1029 + 1 = 1030
Tytuł: Adwokat diabła
Autor: Steve Cavanagh
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo: Albatros
Format: e-book
Liczba stron: 512
Ocena: 8/10
Adwokat diabła to powrót do intensywnych emocji, z których słynie seria o Eddiem Flynnie. Tym razem autor rzuca swojego bohatera na zupełnie inny grunt - z Nowojorskich sal sądowych przenosimy się do dusznej, prowincjonalnej Alabamy. Tam, gdzie wyrok śmierci zapada szybciej niż włączenie klimatyzacji, a sprawiedliwość jest tylko hasłem z szyldu gmachu sądu.
Eddie zostaje wciągnięty w sprawę młodego czarnoskórego mężczyzny oskarżonego o morderstwo nastolatki - sprawę, która na pierwszy rzut oka wygląda na z góry przesądzoną (vibe Zabić drozda). Problem polega na tym, że w tej miejscowości nie tylko system jest zepsuty, ale i prokurator - nie bez powodu nazywany Adwokatem Diabła - traktuje karę śmierci jak osobistą misję, srubując własny rekord kolejnymi wyrokami skazującymi. A im bardziej Eddie drąży temat, tym mocniej czuje, że nie chodzi tylko o winę czy niewinność, ale o całe lokalne bagno, które ma dużo do ukrycia.
Cavanagh doskonale buduje napięcie. Wraca do swoich najmocniejszych stron: moralnych dylematów, ostrych jak brzytwa ripost Flynna i fabularnych twistów, które nie pozwalają się nudzić. Sala sądowa jest tutaj tylko jednym z pól bitwy - drugie to walka z systemem, który chce zabić człowieka nie dlatego, że jest winny, ale dlatego, że tak jest łatwiej. A trzecim, nie mniej istotnym jest same miasteczko i jego mieszkańcy, którzy gdy tylko dowiadują się, że Eddy ma bronić "mordercę", robią wszystko, by zmienił zdanie i wrócił skąd przyjechał.
Powiedziałbym też, że jest to trochę książka w stylu Reachera, gdzie nasz protagonista udaję się na zapomnianą wioskę, która już na starcie daje mu odczuć, że nie jest tu mile widziany. Brakuje tu walki rodem z Jacka, co jest oczywiście ogromnym plusem.
To książka z wyraźnie zaznaczonym komentarzem społecznym, może nawet bardziej niż poprzednie tomy. Momentami czuć lekką przejaskrawioną symbolikę, ale nie przeszkadza to w odbiorze. Autor nie moralizuje – raczej pokazuje, jak niewiele potrzeba, by system wymierzał sprawiedliwość nie z paragrafów, a z uprzedzeń i lokalnych układów, gdzie haki na Ciebie sprawiają, że stajesz się niewolnikiem systemu i żywy go nie opuścisz.
Czemu tylko 8/10? Bo trochę za wiele tu niepotrzebnych zbrodni, w pewnym momencie czułem, że żeby sprawdzić jak ciało oskarżonego przewodzi prąd, zginęło kilka osób od tak. Chyba wolałem inne sposoby uciszania niewygodnych świadków, niż szybkie wieczne spanko.
Jest to ostatnia książka wydana po polsku, a cały cykl ma jeszcze kilka kolejnych tomów, więc możliwe, że jeśli recenzje kolejnych się pojawią, to już z trochę innym nastawieniem, bo jednak wolę czystać po polsku.
Edit: 7 tom wychodzi po polsku za 2 tygodnie - 16.07
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
Osobisty licznik 101/128 (brak 3 recenzji na bookmeter)
#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #czytajzwujkiem
