Zdjęcie w tle
vries

vries

Kompan
  • 11wpisy
  • 27komentarzy
Skip to Loafer
Znów nie wytrzymałem i przeczytałem to co jest wydane z mangi. Tym samym mogę zrobić przedwcześnie recenzję anime, którego nie obejrzałem, prawda? No ba!
To jest w ogóle ciekawy tytuł. Na początku napisałem, ze to jest shoujo, pomimo że to tytuł dla facetów. Jest ku temu dobry powód. Gatunek jaki reprezentuje seria to slice of life. Przy czym ten typ gdzie ta przyziemność fabuły aspiruje do gatunku Iyashikei, czyli tytułu leczącego. Innymi słowy mamy się dobrze czuć czytając mangę lub oglądając anime. Fabuła zatem będzie prowadzona bez nadęcia, bez nadmiernej dramaturgii i bez zbędnego pośpiechu.
No i tu zdałem sobie sprawę, że większość takich tytułów jest pisana przez facetów (nawet jeśli pominiemy CGDCT). Skip to Loafer jest spojrzeniem na gatunek przez kobietę. Tu pojawiają się moje oskarżenia o przynależność do gatunku shoujo. Mamy kobiecą perspektywę na dość zdominowaną przez facetów tematykę.
W jaki sposób jest to realizowane? Poprzez postać głównej bohaterki. Mitsumi jest moim ulubionym typem bohatera. Jest niesamowicie sympatyczna. Przypomina mi Klima Nicka z jego memem „Im a genius! Oh no!”. Sama bohaterka kwituje tak: „Może czasem potrafię spektakularnie spierdolić sprawę, ale też super-sprawnie podnoszę się po takich upadkach, niezależnie od okoliczności”. Podobnie jak Klim lubi troszkę pobujać w obłokach, aczkolwiek jest bardziej świadoma swoich ograniczeń. Ma też niezwykłe aspiracje, bo ile bohaterek licealnych chce iść pracować do ministerstwa i zajmować się problemem depopulacji wsi? A nasza MC nawet stara się, by jej szkolne zaangażowanie było kompatybilne z tą ścieżką kariery.
Jej otwartość, jaką wyrobiła sobie jako naturalny lider wiejskiej szkoły sprawia, że stosunkowo łatwo nawiązuje znajomości i to jest temat przewodni mangi: przyjaźń. Czasem też miłość, ale głównie przyjaźń. To relacje bohaterów i interakcje pomiędzy nimi mają sprawiać, że czujemy się dobrze.
Nie tylko MC w tym tytule jest ciekawą osobą i inne postaci też mają swoje historie, swoje charaktery i swoje problemy. Mitsumi jest jak klej dla tych pozostałych postaci i wyciąga z nich te bardziej pozytywne cechy.
Teraz przechodzimy do mojej pomyłki. Tematyka fabuły trochę przypomina romans shoujo, ale taki potraktowany szlifierką kątową, by tytuł nadawał się dla męskiej widowni. Działo to, o dziwo, bardzo dobrze. Może jest tu trochę kobiecego wish fulfilment, ale nie tyle co w wypadku męskiego odpowiednika w romansach pisanych przez facetów dla facetów.
Wykonanie: manga jest trochę w tyle, jeśli chodzi o gatunek, ale wynika to raczej z poziomu konkurencji niż niskiego poziomu mangi. Postaci są bardzo dobrze narysowane. Design Mitsumi to dla mnie 10/10. Z drugiej strony tła są zazwyczaj słabsze w porównaniu do konkurencji (autorka próbuje ratować to kompozycją stron i zasadniczo nie ma tragedii). Anime ma tu pole do popisu, by ewentualnie niedoróbki poprawić. Widać zresztą, że wykonanie anime jest na dość wysokim poziomie. Z technicznego punktu widzenia póki co, ciężko mu coś zarzucić.
Podsumowując, moim zdaniem, jest to tytuł, który zasługuje na uwagę i warto dać mu szansę, o ile lubimy takie klimaty.
https://www.youtube.com/watch?v=PJirQlsWemk
https://myanimelist.net/anime/50416/Skip_to_Loafer

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja
Kontynuacja rozważeń nowosezonowych:
Kimi wa Houkago Insomnia – sam nie wiem czego się spodziewałem. Z jednej strony obawiałem się, że może być gorzej. Z drugiej strony to nie jest najwyższa półka animacji. Kimi wa Houkago Insomnia, podobnie jak dwa poprzednie dzieła Ojiro Makoto, to jeden z niewielu rodzajów romansów jakie trawię bez problemu. Mamy taki dość niewinny romans szkolny i zasadniczo wszystko na około niego jest przyziemne. Do tego postaci nie są infantylne, jak w sporej części tego typu produkcji. Wykonanie mangi za to przyziemne nie jest. Jest to najwyższa półka. Osobiście wiem, że anime nie będzie dobre jak manga. Pytanie brzmi, czy będzie potrafiło wywołać odpowiednią reakcję u widza i ta mieszanka romansu i SoL stworzy Iyashikei – tytuł kojący, czy zwykłą nudę.
Rokudou no Onna-tachi – to, że tytuł jest brzydki (paradoksalnie ten styl w mandze wygląda lepiej) nie jest powodem dla którego dostał u mnie dropa. MC posiada magiczną moc przyciągania do siebie delikwentek. Tak wygląda fabuła. Nie dla mnie.
Oshi no Ko – poszli na całego i prologu zrobili film. Oshi no Ko to tytuł idolkowy. Za historią stoi Akasaka Aka, więc jest to tytuł idolkowy, tak jak Kaguya jest szkolną komedią romantyczną. Innymi słowy, trochę wyższy poziom. Nie są to jakieś moje klimaty, ale nie znajduję w mandze jakichś super przewin i nie dropnąłem tytułu. Wykonanie anime jest dobre, więc w zasadzie można oglądać. Ja będę kontynuować mangę. 
My Home Hero – Anime nie oglądam i nie mam zamiaru. Fabuła: tata kontra mafia. Kto okaże się chytrzejszy. Osobiście nie do końca podoba mi się ten pomysł, bo zabawy w ciciubabkę z mafią nie mają prawa się dobrze kończyć. Chciałem mangę doczytać jak się skończy, ale się jeszcze nie skończyła, a ma 20 tomów. Taka fabuła mi zupełnie nie pasuje do tej długości opowieści.
PS.
Zostałem uświadomiony, że Skip to Loafer to nie jest shoujo, mimo że trochę tak wygląda i ma z niego motywy. Mój błąd, jest to seinen, czy tytuł jak najbardziej nadający się dla facetów i nie muszę się obawiać o swoją przynależność płciową oglądając to anime. Uff! Ep 2 nadal ok.
tobaccotobacco

u mnie padają twierdze kolejne ( ͡° ʖ̯ ͡°)

6f66f796-4eed-4527-a900-c1f1613202ad

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja
takie szybkie spojrzenie na pierwszy tydzień (albo i dwa) sezonu:
Kono Subarashii Sekai ni Bakuen wo! - wow, nudne w chu… Mam wrażenie, że main Konosuba jest szczęśliwym przypadkiem, a nie jakimś objawem talentu.
Heavenly Delusion – zgodnie z oczekiwaniami jest bardzo dobrze. Mystery na odpowiednim poziomie. Zgodnie z mangą.
Kidou Senshi Gundam - Suisei no Majo S2 – zostali przy starym settingu szkolnym. Myślałem, że trochę pozmieniają po wydarzeniach z końcówki S1.
Skip to Loafer – shoujo. Jakie jest shoujo każdy wie. Podoba mi się projekt postaci głównej MC. Poza tym chciałem zobaczyć, czy shoujo będzie lepiej wykonane niż seinen o bezsenności. Na razie jest nawet dobrze. Swoją drogą sama historyjka wydaje się ok. MC oczywiście od razu atakowana jest przez najprzystojniejszego chłopaka w szkole. Duh… shoujo. Z drugiej strony pierwszego dnia zarzygała wychowawczynię i ogólnie zachowuje się dość nieodpowiedzialnie. Trochę jest z nią zabawy. Chciałem kiedyś zacząć mangę, ale sobie odpuściłem przed pierwszą stroną. Ciekawe czy odpadnę od anime.
Mashle – panie, to ma 200% shounena w shounenie. Jak ktoś lubi gatunek komediowej battlemangi, to tu jest 200% standardu upchane w jednym anime. Nie czytałem, więc pewnie będę oglądał.
Jigokuraku – wydaje się, że adaptacja będzie ok. Jak ktoś lubi slasherowate nawalanki, to mu się powinno podobać. Ja przeczytałem mangę i podziękuję za anime, bo w tytule nie ma niczego nadzwyczajnego.
https://www.sakugabooru.com/data/82a9eaca3cca39c49c04ee490976dc91.mp4
KUROT

Sezon dość mocno napoczęty wyróżnia się Heavenly Delusion i Jigokuraku z czego ten pierwszy wygląda grubo. Konosuba faktycznie pierwszy odcinek taki sobie, siłą tej serii są relacje między postaciami a tu ich jeszcze praktycznie niebyło, może się rozkręci.

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja
Trigun Stampede
https://myanimelist.net/anime/52093/Trigun_Stampede
napisałem, że obejrzę, by zjechać i słowa dotrzymam.
Najistotniejszy zarzut, jaki mam do tej serii jest taki, że to reboot, który miał poprawić całkiem niezły oryginał i mu się nie udało (daaaah!).
Zacznijmy od tego, co jest niezłe: tła są ok. Animacja jest dobra. Nie jest tego dużo jak widać.
Czas na mięcho, czyli narzekanie. Projekty postaci są do kitu. 2D daje możliwość przeróżnych deformacji, a styl 3d zwyczajnie na to nie pozwala. Co za tym idzie nie da się pokazać dwoistości sporej części postaci. Z jednej strony mają być głupkowatymi śmieszkami, a z drugiej badassami. Nie da się zrobić porządnego badassa w disneyowskim 3d. Milly została zastąpiona jakimś pijakiem. Nietrzymający się niczego papieros Nicolasa wygląda idiotycznie przy modelu 3d. Co więcej ktoś tu zapomniał, że Trigun to nie jest zwykłe postapo. To jest postapo, gdzie wszyscy cosplayują jako postaci z dzikiego zachodu. Zupełnie tego tu nie ma.
Fabuła? Czy jest bardziej wierna mandze? Nie jest. Nigthow pisze historyjki z głupkowatymi badassami i nawet mu wychodzą. Stampede pożycza sobie postaci z mangi, takie jak Livio i je fabularnie morduje. W mandze mają swój badassowy cel. Tu nie bardzo. Ogólnie fabuła to w dużej większości inwencja scenarzystów średniej jakości. Anime wrzuca dodatkowo kupę kiepskiej mało badassowej melodramy. Rozumiecie zarzut? To nie jest dzieło Nightowa. Anime z lat 90-tych też w sporej części było oryginalną kreacją, ale wpisywało się bardziej w ton mangi.
Główny zły, Knives, dostał mangowe modus operandi. Trudno powiedzieć, czy to plus czy nie. Zarówno jego wersje z mangi jak z anime były ok.
Pacing. Stary Trigun był dla sporej części ludzi zbyt wolny. Zbyt dużo było w nim fillerów i nieistotnych wątków. To wszystko prawda. Nowy z drugiej strony gna na złamanie karku, by zmieścić się w 12 epizodach i gubi przez to sporo atrakcyjności.
Zakończenie za to jest już zupełnie do kitu. Oryginalne anime nie było jakimś mistrzostwem, ale ostatni odcinek i finałowy pojedynek był dobry. Tutaj była to jakaś farsa z aniołkami (trochę tej aniołkowości było w mandze, ale zakończenie też było dobre i znacząco różne niż w Stampede).
Muzycznie jest duuuużo gorzej (ob stare anime było bardzo dobre).
Podsumowując: nie róbcie beznadziejnych remaków wymyślonych przez nieudolnych scenarzystów. Od tego mamy Hollywood.
PS. Stampede nie jest fatalnym anime samym w sobie. Fabuła jest taka se, ale na poziomie sezonowym jest nawet ok. Nie jest za to dobrą adaptacją. Zmiana wizerunku Vasha na nowomodny niby ma sens, ale co z tego, skoro w mandze to był wyróżnik jego osoby. Zwyczajnie mam wrażenie, że autorzy chcieli z robić z Triguna coś nowego. Moim zdaniem jednak lepiej wtedy nazwać anime inaczej, a nie podszywać się pod starą markę.
kinasato

@vries Jak to... nie ma Milly?

147ea233-54e0-4516-91a8-b74161f85837
Logytaze

@kinasato W sumie to jest jako easteregg w ostatnim odcinku, ale jako takiej postaci w anime nie uświadczysz.

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja
Zrobiłem sobie przerwę od Gundamów i obejrzałem serię, co do której miałem spore obawy:
Yojouhan Time Machine Blues
https://myanimelist.net/anime/49590/Yojouhan_Time_Machine_Blues
Tytuł to kontynuacja Yojouhan Shinwa Taikei (Tatami Galaxy), bardzo dobrej serii reżyserowanej ponad dekadę temu przez Yuasę. Jak po dekadzie autor pierwowzoru robi kontynuację zamkniętej historii, a studio robi ekranizację tej kontynuacji bez reżysera odpowiedzialnego za pierwowzór i jeszcze mamy oklepany motyw podróży w czasie, to nasuwa mi się jedno: odcinanie kuponów. W tym wypadku jednak widziałem większy potencjał niż w wypadku kontynuacji FLCL, których nie mam zamiaru oglądać.
Czy nowa seria jest równie dobra jak oryginał? Nie.
Zacznijmy od fabuły. Jest robiona odwal. W tym sensie, że oryginał może nie był super wymyślny, ale był ok. Motywy z Wehikułu Czasu widziałem już wielokrotnie. Problem z nowym tytułem jest też taki, że w oryginale czerpaliśmy przyjemność patrząc się na cierpienia MC, który wiedziony złymi emocjami popełniał życiowe błędy. Tu ten sam MC jest jakby zbyt kompetentny. Nadal mamy historię romantyczną, nadal mamy grupę ciekawych postaci, dość zwariowaną akcję, ale jest to bardziej oklepane. Same tempo prowadzenia akcji jest też wolniejsze. Widać to od razu, bo nie ma problemów z czytaniem napisów (ten kto widział Tatami Galaxy, rozumie o co chodzi).
Natsume Shingo nie jest Yuasą. Kiedyś wydawało mi się, że styl Yuasy jest zbyt chaotyczny, że jakby jego animacje były bardziej standardowe, to efekt końcowy byłby lepszy. Teraz widzę moje założenia w akcji i widzę też swój błąd. Ten chaos Yuasy jest częścią kolorytu tej serii i bez niego całość traci na charakterze. Natsume Shingo też stara się wrzucać eksperymentalne wstawki, ale jest ich relatywnie mało.
Na serię nie potrafię patrzeć jak na oddzielne dzieło, ale jak na taki DLC do oryginału. Nie do końca udany dodatek. Czy jest bardzo źle? Nie. Jest to nadal kompetentny miniserial. Problem polega na tym, że od openingu przez wykonanie, fabułę po ending, wszystko w oryginale jest lepsze. Trzeba jednak powiedzieć, że poprzeczka była bardzo wysoko, więc porażka dodatku nie powinna być szczególnie szokująca. Osobiście jednak wolałbym kolejny spinoff, jak „Yoru wa Mijikashi Aruke yo Otome”, niż taką bezcelową kontynuację.
vries

@kinasato Yuasie pewnie już się nie chce. W przeciwieństwie do FLCL, tutaj w pierwszej kolejności autor powieści, Morimi Tomihiko wysmarował po 14 latach kontynuację, za czym dopiero poszła ekranizacja. Nie ma co ukrywać, jakby napisał coś ciekawszego, to pewnie całość byłaby lepsza. Z drugiej strony trudno mi na niego narzekać, bo wszystkie ekranizacje jego prac, które widziałem były dobre (czyli bez Penguin Highway). Konstrukcyjnie to miało więcej sensu niż kontynuacja FLCL, bo wpisywało się jako jedno z alternatywnych zakończeń historii. Problem polega na tym, że pomysł był oklepany. W przeciwieństwie do FLCL, nie czuję zażenowania tym, że ta kontynuacja istnieje, przy czym nie zmienia to faktu, że nie jest równie dobra co oryginał.

tobaccotobacco

@vries jeżeli nieironicznie uważasz że tatami galaxy było dobre to pozostaje mi dobrotliwie pogładzić cię po głowie z tolerancją i zrozumieniem dla straszliwej choroby

vries

@tobaccotobacco wiem, lekarz powiedział mi, że będę musiał się z tym pogodzić i że zostanie mi tak już do końca życia

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja
Turn A Gundam
https://myanimelist.net/anime/95/Turn_A_Gundam
Tym razem mamy Gundama, od którego odpadłem pierwotnie przy pierwszym epie. Powodem tego jest fakt, że jest to chyba najbardziej niezwykły Gundam.
Niezwykły, bo ma bardzo niestandardową konstrukcję. Zacznijmy od rzeczy najistotniejszej: settingu. Mamy stare dobre uniwersum UC, ale takie nie do końca. Ludzkość ostatecznie postanowiła zrobić sobie kuku na dobre. Zaszaleli tak, że ludzkość cofnęła się w rozwoju do paleolitu. Koloniści na księżycu za to zrobili XD i poszli spać. Trudno bez zasobów planety utrzymywać dużą populację kolonii i sen kriogeniczny jest jakimś rozwiązaniem. Ostatecznie wraz z upływem czasu postanowili wrócić na planetę, wysyłając uprzednio zwiad. Ziemianie tymczasem osiągnęli poziom technologiczny podobny do początku XX wieku.
Dla ułatwienia przyjmijmy, że mieszkańcy Ziemi to Ziemniaki, a Księżyca, to Mooniaki.
Naszym bohaterem będzie Louran, taki Mooniakowy zwiadowca. Oficjalnie najbardziej zniewieściały pilot Gundam w historii. Ma ksywkę Laura i przebiera się w sukienki. Jest jedynym pilotem Gundama, który ma dobry powód, by być pacyfistą. Z jednej strony jest Mooniakiem, z drugiej już trochę przyzwyczaił się do Ziemi i mu się Ziemia podoba. Innymi słowy, wojna pomiędzy stronami mu nie odpowiada. Wojna to też słowo na wyrost. Ziemniaki nie są w stanie wytworzyć broni, by załatwić kolegów z księżyca (a bardzo by chcieli). Mooniaki z drugiej strony uważają, że mordowanie praktycznie bezbronnych mieszkańców Ziemi przy użyciu mechów to barbarzyństwo i tak się nie godzi. Jednak księżycowi bracia przedstawiają dość imperialistyczne podejście do powrotu na Ziemie: „My tu teraz wrócimy z 10mln ludzi. Jak wam się nie podoba, to tu są lufy naszych mechów”. Obie strony mają elementy społeczne, które bardzo wojny chcą i 2/3 historii będziemy podziwiać działania zaczepne pomiędzy nimi. Te są w ogóle możliwe, bo Ziemniaki wykopali sobie przysypane przez upływ czasu mechy (w tym Gundama). Pal licho, że elektronika w nich powinna się rozłożyć.
Mechy: No bida straszna. Jedynym fajnym mechem tej serii jestAMX-109 Kapool, ale to jest jeden z tych morskich mechów robionych dla beki. Dostaje nawet czerwoną wersję ultimate na końcu serii.
Designy postaci: niekiedy postaci wydają się dość dziwne. Szczególnie jak są kolorowe (w sensie koloru skóry). Zasadniczo jest ok.
Same postaci: Core postaci jest ok. Knuje knują. Pacyfiści nie są totalnymi idiotami w tej serii. Ze zwolennikami wojny jest już różnie, bo niektórzy naprawdę spieszą się bardzo by spotkać się ze stwórcą. Antagoniści często zachowują się dziwnie i ogólnie postaci trzecioplanowe często nie dopisują. Znowu, zasadniczo jest ok. Nawet Laura nie jest jakoś bardzo irytujący.
Seria oprócz ciekawego settingu wprowadza jeszcze parę ciekawych zabiegów fabularnych. Bohaterowie będą ukrywać tożsamość, zamieniać się miejscami itp. Fabularnie trzyma się to kupy. Problem tej serii polega na tym, że te ograniczone działania wojskowe są mało efektowne. Ogólnie walki mechów w tej serii są słabe. Dopiero końcówka przynosi pożądaną odmianę. Problem polega na tym, że seria ma 50 epizodów i te parę epizodów to mało. Moim zdaniem całość jest rozwleczona i można by to skrócić o 10 epów.
Podsumowując: Gundam to tytuł, który przeniósł mecha w realia wojenne i ta jego iteracja jest całkiem przyzwoitym wojennym sf. Z drugiej strony jest to bardzo kiepski serial akcji i jeśli tego szukamy w anime, to tu tego jest mało. Powtórzę się, zasadniczo jest ok.
Orzech

@vries Która bajka z gundamem jest najlepsza według Ciebie?

vries

@Orzech To zależy co lubisz i czy chcesz się wdrażać w UC. UC to główne uniwersum Gundama (Gundam, Z, ZZ, Victory, War in Pocket i wiele innych). Tu moim zdaniem są najlepsze mechy (Unicorn) i najlepsza odsłona (Thunderbolt, a w każdym razie pierwsza połowa). No ale trzeba mieć blade pojęcie o settingu, by rozumieć kontekst (nie trzeba nawet oglądać serii, ale trzeba wiedzieć, co i jak z postaciami i stronami konfliktu). Rzeczy poza UC zazwyczaj są trochę gorsze, ale to samodzielne historie.

Seed: to jest takie gorszy remake UC i Gundam, który się bardzo dobrze sprzedał.

Blood Orpheans jest ok, jest bardziej realistyczny i dobrze oceniany.

00 jest trochę głupkowaty, ale ma fajne Gundamy, sporo akcji i dość niezły konflikt światowy.

Obecna emisja czyli Suisei no Majo też jest głupkowata (pojedynki szkolne na mechy i cute girls doing cute things), ale ładna i całkiem znośna.

Serie poza UC potrafią różnić się od siebie w znaczący sposób. Te wewnątrz UC łączą ten sam setting, ale też ich ton potrafi być bardzo różny.

Zasadniczo każdy Gundam jest głupkowaty w trochę inny sposób i to trzeba zaakceptować, by cieszyć się emisją.

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja
Ten sezon jest tak marny, że nadrabiam backlog. Wyszła mi z tego ściana tekstu.
Gundam Reconguista in G
https://myanimelist.net/anime/23259/Gundam__G_no_Reconguista
Tytuł znany z tego, że wzięli do niego po latach przerwy „Kill them all” Tomino, ale przede wszystkim z mema „I’m a genius! Oh no!”. Nie bez powodu.
To jest jedyny Gundam, który zaliczył u mnie swego czasu dropa. Nie takiego jednoodcinkowego, że „nie chce mi się tego zaczynać”, ale dropa gdzieś w połowie serii. Z zasady jednak Gunam musi być obejrzany (poza tym isekajem), więc ostatecznie skończyłem. No i mam mieszane uczucia.
Zacznijmy od Gundamowych kryteriów oceny:
Czy mechy są fajne? Tu powinno być „tak”, bo to Gundam. Niestety sam Gundam jest beznadziejny. Do tego dodali mu całą masę plecaczków, by sprzedać modele, a które nie robią jakieś super wrażenia. To był ostatni Gundam, gdzie szli w coś takiego (Seed był popularyzatorem takiej zagrywki). Na początku spora cześć mechów ogólnie była mało ciekawa. Szczególnie mechy, które rozkładają ręce i nogi do latania i spomiędzy tych nóg strzelają rakietami. Kto to wymyślił? To Gundam, nie komiks Go Nagaia, gdzie mechy strzelają cyckami. Seria rozkręca się w drugiej połowie i wtedy faktycznie dostajemy ciekawe modele. Musze przyznać, że minigun z piłą mechaniczną stylizowaną na bagnet jest przesadą jaką mi się w designach podoba. Niestety mechy czasem są trochę zbyt przekombinowane i choreografia walki nimi zostawia wiele do życzenia. A może zwyczajnie jestem rozpieszczony Thunderboltem i Unicornem?
Czy panienki są ładne? Projekty w tym anime lata temu wydawały mi się dziwne. Po latach wiem dlaczego. To jest nawiązanie stylistyczne do tytułów lat 80-tych. Przy czym nie do końca do Gundamów, ale też do innych tytułów takich jak Orguss, Southen Cross czy Mospeda. Mam mieszane uczucia. Byłem bardziej przyzwyczajony do bardziej nowoczesnych i szczegółowych postaci z Unicorna. No i muszę przyznać, że na początku mi się nie podobały, a później zmieniłem zdanie. Mają coś w sobie, choć na pierwszy rzut oka są nieszczególne.
Fabuła? Znak zapytania zamierzony. To najgłupsza przekombinowana wersja Gundama ever. Obejrzałem i bardzo szybko doszedłem do wniosku, ze nie wiem o co postaciom biega i nie bardzo mnie to obchodzi. Frakcji jest chyba z 5 i każda ma jakieś dziwne pseudoreligijne przekonania i interesy. Gówno/10 za fabułę.
Postaci. Postaci może i nie są najładniejsze, ale przynajmniej są nieciekawe. Główny MC to idiota i simp. Walczy w mechu, bo mu się laska podoba. Później dochodzi do wniosku, że fajnie byłoby nie zabijać ludzi i jak strzela to komentuje za każdym razem: „Ojejeju, obym nikogo tym razem nie zabił”. Debil. Początkowy antagonista to komuch. W wojsku interesuje go przede wszystkim zabijanie burżujów i z takim podejściem podchodzi do każdego konfliktu.
Panienki w większości to tragedia. Jedna ma focha, inne są chorobliwie zazdrosne („może przestaniesz tak patrzyć na tą lafiryndy jak zmasakruję moim mechem pół armii przeciwnika”).Najgorsza jest jednak panienka, która doznała traumy w połączeniu z zaburzeniami osobowości i przez to zachowuje się przez pół serii jak dwulatka. Nawet w tej kupie gówna znaleźć można diament. Obiekt mema: Klim Nick jest szalenie sympatyczną postacią. Mem go dobrze zresztą ilustruje. Klim jest samozwańczym geniuszem i pyszałkiem. Z drugiej strony, w przeciwieństwie do podobnych postaci, nie jest niekompetentny i widzi wartość swoich współpracowników. Jest też wytrawnym podrywaczem:
„Jak zdobędziemy General Tower, to Mick Jack będzie waszą królową! A zgadnijcie kto będzie królem?” i rzuca głupimi hasełkami „Latam zwinnie jak motylek, jednak kąsam jak pszczoła!” itp. Nie ukrywam, że ze swoim zachowaniem wisi nad nim ciągły deathflag.
Postaci dostają pairingi. Niektórzy młodsi piloci dostali bardziej dojrzałe partnerki. Wymiana zdań pomiędzy Klimem a Mick wygląda następująco:
<Klim>Banda idiotów! Wysyłają przeciw nam zaledwie parę MS.
<Mick>Niekoniecznie, zwyczajnie to elita i są pewni swoich umiejętności.
<Mick po zestrzeleniu Mecha sekundę później> A jednak idioci! Przylecieli tu jak ćmy do świecy!
<Klim po rozwaleniu pozostałej dwójki>Jestem geniuszem! (standardowo)
FUN. Pairingi to czysty fanserwis i z tych związków tak naprawdę mało wynika.
Podsumowując: G-Reco to słaby Gundam, jeden z najsłabszych. W dół ciągnie go nieciekawa fabuła, tacy sobie bohaterowie i marny design Gundama. Nie pomaga fakt, że Tomino chyba bierze leki i prawie nikt tu nie ginie. Ma to swoje momenty, ale nie widzę większego powodu by móc to polecić, bo jak ktoś jest hardcorowym Gundamowcem, to i tak obejrzy.
vries

@kinasato Fakt faktem, większość pilotów Gunamów do tytanów intelektu nie należy. Problem polega na tym, że Bellri wypada słabo nawet przy Kamilku i Linksie. Tamci mają trochę więcej charakteru. Bellri dostosowuje się do danego stanu fabuły bez większych refleksji czy sprzeciwów i jest zwyczajnie nudny.

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja #manga
Takie dwie ciekawostki z internetowego wydawniczego świata mangi.
Wiem, że na wypoku byli ludzie zainteresowani mangą Hyouge Mono. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że obecna pozycja autora, Yamady Yoshihiro: Boukyou Tarou ma stabilne fanowskie tłumaczenie. Tym razem nie średniowiaczna Japonia, a postapo. Postapo ciekawe, bo w przeciwieństwie do obecnych trendów, dostajemy kolejną epokę lodowcową. MC, dziedzic jednego z japońskich konglomeratów budzi się z snu kriogenicznego, który trwał dłużej niż powinien i znajduje się w nowej rzeczywistości, do której nie jest przyzwyczajony. Jak na razie są 3 chapterki.
Druga kwestia, to wydanie oficjalne mangi Jin Murakamiego Motoki. Jak dobrze pamiętam była to pozycja nagrodzona Kulturową Nagrodą Tezuki. Manga o chirurgu, który zostaje isekajowany do średniowiecznej Japonii, gdzie będzie musiał się mierzyć z zabobonem i ograniczeniami technologicznymi epoki dla prowadzania zawodu. Trochę tego było przetłumaczonego w wersji fanowskiej. Solidna pozycja. Teraz jest wydanie oficjalne. Pierwszy raz widzę coś takiego, że autor sam wychodzi z inicjatywą i samopublikuje w necie poprzez Patreona po angielsku. 27,50zł za dostęp miesięczny, chapter na tydzień. Niby drogo, jak na nasze warunki, ale pewnie będzie dostęp do backlogu. Osobiście może i skorzystam, jak backlog będzie znaczący. Mam nadzieję, że to będzie początek trendu i dostaniemy tytuły, za które wydawnictwa i skanlatorzy normalnie nie chcą się zabierać.
https://www.patreon.com/motokamurakami

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja
Kanata no Astra
https://myanimelist.net/anime/39198/Kanata_no_Astra
Anime można bardzo łatwo streścić: shounenowy szkolny Star Trek dla ubogich.
Zacząłem sobie czytać reedycję mangi (za darmo to uczciwa cena). Pomyślałem, może to nie jest wybitny tytuł i odbiłem się już raz od anime, ale może zerknę jednak i zamknę tą historię szybciej. Pomysł okazało się wyjątkowo słaby.
Zacznijmy od tego, co jest według mnie dobre: Star Trek. Nasi bohaterowie zostają wyrzuceni przez jakąś czasoprzestrzenną dziurę w przestrzeń kosmiczną. Na swoje szczęście zaraz nieopodal dryfuje sobie sprawny statek kosmiczny. No i pakują się do środka i odkrywają, że powrót do domu to nie będzie chop siup, a raczej zwiedzanie planet, pot i łzy. Te elementy może nie są jakieś super, ale są ok. Jest też tajemniczy spiskowy wątek przewodni, który ma swoje wzloty i upadki. Ot takie se spaceoperowanie.
Za tym Star Trekiem niestety stoi Shounen Szkolny z nożem, który wbija koledze prosto w nery. W mandze bohaterowie byli umiarkowanie irytujący. W anime, jak mają swoje kolorowe włoski i japę, którą drą z byle powodu. Są nie do wytrzymania. Dodatkowo szkolne miłostki i dramaty są w tym tytule bardzo niskiej jakości. Całość ekipy z ich logiką australopiteka (co nie przeszkadza im w naprawie poszycia statku kosmicznego posiadając tylko części ze szrotu) nadaje się według mnie do utylizacji.
Oprawa nie jest może bardzo brzydka, ale nie ma w niej niczego pociągającego. W Made in Abyss pokazano jak należy przedstawiać obce światy, tu wygląda to dość biednie (zarówno jeśli chodzi o mechanikę, jak i aspekt wizualny).
Do tego dochodzi bardzo słabe zakończenie. Bardzo słabe.
Innymi słowy: nope. Co prawda nie ma aż tyle tych kosmicznych syfów (czy też tytułów sci fi, jak kto woli), by przebierać w oceanie opcji, ale moim zdaniem są ciekawsze propozycje: Terra e, Yamato, Infinite Ryvius czy Planetes. Po co się męczyć?
c87429db-d951-4474-9aa4-37f9829a399e
tobaccotobacco

@vries na początku to jeszcze byłem nielicho znieczulony (możliwe że wydzierający się hosoya mnie ogłuszył) ale czar prysł całkowicie gdy dziewuszka w okularach awansowała na stanowisko niegdysiejszej sad dziewuszki co obecnie wyłącznie siedzi i pachnie do końca serialu

GniezSenpai

@vries takie anime dla milosnikow mcdonalda ani to dobre, ani zdrowe za to drogo

Habemus_canem

@vries Życie mnie nauczyło że gówniane SF boli bardziej, niż inne gówniane gatunki.

Zaloguj się aby komentować

X – zbiorcze narzekanie na film, tv-kę i mangę w ramach rewatchu
https://myanimelist.net/anime/155/X_1999
https://myanimelist.net/anime/156/X
https://myanimelist.net/manga/27/X
Kiedyś byłem na panelu konwentowym o mangach Shoujo. Myślałem, że przecież to niemożliwe, by były tam tylko romanse i komedie romantyczne i chciałem się przekonać, że faktycznie są tam różnorodne fabularnie tytuły. Były tylko romanse i komedie romantyczne.
Dlatego w pewnym sensie nabieram szacunku dla grupy CLAMP za to, że robiła różne rzeczy wykraczające poza oklepane gatunki ramach komiksów dla tej grupy demograficznej. X to battle royalle shoujo. Shoujo jako podgatunek polega na tym, że patrzymy na bohaterów i nie bardzo rozumiemy ich motywacji z powodu wykorzystania kobiecej logiki. No i mamy bizoninę w dużej ilości. O dziwo nie ma za to wiele gejozy.
Nasz główny bohater Kamui jest superesperem z charakterem gimbusa z poprawczaka. No i reszta bohaterów ma go przekonać, że warto byłoby uratować świat, co idzie dość opornie. Świat będziemy ratować poprzez nawalanie się po mordach osób identyfikujących się jako Smoki Ziemi i Nieba. Prosto i przejrzyście.
Ok, czas na mięsko.
Film reżyserował Rintaro a TV-kę Kawajiri. To tak jakby dać romansidło reżyserować Rodrigezowi i Tarantino.
Film wygląda rewelacyjnie. Efekty wykorzystywania różnego typu mocy wyglądają obłędnie. To była połowa lat 90-tych, a wciąż efekty wykorzystania wody i błyskawic z pierwszej walki są dla mnie nie do doścignięcia. Na potrzeby filmowe i telewizyjne całkiem udanie zaadaptowane całkiem różnorodne mangowe projekty postaci. Z drugiej strony nieszczególnie pociągająca fabuła oryginału jest w filmie dodatkowo pocięta (Rintaro np. z jednej postaci zrobił dwie), bo w momencie kręcenia manga nie była na odpowiednim etapie. Film jest przez to mocno chaotyczny.
TV-ka wizualnie wygląda gorzej (aczkolwiek Kawajiri to weteran, więc tragedii nie ma i w momencie wydania była to topka), ale z drugiej strony jest w miarę zamkniętą opowieścią. Manga za to nie jest, bo magazyn, w którym X się ukazywał, został skasowany i historia umarła w wydawniczej czarnej dziurze. W porównaniu z filmem TV-ce dochodzi więcej gadki szmatki o przeznaczeniu. Całość się jakby lepiej spina, pomimo niektórych głupich zagrywek bohaterów. Manga rozbudowuje te motywy dalej i dodaje rozdwojenia jaźni i jeszcze głupsze popisy naszych wybrańców.
Czy zatem warto? O ile mamy tolerancję dla nie niedorozwiniętych bohaterów i chcemy zobaczyć jak wygląda Battle Royalle dla nastolatek, to może być ciekawy wybór. Na pewno nie jest to żadne dzieło obowiązkowe.
#anime #animedyskusja
https://www.youtube.com/watch?v=P5egpHvBj7c
vries

@kinasato W komiksie są jakieś nawiązania do wcześniejszej mangi, ale nie za istotne. Może w TV-ce i filmie też coś jest, ale nie zauważyłem. Nie jest tak jak z xxxHolic, które zmusiło mnie do przeczytania okropnego szajsu jakim jest Tsubasa Chronicle, bo jest masa istotnych nawiązań.

Zaloguj się aby komentować

#animedyskusja #anime
Nie podoba mi się obecny sezon. Jak ktoś nie chce oglądać Farmland Sagi, kontynuacji i romcomów, to ma trochę przechlapane.
Osobiście prawdopodobnie obejrzę:
Trigun – żebym mógł hejtować remake.
Ooyukiumi no Kaina - fabułę wymyślił Tsutomu Nihei. Problem z Niheiem polega na tym, że nie potrafi wymyślać fabuł, ale robi fajne settingi. Tak właśnie jest z tym anime, gdzie mamy morze śniegu, wielkie drzewa i jakąś powłokę rozpostartą na nich. W tych warunkach żyją resztki społeczeństwa. Niestety wszystkie postaci czasem zachowują się trochę jakby miały dodatkowy chromosom. Poligon Pictures, więc wszystko w dość słabym 3d, ale przynajmniej tła są dobre. Już trochę się przy tym męczę.
Osobiście mam nadzieję, że Nihei wróci do NSE (uniwersum Blame), a nie będzie zajmował się tworzeniem nowych potworków.
Hikari no Ou – robione na podstawie książki. Prawdopodobnie nawet nie na podstawie LN, tylko zwykłej książki fantasy bez obrazków dla niedorozwojów spod znaku M&A. Inna sprawa, że Japończycy często uskuteczniają straszną grafomanię w swojej literaturze, więc nie jest to jakieś wielkie wyróżnienie. Anime zwróciło moją uwagę, bo scenariusz robi Mamoru Oshi. Nie ukrywam, że ostatnie dobre anime zrobił 25 lat temu, ale jest tam jakimś gwarantem, że będzie to mniejszy crap niż zwykle.
Fabuła jest taka se. Jakikolwiek ogień z powodów nieznanych jest zabójczy dla ludzi. Nie tak jak obecnie, tylko wystarczy znaleźć się w jego pobliżu, by dokonał się samozapłon. Ludzkość kompensuje to jakąś chemiczno-magiczną alternatywą, ale wychodzi to słabo. No i mamy Łowcę Ognia z dużym sierpem (którego zadania są niewyjaśnione), który umiera broniąc dziewczynki przed stworem. Zostawia po sobie psa. Teraz dziewczynka musi zwrócić psa łowcom i z tego tytułu podąża do stolicy. Fabuła nie jest jakoś zachwycająca. Pierwszy odcinek to kupa gadania. Moim zdaniem gadanie wypada lepiej niż założenia fabularne świata. Postaci są jak na razie konkretne. Anime jest dość brzydkie, ale nie jakoś super odpychające (projekty postaci są realistyczne i stosunkowo ładne). Jak ktoś chce fantasy bez jakiejś szczególnej nawalanki, to jest to dobry wybór. Raczej obejrzę do końca.
jtank

@tobaccotobacco mm, ja też lubiłem pana pułkownika w mars red ale nie na tyle żeby wyobrażać siebie w scenach yaoi

Devcio

@vries Nier ma to do siebie że, trzeba obejrzeć, ale dlaczego, nie powiem, to część tego co w Nierze jest fajne ( ͡° ͜ʖ ͡°) Ogólnie EP2 bardzo ładnie oddaje ogólny klimat Niera, szczególnie początkowa scena z robocikami.

Jedna z tych rzeczy, w następnym odcinku ( ͡°( ͡° ͜ʖ( ͡° ͜ʖ ͡°)ʖ ͡°) ͡°)

@Cytryndor_104 troszeczkę odchodzą, ale dobrze jest, ja chce wincyj!

jtank

@vries jak co to nie mów nikomu, zwłaszcza fanom niera, ale gra jest kiepska. Jak już coś ma wykrzesać z niej to co najlepsze to właśnie anime, ale sam narazie jeszcze nie sprawdzałem jak im idzie.

Zaloguj się aby komentować