#anime #animedyskusja
FLCL Progressive
Regres. Tytuł naśladujący wybrane elementy oryginału, całkiem sprawnie nawet, ale zgrabnie omijający to, co uczyniło FLCL kultowym. Tam mieliśmy totalny clusterfuck spinający się cieniutką nitką, która pozwoliła widzowi dojść do wniosku, że to jednak w sumie miało jakiś sens. Progressive to jest weird shit for the sake of weird shit, dzieją się dziwne rzeczy, wszystko znika z pulpitu i dzieją się rzeczy niestworzone. Po co? A bo tak ma być, szef tak kazał zrobić. Zrobiliśmy podobne, to co się typie czepiasz. Zewnętrzna otoczka się niby zgadza, slapstick jest i coś nawet od czasu do czasu zatrybi, ale gdy obejdziemy go od tyłu to tylko zobaczymy podpórkę podtrzymującą fasadowy front. FLCL kleił się na słowo honoru, był non-stop o krok od potknięcia się i wyjebania. Za doprowadzenie tego brejkdensa do finiszu należą się owacje na stojąco. Progressive od pierwszej minuty daje jasny sygnał, że w tych zawodach zadowala go pamiątkowy dyplom za uczestnictwo.
