33 049,90 + 4,52 + 8,30 + 8,21 + 6,21 + 10,02 = 33 087,16


No i minęło parę dni. Wyskok do Chorwacji pozostał miłym wspomnieniem, trzeba było rzucić się w codzienny kierat obowiązków domowych, dzieciowych, pracowych. Doszło do tego, że rano po przyjeździe nie dałem rady pobiegać - ale w sumie nie płakałem, bo wieczorem koleżanka organizowała przebieżkę połączoną ze zwiedzaniem Nowej Huty, a konkretnie jej neonów Było to bardzo mile spędzone truchtanko połączone z poszerzaniem wiedzy o swojej dzielnicy. Takie 4 km akurat żeby rozruszać kości.


Kolejne dni mijały pod znakiem porannej zawalanki - wstawałem wcześnie, ale kota nakarmić, śmieci wyrzucić, znaleźć ciuchy, walczyć z problemami przy założeniu szkieł itd - przez co mimo porannych pobudek startowałem późno, w okolicy 6 rano i trzeba było skracać biegi.


Wczoraj jeszcze wieczorem doszły podbiegi ze znajomymi, na które zabrałem syna - umówiliśmy się, że wypiszę go z basenu jeśli zacznie ze mną biegać to i musiał odrobić dziesięcinę xD No i musi się rozruszać przed niedzielą, będzie miał swoje pierwsze prawdziwe zawody (na 5 km).


A dzisiaj to już klasyczny wypad po bułeczki, udało się ciut wcześniej wyjść to i dyszkę strzeliłem.


Łącznie już 211 km w tym miesiącu, a w roku 2816. Nie ma dramatu.


Miłego dnia!


#bieganie  #sztafeta

4b51aa98-bd95-4d8f-a7a5-bd83215e1f3a

Komentarze (0)

Zaloguj się aby komentować