32 685,23 + 12,37 + 21,37 + 10,77 + 3,34 + 21,37 + 15,72 + 15,52 + 6,37 + 5,31 + 1,07 + 13,83 + 5,77 + 16,25 = 32 834,29

No minęło trochę czasu. Jakiś zabiegany byłem z jednej strony, z drugiej zaś jak po grudzie mi szło bieganie - często zbyt długo spałem albo miałem ultralenia. Trafił się nawet dzień bez biegania - już drugi w tym roku, i tym razem z totalnie czystego lenistwa 🙄 Coś czuję, że może być nawet problem z dobiciem do 500 km we wrześniu. No leń na całego. Leń też się odbił na siłowni - co chciałem iść to była jakaś wymówka, normalnie dramat. Muszę coś z tym zrobić, bo kto to widzioł takim śmierdzącym leniem być!

Tak marudzę sobie, a w sumie jak podsumować to coś tam się dzieje 😉 W zeszłą niedzielę był Bieg Proszowicki, w tę Bieg Trzech Kopców, za tydzień piątka norwidowska, a dwa tygodnie później Cracovia Półmaraton 😅

Co mogę napisać? Że not bad, not terrible xD Na obu biegach czułem, że nie jest to szczyt formy i w sumie to coś mnie pobolewa - więc na wiele nie liczyłem. Bieg Proszowicki wyszedł zabawnie - pacemaker na 45 minut poleciał za zaufaną osobą, która pomyliła trasę i skutkiem tego dycha zamieniła się w niemalże jedenastkę 🤪 Nie wiem nawet, czy nasz balonik dogonił tego od 50 minut xD Nic to, biegam żeby się dobrze bawić i w sumie się nieźle uśmiałem 😄 Tempo wyszło 4:44/km, nic rewelacyjnego choć przewyższenia na tym biegu są konkretne.

Wczorajszy Bieg Trzech Kopców to już inna para kaloszy. Tym razem zamiast dżdżu był skwar lejący się z nieba 😃 i już praktycznie na starcie myśli "a w sumie to co ja tu robię, na cholerę mi to w ogóle było" xD Na szczęście po chwili już nie było czasu na głupie myśli, bo trzeba było zapiedralać xDBieg był dość ciężki - aż do Kopca Kościuszki biegło się w pełnym Słońcu, a i forma jakaś topowa nie była. O łamaniu godziny nawet nie śmiałem myśleć, na życiówkę na trasie też nie liczyłem (zresztą trasa się zmieniła, więc i tak to bez znaczenia).

Ostatnim bastionem było zmieszczenie się w deklarowanym czasie i utrzymanie biegu bez przejścia do marszu. I co? I d⁎⁎a xD Niestety w słynnym wąwoziku w Lasku Wolskim zrobiło się tłoczno, wszyscy przede mną przeszli do marszu i po prostu nie było sensu walczyć. Na upartego mógłbym wyskoczyć wyżej i z homeopatycznie większym tempem udawać że biegnę, ale już lecieli za mną wytrwalsi i nie chciałem być ujem blokerem. A koniec końców skończyłem z czasem o minutę dłuższym niż deklarowanym.

I co? I LUZ! Bo liczy się fajny bieg i radość po finiszu 😁 Cieszę się, że na podbiegach praktycznie tylko wyprzedzałem, że do marszu przeszedłem tylko raz i że - jak nigdy - na mecie dałem ogień z d⁎⁎y i wyprzedziłem jeszcze z 5 osób 😎No i open 367/3100 to nie powód do wstydu 😄

Z biegu zapamiętałemjeszcze gościa, który przed 10. kilometrem wyrywał się ratownikom krzycząc "ale już słychać metę!" podczas gdy jechał po niego quad z noszami...

Na mecie trochę zabawiłem czekając na parę osób (które, jak się okazało, już dawno dobiegły xD) i żal mi było gościa, który blokował biegaczom powrót do strefy finiszowej "bo ja nie wziąłem wody/piwa/izotonika!!!". Jezu, ile ludzie potrafili się burzyć o głupie piwo bezalkoholowe 🙄

Na koniec sobie wlazłem na Kopiec Piłsudskiego - dla widoków... i złapania zasięgu komórki xD Okazało się, że znajomi już lecą do auta, więc się pozbierałem i potruchtałem w dół. Pomyliłem azymut, ciut nadłożyłem i doszło jeszcze 5 km z hakiem 😅

A dzisiaj udało się wstać tuż przed piątą i polecieć spokojne 16 km. Takie czasy, że szelki odblaskowe z reflektorem to już konieczność - szybko przyszło... Za to jakie widoki o świcie! 😍

Aha, w komentarzach parę bonusów, w tym koleżanki 😁 Miłego wieczoru! ❤️

#sztafeta #bieganie

c4e5320a-f6a2-4a53-862d-69ea288cff5b

Komentarze (3)

enron

Dzisiejszy wschód Słońca nad stacją Kraków-Piastów 😍

375df3f3-a30f-4b1e-80fa-a6adc65d00e4
enron

Koleżanka Becia ♥️

4a130e3c-5e4f-4022-8e01-2a183d00ffee
enron

Koleżanka Jadzia ♥️

3ef69870-71b5-4c96-971b-9571d31203af

Zaloguj się aby komentować