❦ Z cyklu: straceni zbrodniarze
Amon Göth
To była piękna willa z balkonem. O każdej porze roku roztaczał się z niej niecodzienny widok. Wychodził i widział wszystko jak na dłoni. Wydaje się, że właśnie o to chodziło. O poranku dobra kawa i śniadanie po królewsku. Helena Hirsch w gotowości. To może się podobać. Nakryto do stołu. I podano jak trzeba. Z największą uniżonością. W końcu jak dla pana. Ostatni wieczór mógł być nieco lżejszy. Niestety upojenie alkoholowe sprawiło, że pan zapadł w płytki sen. Niemniej po dobrym i sytym śniadaniu dojście do siebie, sprawiło, że Amon zaczął myśleć o planach na kolejny dzień. Uzbierało się trochę spraw, ale są te ważne i ważniejsze. Koniak. Pierwsza butelka. Godzina dwunasta w południe. Pierwsza wizyta na balkonie. Słońce zdaje się przeszkadzać. Wzrok nie może dostrzec celu. Ręka przesłania niektóre promienie, ale to nic nie daje. Po godzinie i drugiej butelce koniaku na balkon wychodzi po raz kolejny. Teraz lepiej. Widać więcej. Na ramieniu trzyma karabin snajperski i przymierza. Strzał. Jeden. Drugi, a potem trzeci. Kaczek nie widać. Amon Göth zjadał na drugie śniadanie więcej niż się wydaje.
Wnuczka Amona Götha, Jennifer Teege jest przekonana, że gdyby dziadek żył, zastrzeliłby ją bez wahania.
