244 + 1 = 245

Tytuł: Ostrze
Autor: Joe Abercrombie
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788366065338
Liczba stron: 688
Ocena: 9/10

Już od dłuższego czasu w mojej skromnej biblioteczce spoczywały książki z uniwersum Pierwszego Prawa i za każdym razem, gdy obok nich przechodziłem, wołały: „Przeczytaj mnie!”. Zawsze znajdowałem wymówkę, żeby to odwlec, no ale w końcu nadszedł czas, gdzie miałem do wyboru albo zabrać się za Johna Gwynne’a, albo Abercrombiego. Po naczytaniu się opinii jakiż to ten autor jest genialny, jest zbliżony do Martina i tak dalej, sięgnąłem po tego drugiego i jedyne, co mogę powiedzieć o tych opiniach – to wszystko prawda!

Zaczynając od fabuły, to książka podąża śladami już dawno utartych schematów (czego w żadnym razie nie uważam za złe!). Mamy konflikt zbrojeń mocarstwa z barbarzyńcami z północy, stare cesarstwo odzyskuje siły, pojawia się zły czarnoksiężnik i tak dalej. Oczywiście większość książek można tak dosadnie spłycić, natomiast tak się przedstawia główny rdzeń fabularny (przynajmniej jeżeli chodzi o ten jeden tom, bo jak słyszałem, jest to tylko ogromny wstęp do świata Pierwszego Prawa), więc proszę mnie nie linczować. Jak więc mówiłem, pan Abercrombie serwuje nam porządną dawkę solidnego fantasy, w którym możemy na pewno spodziewać się spisków politycznych, krwawych tajemnic oraz brutalnych pojedynków. A wszystko to doprawione szczyptą magii.

Świat wykreowany jest brudny i brzydko prawdziwy. Nie ma lepszego uczucia, gdy kibicujemy jednej postaci tylko po to, by przekonać się, jak bardzo jej starania są niweczone w brutalny i nieuczciwy sposób (czyli to, co tygryski Martina lubią najbardziej). Oczywiście nie ma tego tak wiele, natomiast liczę, że w następnych tomach autor gorzko mnie zaskoczy.
À propos postaci, to są one stworzone tak, byśmy nie mieli wątpliwości z kim mamy do czynienia (odważny i waleczny wojownik, arogancki szlachcic, wszechwiedzący mag itd.). Jednocześnie nie są one przerysowane i wyidealizowane, ale często mają swoje ciemne lub jasne (w przypadku tych „złych”) strony. Każda postać jest jakaś, ma swoje motywy, pragnienia oraz przeszłość, która odcisnęła na niej swoje piętno (zwłaszcza na Glokcie). Nie zabraknie tutaj bohaterów, z którymi będziemy mogli się utożsamiać i życzyć im jak najlepiej (Logen, West), ale też możemy się spodziewać obecności osób, które będą nas doprowadzać do białej gorączki (kapitan Luthar, Ferro).

Ponadto muszę bardzo pochwalić pana Abercrombiego za jego lekki, przyjemny styl oraz język, który ocieka sarkazmem i cynizmem. Opisy są obrazowe i szczegółowe, ale nie za długie. Dialogi to jest absolutny majstersztyk. Bardzo podobało mi się to, jak autor wplata przemyślenia oraz emocje bohaterów między wypowiedziami, dzięki czemu wszystko nabiera o wiele większej głębi i prawdziwości. Tutaj mała próbka od mojego ulubionego Sanda dan Glokty:

- Jak się miewasz przyjacielu?
Jestem kaleką, ty nadęty bufonie! I skąd nagle ten „przyjaciel”? Od mojego powrotu minęło tyle lat, a ty ani razu nie próbowałeś się ze mną spotkać. Ani razu. To ma być przyjaźń?
- Dziękuję, nie najgorzej, lordzie marszałku.

Również wrażenie na mnie zrobiły zachowania konkretnych postaci pochodzących spoza Unii, ich reakcja na świat oraz rzeczy, których wcześniej nie mieli szans poznać czy doświadczyć, tylko przydaje autentyczności, a czasem nawet i dawki śmiechu (szczególnie w pamięć mi zapadła scena Logena przy fontannie).

Gdybym miał jednym zdaniem opisać o czym, jest ta książka, to brzmiałoby ono mniej więcej tak:
Ostrze to niesamowita książka o ludziach różnorakich, o ich pragnieniach i złożonych charakterach, napisana lekkim, barwnym językiem pełnym czarnego humoru i sarkazmu.
Pan Abercrombie stworzył fantastyczny, wiarygodny świat i wypełnił go wyrazistymi, pełnymi życia postaciami, których na pewno nie zapomnę. Od dawna żadna książka mnie tak bardzo nie wciągnęła, polecam z całego serca!

Jeśli o mnie chodzi, może się pani ruchać z kim chce, aczkolwiek z doświadczenia wiem, że w wypadku młodych kobiet i ich reputacji, im mniej tego ruchania będzie, tym lepiej. W wypadku młodych mężczyzn zależność jest oczywiście odwrotna. To nieuczciwe, ale życie jest nieuczciwe pod tyloma innymi względami, że tego jednego nie warto nawet komentować.

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
4f6c96e0-1473-486d-9133-9708e0b3e0ca
ErwinoRommelo

Hmm dostalem cos od Abercombiego na jakas gwiazdke i zapomnialem, kusisz teoche chyba sie za to wezme.

PanPieczi

Z jednej strony dobrze się czytało, ale z drugiej dość mało originalna i dość szybko zapomniałem wielu szczegółów.

JarlSkyr

@ErwinoRommelo Śmiało ( ͡° ͜ʖ ͡°), ja tylko żałuję, że dopiero teraz się za to wziąłem.

Cerber108

Cholera, Pierwsze Prawo, Malazana, ABŚ, Koło Czasu i jeszcze jakieś inne cykle-krowy zostawiam sobie na później, ale z drugiej strony wreszcie kiedyś trzeba będzie zacząć. Koniec końców chyba właśnie na Abercrombiego padnie. Może w przyszłym roku.

JarlSkyr

@Cerber108 No właśnie, też zwlekam z tymi krowami, zwłaszcza że nie lubię zaczynać serii, która nie jest zakończona. Ale jak tak dalej pójdzie, to chyba nigdy nie tknę Sandersona .

Erka

Przekonałeś mnie, będzie czytane.

jelonek

@Jarl_skyr Jestem wielkim fanem Abercrombiego. Przeczytałem abstolutnie wszystko, łacznie z Morzem Drzazg (cykl dla młodszego czytelnika) i o ile ten ostatni jest po prostu słaby, to Pierwsze Prawo absolutnie wymiata. Tak wielkim skrócie: jest trylogia główna, 4-5 powieści niezależnych, rozwijających pewne wątki, gdzie bohaterowie z głównego nurtu narracji stają się jakby tłem i napisana "ostatnio" druga trylogia, trochę jakby "następne pokolenie. Swiat stworzony przez Joe jest świetny: spójny, brutalny, nieuchronnie zmierzający ku swojemu przeznaczeniu. Intryga jest przemyślana i moze nie w 100% zaskakująca, ale na pewno nie przewiduwalna. Z doskonałymi, wyrazistymi bohaterami. Krawa dziewiątka to taki trochę Geralt z Riwii, trochę Roland Deschain, trochę Franz Maurer: cięgle śmiertelnie zmęczony, ciągle próbujący zaznać spokoju, legenda za życia, już na skraju grobu, ale ciągle nie do zajebania.

Na początku styl autora wydaje się naiwny i błahy. I taki trochę jest. Ale z tomu na tom zwyczajnie widać jak jego warsztat się poprawia, żeby na koniec stać się naprawdę solidny.

Moje personalne top top.

JarlSkyr

@jelonek Cholibka, solidny komentarz.

"Niuchronnie zmierzający ku swojemu przeznaczeniu", oho, to mnie zaciekawiłeś ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować