426 + 1 = 427
Prywatny licznik: 26+1=27
Tytuł: Na oczach wszystkich
Autor: Katarzyna Włodkowska
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Wielka Litera
ISBN: 9788380328266
Liczba stron: 328
Ocena: 9/10
Reportaż dla mnie — niemalże ideał. I to mimo że w moje dotychczasowe ideały zupełnie nie trafiał. Historia bardzo głośna, przez media określona jako sprawa polskiego Fritzla — mężczyzna od momentu ślubu bił swoją współmałżonkę, a później także izolował społecznie i systematycznie przez prawie 2 lata więził w swojej piwnicy, karmiąc ją chlebem nasączonym wodą i spermą. Przemoc nie była skierowana wyłącznie w stronę kobiety, ale również w stronę zaledwie kilkuletnich córek, które były wiązane, zaklejane taśmą klejącą czy zmuszane do bicia mamy (prawie dosłowny cytat — bo jak mamę zabijemy, to będziemy mieli nową mamę). Kiedy w końcu odważyła się na ucieczkę, to pomimo złożenia zeznań, nie udało się osiągnąć sprawiedliwości, bo nikt inny nic nie widział i generalnie "taki dobry chłopak był". Udało się dopiero parę lat później, za sprawą m.in. notatników, zapisywanych przez rosnącą, ale wciąż kilkuletnią córkę. Więcej szczegółów chyba nie ma co podawać, szczególnie że to była bardzo głośna medialnie sprawa i można wygooglować.
Skupić się wolę jednak na tym, co w mojej ocenie jest największą wartością książki — ale domyślam się, że nie każdemu może to przypaść do gustu. O ile starania autorki w dążeniu do wyjaśniania historii zasługują na chwałę, tak absolutnie znakomite jest obudowanie tej historii z praktycznie każdej strony przez interesujące, ale i wartościowe dla historii fakty. Począwszy od historii niderlandzkich imigrantów oraz Kaszubów, poprzez badania masowego kojarzenia krewniaczego w lokalnych społecznościach, aż po wzbogacające lekturę informację psychologiczne i psychiatryczne czy statystyki z wymiaru sprawiedliwości i systemu opieki społecznej. To wszystko pięknie pokazuje, że taka tragiczna historia mogła się zdarzyć wszędzie, jeśli tylko zaistniał szereg sprzyjających do tego okoliczności; że to pojedyncze zdarzenie, na które nikt nie miał wpływu, ale wielokrotne błędy systemowe, które w Polsce od wielu lat wciąż obowiązują.
Pytanie więc na koniec kłania się samo — czy lekcje zostały odrobione, czy jako system i społeczeństwo wyciągnęliśmy z tego tragicznego przypadku niezbędne wnioski? Wydaje się, że nie — i to jest moim zdaniem w tej historii najtragiczniejsze, że takich "polskich Fritzlów" może być niestety więcej.
#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #polska #patologia
