564 + 1 = 565
Tytuł: Witajcie w Ciężkich Czasach
Autor: E. L. Doctorow
Kategoria: dramat
Wydawnictwo: Rebis
Format: ebook
ISBN: 8373010092
Liczba stron: 191
Ocena: 6/10
Pesymistyczna książeczka ujęta w formie relacji mężczyzny pełniącego nieformalne przywództwo nad miasteczkiem nieopodal kopalni złota na Dzikim Zachodzie, które pewnego razu zostaje kolokwialnie rozpizgnięte, aż niemal wszyscy uciekają, niektórzy wprost do ziemi . Wszystko za sprawą tajemniczego Złego Człowieka z Bodie, będącego wcieleniem czystego zła. Bohater więc próbuje przetrwać, odbudować swoją osadę i stworzyć spójną społeczność pośród pustki prerii. Nie spodziewa się, że licho nie śpi, szczególnie w ludzkiej piersi. Drogo za to zapłaci.
Niby antywestern, ale jakoś kiepsko defragmentyzujący kowbojską dziedzinę. Autor nie lubi mścicieli, za to dziwki i multikulturalność owszem. Kieruję wzrok na odpowiedzialność przed dzianym złem, podkreślając jego miażdżącą i immamentną moc, jednak pech jest taki, iż dzisiejsze diabły są bardziej subtelniejsze. Zbyt wielu Nowojorczyków. Ot "bazgroły", którymi swoją przypowieść nazywa bohater z kryjącym motywem wprost sprzężonym z jego ostrożnym charakterem, mimo jednak wnoszą rację dla problemu współudziału skupiska ludzi w budowaniu bezpiecznego świata. Szczególnie odpowiedzialności za konsekwencję, wypływające z braku reakcji na dokonywaną krzywdę, która wypływa, choć starana się być przykrywana codziennymi troskami o przyziemne sprawy. Trochę się mądrości tutaj uchowa, poczucie usprawiedliwiania tchórzostwa i złudnej nadziei, za którymi *ziew* nasze nędzne życie goni w oczekiwaniu na rozbicie głowy o twardą rzeczywistość. Z kruchości i przemijalności można wyciągać metafory, jak cukierki z kapelusza.
Przygód Clinta Eastwooda nie zarzuciło wstydem idealisty, ale przynajmniej nauczyło trochę indiańskiej medycyny
#ksiazki
#bookmeter
