5 lipce 1988 roku amerykańska grupa thrash metalowa Slayer wypuściła swój czwarty album studyjny zatytułowany South of Heaven. Poprzedni album, Reign in Blood, został określonyny przez redakcję magazynu Kerrang! Najcięższym brzmieniem wszech czasów. Muzycy zdawali sobie sprawę zatem, że szybciej i agresywniej już nie dadzą rady zagrać, więc postanowili zwolnić. Muzyka, za którą w większości odpowiada nieżyjący już Jeff Hannemann, nie jest już tak bezpośrednia i agresywna, więcej tu średnich temp i niepokojących klimatycznych zagrywek. Są tu co prawda szybkie strzały jak Ghosts of War czy opowiadający o aborcji Silent Scream, jednak większość albumu to kompozycje utrzymane w nieco wolniejszych tempach. Mamy tu zatem niesamowicie klimatyczny utwór tytułowy, czy opisujący okrucieństwa wojny Mandatory Suicide, czy świetnie rozkręcający się Behind The Crooked Cross. W ostatnim kawałku Spill the Blood pojawia się nawet gitara akustyczna, co było pewnie szokiem dla wielu fanów tego zespołu. Zaskoczeniem nie była za to gra Dave'a Lombardo - to on błyszczy w mojej opinii najbardziej, jego gra perkusyjna jest naładowana smaczkami i finezyjna.
Nie jestem wielkim fanem tego albumu, kilka kompozycji zupełnie mi nie pasuje, jak nudne Cleanse the Soul, za którym sam gitarzysta Kerry King nie przepada, czy niemrawo odegrany cover Dissident Agressor grupy Judas Priest. Jednak koniec końców South of Heaven okazał się kolejnym mocnym wydawnictwem w dyskografii grupy.
https://www.youtube.com/watch?v=74nTzbgDGWM
#muzyka #metal #thrashmetal #slayer #tegodniawmetalu
Kremovka

Nigdy nie rozumialem tej niby zajawki na slayera, wg mnie nie ciekawy jest, raz z kolegą przesłuchałem jakiś album no i niby niezle ale w sumie nuda

pan_muj

Opinie ekspertów są podzielone, dla mnie to najlepsza ich płyta. Perkusja gra szatańsko, daję osiem gwiazdek.

Samhainn

Dla mnie to też najlepsza ich płyta. Świetnie napisane kompozycje, które są czymś więcej niż jazdą na złamanie karku.

KLH

Ciekawa sprawa. Czytałem tytuły utworów i automatycznie oraz natychmiastowo przy każdym słyszałem je w głowie. Hanneman to brzmienie Slayera. Zamiast Kinga mógłby tam komponować ktokolwiek i nie byłoby wielkiej różnicy.

wstreczyciel

@schweppess Zanim poznałem "Reign in blood" to ze sto razy przesłuchałem "Diabolus in musica". Mam spaczoną perspektywę i uważam, że Slayer z lat 90-tych grał lepiej niż Slayer z lat 80-tych.

Zaloguj się aby komentować