428 + 1 = 429

Tytuł: Bogowie, honor, Ankh-Morpork
Autor: Terry Pratchett
Kategoria: fantasy
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
ISBN: 9788374690324
Liczba stron: 360
Ocena: 8/10

Po raz... któryś. Zabrałam się za Pratchetty z polecenia pani bibliotekarki (takie ładne, kolorowe okładki i dział fantastyka; na pewno dla dzieci!) pacholęciem będąc i, na moje szczęście, większości mrugnięć okiem oraz przypisów nie rozumiejąc. I tak byłam dość ciekawskim dzieckiem, po co rodzicom jeszcze fundować dialogi i kłopotliwe pytania w stylu Nobby'ego. Ale co się odwlecze...

Powinnam tu właściwie dodać kilka Pratchettów mykniętych w ciągu ostatnich dwóch-trzech tygodni, bo zawzięłam się i zamiast "sufitować" w nocy, trzymam Kindla póki w końcu nie zacznę ziewać, z reguły jakoś jak już ptaszki ćwierkają za oknem. Na szczęście wpadło mi ostatnio sporo dodatkowego czasu i budzik nastawiony domyślnie na 12:00 to norma, a więc - hejże, cyklu o Straży!

Z Pratchettem znam się od wielu lat, ale książki czytałam "skokowo", teraz mam zamiar po Straży zaliczyć Magów, a potem może Wiedźmy. W tak zwanym międzyczasie wleciało też "Piekło pocztowe", bo ta książka nabrała dla mnie zupełnie nowego wymiaru za swoją błyskotliwą satyrę na biurokrację, cwaniactwo i "interesy" od czasu przepracowania trochę w magistracie, co gorsza albo "lepsza" - w audycie. Nie mogę nie odnieść wrażenia, że Terry doskonale odnalazłby się w naszych urzędach, gdzie wannabe Vetinarich (choć inteligencją zbliżonych bardziej do Bibliotekarza) spotyka się... echh, dość często. <flashbacki z wypraw do departamentów> ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Ale miało być o B, H, A-M więc już się streszczam. Jak zwykle Terry z właściwym sobie humorem i taktem odniósł się do kilku ważnych kwestii, w tym tomie akurat skupiając się na zaczepno-obronnym patriotyzmie, toczeniu wojen i bardzo szeroko pojętej (mmm!) dyplomacji. Zaobserwowano też Duże Ilości Vetinariego Naraz i rozterki Vimesa, a to jedne z najjaśniejszych punktów programu.

Ulubiony cytat:

O wiele łatwiej wyobrażać sobie ludzi w jakimś zadymionym pokoiku, obłąkanych i cynicznych od przywilejów i władzy, konspirujących nad kieliszkiem brandy. Tego obrazu trzeba się trzymać, bo jeśli nie, trzeba by się pogodzić z innym faktem: złe rzeczy zdarzają się, ponieważ zwyczajni ludzie, którzy szczotkują psa i opowiadają dzieciom bajki na dobranoc, potrafią potem wyjść i zrobić coś strasznego innym zwyczajnym ludziom.

A więc - veni, vici... Vetinari. ᕦ( ͡° ͜ʖ ͡°)ᕤ
Zaś ja kontynuuję podbijanie całego ŚD. Tym razem na pewno mi się uda, już bezsenność i odgłosy urlopowo-wakacyjne z innych mieszkań (aka "jak tam remont, sąsiedzie?") o to zadbają.

#bookmeter #ksiazki #terrypratchett
88ed85a8-a4b2-4f96-a697-d4d0530e096c
mkon

zazdroszczę planu. Ja zacząłem od straży, potem poszlo pieklo pocztowe i właśnie BHAM. Bawię się.setnie. Ale robię pauzy w postaci przeciwwagi i np teraz leci Żulczyk 😉

Zaloguj się aby komentować