A co gdyby matematykę w szkole zastąpić sztuką?

hejto.pl

#muzyka #malarstwo #matematyka

Uwaga: Tłumaczone automatem


Muzyk budzi się ze strasznego koszmaru. We śnie znajduje się w społeczeństwie, w którym

edukacja muzyczna stała się obowiązkowa. „Pomagamy naszym uczniom stać się bardziej

konkurencyjnymi w coraz bardziej wypełnionym dźwiękami świecie”. Nauczyciele, systemy szkolne i państwo są

oddani pod opiekę tego ważnego projektu. Zlecane są badania, tworzone są komisje i podejmowane są

decyzje — wszystko to bez porad lub udziału jakiegokolwiek pracującego muzyka lub kompozytora.

Ponieważ wiadomo, że muzycy zapisują swoje pomysły w formie nut, te osobliwe czarne kropki i linie muszą stanowić „język muzyki”. Konieczne jest, aby uczniowie nabyli biegłość w tym języku, jeśli mają osiągnąć jakikolwiek stopień kompetencji muzycznych; w istocie, byłoby śmieszne oczekiwać, że dziecko zaśpiewa piosenkę lub zagra na instrumencie bez gruntownej

znajomości notacji muzycznej i teorii. Granie i słuchanie muzyki, nie mówiąc już o komponowaniu oryginalnego utworu, są uważane za bardzo zaawansowane tematy i zazwyczaj odkłada się je na studia, a częściej na studia podyplomowe.


Jeśli chodzi o szkoły podstawowe i średnie, ich misją jest nauczenie uczniów korzystania z tego

języka — poruszania symbolami zgodnie z ustalonym zestawem zasad: „Na zajęciach z muzyki

wyjmujemy kartkę z nutami, nasz nauczyciel umieszcza kilka nut na tablicy, a my je przepisujemy lub

transponujemy do innej tonacji. Musimy upewnić się, że klucze i oznaczenia tonacji są poprawne,

a nasz nauczyciel jest bardzo wybredny, jeśli chodzi o upewnienie się, że wypełniamy nasze ćwierćnuty w całości.

Pewnego razu mieliśmy problem ze skalą chromatyczną i zrobiłem to dobrze, ale nauczyciel nie przyznał mi punktów,

ponieważ miałem laski skierowane w złą stronę”.


W swojej mądrości nauczyciele szybko zdają sobie sprawę, że nawet bardzo małe dzieci mogą otrzymać tego rodzaju

instrukcję muzyczną. W rzeczywistości uważa się to za dość wstydliwe, jeśli uczeń trzeciej klasy nie

do końca zapamiętał swój krąg kwintowy. „Będę musiał znaleźć mojemu synowi korepetytora muzyki. On po prostu

nie chce się przykładać do pracy domowej z muzyki. Mówi, że to nudne. Po prostu siedzi i gapi się

przez okno, nuci sobie melodie i wymyśla głupie piosenki”.


W wyższych klasach presja jest naprawdę duża. W końcu uczniowie muszą być przygotowani do

testów standaryzowanych i egzaminów wstępnych na studia. Uczniowie muszą uczęszczać na kursy z zakresu skal i

modów, metrum, harmonii i kontrapunktu. „To dla nich wiele do nauczenia, ale później na studiach,

kiedy w końcu usłyszą to wszystko, naprawdę docenią całą pracę, którą wykonali w szkole średniej”. Oczywiście, niewielu uczniów faktycznie koncentruje się na muzyce, więc tylko nieliczni usłyszą dźwięki, które reprezentują czarne kropki. Niemniej jednak ważne jest, aby każdy członek społeczeństwa był w stanie rozpoznać modulację lub fragment fugalny, niezależnie od faktu, że nigdy ich nie usłyszy.


„Prawdę mówiąc, większość uczniów po prostu nie jest dobra w muzyce.

Nudzą się na zajęciach, ich umiejętności są straszne, a ich prace domowe są ledwo czytelne. Większość z nich

nie obchodzi, jak ważna jest muzyka we współczesnym świecie; chcą po prostu wziąć udział w minimalnej liczbie kursów muzycznych i mieć to z głowy. Sądzę, że są tylko ludzie muzyki i

niemuzycy. Miałem jednak jedną dziewczynę, człowieku, była rewelacyjna! Jej arkusze były

nieskazitelne — każda nuta na właściwym miejscu, idealna kaligrafia, krzyżyki, bemole, po prostu piękne.

Pewnego dnia zostanie piekielnie dobrą muzyczką”.


Budząc się z zimnym potem, muzyk z wdzięcznością zdaje sobie sprawę, że to wszystko było tylko szalonym

snem. „Oczywiście!”, uspokaja się, „Żadne społeczeństwo nie sprowadziłoby tak pięknej i

znaczącej formy sztuki do czegoś tak bezmyślnego i trywialnego; żadna kultura nie byłaby tak okrutna wobec swoich

dzieci, żeby pozbawić je tak naturalnego, satysfakcjonującego środka ekspresji ludzkiej. Jakież to

absurdalne!”

Tymczasem, po drugiej stronie miasta, malarz właśnie obudził się z podobnego

koszmaru…


***


Byłem zaskoczony, że znalazłem się w zwykłej klasie szkolnej — bez sztalug, bez tubek z farbą.


„Och, tak naprawdę nie malujemy aż do liceum”, powiedzieli mi uczniowie. „W siódmej klasie uczymy się głównie kolorów i aplikatorów”. Pokazali mi arkusz ćwiczeń. Po jednej stronie były

próbniki kolorów z pustymi miejscami obok nich. Powiedziano im, żeby wpisali nazwy. „Lubię

malować”, zauważył jeden z nich, „mówią mi, co mam robić, a ja to robię. To proste!”


Po zajęciach rozmawiałem z nauczycielem. „Więc twoi uczniowie tak naprawdę nie malują?” —

zapytałem. „Cóż, w przyszłym roku będą uczęszczać na zajęcia Pre-Paint-by-Numbers. To przygotowuje ich do głównej sekwencji

Paint-by-Numbers w liceum. Więc będą mogli wykorzystać to, czego się tutaj nauczyli i

zastosować to w rzeczywistych sytuacjach malarskich — zanurzając pędzel w farbie, wycierając ją, takie rzeczy.


Oczywiście, śledzimy naszych uczniów według umiejętności. Naprawdę znakomici malarze — ci, którzy znają

swoje kolory i pędzle na wylot — zaczynają malować trochę wcześniej,

a niektórzy z nich nawet zapisują się na zajęcia Advanced Placement, aby uzyskać zaliczenie na studiach. Ale głównie

próbujemy po prostu dać tym dzieciom solidne podstawy dotyczące malarstwa, aby kiedy wyjdą do prawdziwego świata i pomalują swoją kuchnię, nie zrobili z niej totalnego bałaganu”.


„Eee, te zajęcia w szkole średniej, o których wspomniałeś…”

„Masz na myśli Paint-by-Numbers? Ostatnio obserwujemy znacznie wyższy poziom zapisów. Myślę, że

głównie wynika to z tego, że rodzice chcą mieć pewność, że ich dziecko dostanie się na dobry college. Nic

nie wygląda lepiej niż Advanced Paint-by-Numbers na świadectwie szkoły średniej”.


„Dlaczego uczelnie przejmują się tym, czy potrafisz wypełnić ponumerowane obszary odpowiednim kolorem?”


„Och, no wiesz, to pokazuje jasne, logiczne myślenie. Oczywiście, jeśli student

planuje specjalizować się w jednej z nauk wizualnych, np. modzie lub dekorowaniu wnętrz, to naprawdę

dobrym pomysłem jest odrobienie wymagań dotyczących malarstwa w liceum”.


„Rozumiem. A kiedy uczniowie będą mogli malować swobodnie, na pustym płótnie?”


„Brzmisz jak jeden z moich profesorów! Zawsze mówili o wyrażaniu

siebie i swoich uczuć i takich rzeczach — naprawdę odjechanych abstrakcyjnych rzeczach. Sam

mam dyplom z malarstwa, ale nigdy nie pracowałem zbyt wiele na pustych płótnach. Używam po prostu

zestawów Paint-by-Numbers dostarczanych przez radę szkoły”.


***


Niestety, nasz obecny system nauczania matematyki to dokładnie taki koszmar. W rzeczywistości, gdybym miał zaprojektować mechanizm, którego wyraźnym celem jest zniszczenie naturalnej ciekawości dziecka i jego miłości do tworzenia wzorów, nie mógłbym wykonać tak dobrej roboty, jak to się obecnie robi — po prostu nie miałbym wyobraźni, aby wymyślić bezsensowne, miażdżące duszę pomysły, które stanowią współczesną edukację matematyczną. Każdy wie, że coś jest nie tak. Politycy mówią: „potrzebujemy wyższych standardów”.

Szkoły mówią: „potrzebujemy więcej pieniędzy i sprzętu”. Nauczyciele mówią jedno, a nauczyciele

mówią drugie. Wszyscy się mylą. Jedynymi ludźmi, którzy rozumieją, co się dzieje, są ci,

którzy są najczęściej obwiniani i których najrzadziej się słyszy: uczniowie. Mówią: „lekcje matematyki są głupie i

nudne” i mają rację.


Dalsza część: https://profkeithdevlin.org/wp-content/uploads/2023/09/lockhartslament.pdf

hejto.pl

Komentarze (1)

HolQ

U mnie w ten sposób w liceum i gimnazjum zostalo zabite zainteresowanie chemia i matmą . Dopiero na studiach na nowo zainteresowałem się chemia, jak poznałem ją z bardziej praktycznej strony tego jaka funkcje pełni w żywności

Zaloguj się aby komentować