39329,58 + 7,45 = 39337,03
No i nareszcie zima zaczyna być zimą!
Dziś pierwszy lekko szczypiący mrozik, -10°C i lekki, ale zdecydowany wiatr. Fajnie się biegło, ale trochę słabo się przygotowałem - zapomniałem naładować zegarek. Przy tych warunkach 10% baterii mojego staruszka wystarczyło zaledwie na 23 minuty, po czym efektownie zdechł. Zatrzymawszy się w panice odpaliłem runkeepera, bo przecież najstarsi górale nawet wiedzą że przy bieganiu bez rejestracji GPSem kalorie się nie spalają. Telefon szczęśliwie był naładowany, bo jeszcze bym utknął gdzieś z dala od cywilizacji
Tempo dzisiaj słabiutkie, 6:22 min/km - ale trochę mam usprawiedliwienia, bo zakupów w biedrze narobiłem tyle że po pierwszym kilometrze leciałem już z dwoma wyładowanymi po sufit plecaczkami, pewnie z 8 kg żarcia było xD Cóż, funkcja zaopatrzeniowa - jako usprawiedliwiająca poranne bieganie - jest BARDZO ważna i traktuję ją ze śmiertelną powagą
A biegło się super, śnieg przy tej temperaturze CUDOWNIE skrzypiał pod butami - uwielbiam to!
Temperatura póki co rośnie, ale ma znowu spaść i to zauważalnie - zobaczymy jak będzie jutro rano
Miłego poniedziałku!
#sztafeta #bieganie
