najlepszą cechę - za nic ma życie ruskich. Stalin jest bogiem dla nich bo zajął pół Europy. Teraz widzą jakim kosztem.

PanNiepoprawny

To powinien być artykuł, a nie wpis.

osn_jallr

Ciekawie napisane, ale na litość, copy paste bez nawet minimalnego wkładu usunięcia powtórzeń i linków zmniejsza powagę, nie tylko repostujacego, ale i autora.

alaMAkota

@osn_jallr wiem. Bije się w pierś. Poranny pośpiech. Artykuł załączony do wpisu. Miało być szybkie tłumaczenie dla ułatwienia dostępności. Wyszło marnie.

Zaloguj się aby komentować