1 356,64 + 13,34 + 8,01 + 14,31 = 1 392,30


Ach Piątunio


Miałem wrzucić wpis rano, ale co i raz coś mnie zajmowało - i finalnie skutek był taki, że dopiero teraz mam jakąś w miarę wolną chwilę


Wczoraj był dublet - poranny bieg i dodatkowa ósemka na podbiegach ze znajomymi. Rano było dość ciężko, bo strasznie dużo pluchy wszędzie, pomijając nieliczne miejsca które były na tyle dobrze odśnieżone, że były suche.Szybko się poddałem i nie próbowałem omijać kałuż - trochę to pomogło na podkręcenie tempa, ale i tak nie było specjalnych rewelacji.


Wieczorem zaś znajomi zaczęli się nawoływać na osiedlowe podbiegi. Trochę mnie to skusiło i - choć ciutkę spóźniony - dotarłem na miejsce, a po chwili już przechwyciłem pozostałych. Tym razem strzeliliśmy jakiś nowy segment z dość upierdliwym podbiegiem - niby tylko 50m ale dość nierówno i z szarpnięciami, rozłożone na 1300m. Strzeliliśmy ze dwa razy, potem jeszcze trochę pitu pitu i musiałem lecieć do domu, bo obiecałem że zamówię dzieciom pizzę


A dzisiaj wstałem wcześnie, ale trzeba było dzieci obsłużyć i wystartowałem dopiero o 6:30. Kolejny punkt programu to było dopiero odwiezienie najmłodszego syna do przedszkola, więc mogłem sobie pofolgować i poleciałem spokojne 14 km. Było miło, już w zasadzie bez pluchy - większość śniegu stopniała, na chodnikach sucho.


No i tyle. Aha, stuknęło 300 km w styczniu


Jeśli ktoś ciekaw co z wyścigiem - no jestem o 9 km przed koleżanką i szykuje się ostry weekend, jeśli nie chcę przepaść xD


Miłego wieczoru!


#bieganie #sztafeta

f7364fce-02ab-4526-b714-34f177407d86

Komentarze (0)

Zaloguj się aby komentować