Ale sie zesrałem. Jechałem rano do klienta i tam jest taki stromy podjazd. Na drodze było spoko ale tam wyłożone plytami betonowymi i się szkliło trochę to mysle wyjadę tyłem z rozpędu. No i się bujnalem z ulicy auto z 15 metrow pod górę pojechało a tam lód jak lusterko i zero przyczenosci. Stanęło nagle i zaczelo mnie obracać, półtora obrotu zrobilem i przodem chyba z 10 cm od ogrodzenia betonowego z płyt sie prześlizgnąłem i zatrzymalem sie tylnymi kołami na takim nasypie kilka centymetrów od latarni. Już myślałem ze sie na drogę pod samochody wjebę. Na szczescie mam refleks i w ostatniej chwili gówno pośladami chwyciłem bo obsrałbym majty. Mierzcie sily na zamiary bo malo brakło a auto bym rozdupcył i sąsiadowi ogrodzenie
