#przegryw #alkoholizm
#przegryw #alkoholizm
Jedyne co mi w zyciu jako tako wychodzi, to picie alkohlu. W zycie umiem srednio.. co ja pi⁎⁎⁎⁎le, nie umiem prawie wcale. Umiem utrzymac prace i nie umrzec z glodu. I to na tyle sukcesow. Kiedy zbuduje trudem jakas relacje to potrafie popsuc to jednym zdanie. Od niefortunny dobor slow, zle odebrany kontekst. Jestem chyba spozniony zyciowo czy cos. Czemu pije, czemu pije. Lubie ten zaklamany obraz alkoholu, ze jestem kims wiecej, ze moge, ze moge cos zmienic. Ze moge byc normalny. Tak, to sztuczny obraz, oszukany. Ale to juz chyba jedyny substytut normalnosci. Spaczony obraz po alkoholu i sny. Zaliczylem duzy regres. Dawno temu isalem tutaj, ze ze samotnosc ani smutek mnie nie zlamia, ze moze bede na marginesie ale bede walczyl. Nie dam swiatu "satysfakcji" nie klekne. Kleknalem. Duet smutku i samotnosci mnie zlamal. Najbardziej na terapi wkurzaly mnie zdania "nie jestes sam" "inni maja podobnie" "inni maja gorzej" "mam taka pacjente, ktora jest w takiej i takiej sytuacji, pomimo to.." Jak wiedza ze ktos ma gorzej, ma sprawic ze poczuje sie lepiej?! WTF?
-czuje sie jak smiec na dnie, prosze pani
-hmm.. inni tez sa na dnie
-dziekuje, juz mi lepiej
-prosze. 200zl sie nalezy
Drugi typ terapeutow to mowienie, ze nie jestem sam, dookola jest masa ludzi. Ze mam potencjal, jestem inteligentny i dojrzaly.
Ze musze sie otworzyc na ludzi, poszukac nowych znajomosci. No ale ten kosztowal 300zl, to co mial powiedziec?
Problem z terapia jest jej schematycznosc. Taki terapeuta uczy sie okreslonych schematow, potem powiela je na jakiejs grupie pacjentow. Oczywiscie, wielu os to pomoze, jednak sa tez osoby spoza schematu, im takie gadanie c⁎⁎ja da, a terapeuta nie zamierza wyjsc na przeciw, poznac dany przypadek odzielnie, odejsc indywidualnie. Zlamane serce? to bedzie schemat 123b1
Czyli robimy tak i tak.. Zanim padlem na glowe, bardzo wierzylem w tego typu leczenie, interesowalem sie psychologia i psychiatria. No coz.. w moim przypadku bylo to bezowocne. Zaraz ktos mi powie, ze czegoz sie spodziewalem, ze terapeuta to tylko przewodnik. Wszystko zalezy ode mnie, sam musze zrozumiec swoj problem i PRZEDE WSZYSTKIM wyjsc ze swojej strefy komfortu (uu to juz wrecz zloty graal) podjac walke o swoje jutro. Bylem u jednego terapeuty, u drugiego i trzeciego. Terapie dynamiczne, grupowe i jeszcze inne. Wydana masa kasy. I co mi powiecie? ze nie wyszedlem ze strefu komfortu czy ze nie trafilem na odpowiedniego terapeute i mam szukac dalej? Zadalem kiedys pewnej terapeutce (bardzo dobrej, najlepszej w wojewodztwie z msa dyplomow itd..) czy uwaza ze kazdemu z problemem na glowie mozna pomoc. Odpowiedziala ze tak, jezeli nie jest to wada wrodzona. Hmm.. nie brzmi jak scam? sa choroby w medycynie na ktore chorujesz i umierasz, otwarcie mowa ze szanse na wyleczenie nie wielkie. Ale psychika.. tu wszystko da sie wyleczyc, oczywiscie kwestia czasu.. i kasy.
Tak kolejny dzien (5lub 6 chlam)