#odklamujemywiare

2
5

Cześć,


tydzień temu pod tym adresem: https://www.hejto.pl/wpis/swieto-wielkiej-nocy-w-j-angielskim-to-quot-easter-quot-a-nazwa-powstala-od-imie użytkownik @Golden_rule ukuł karkołomną tezę, jakoby kult Matki Bożej był żywą kalką kultu starożytnej bliskowschodniej (Babilonia, Asyria, Kanaan, Sumer) bogini Isztar (Inanna u Sumerów, Asztarte w Syrii). Swój wywód oparł o... wydźwięk angielskiej nazwy świąt Wielkanocy - Easter. Obiecałem polemikę, a że wcześniej nie miałem czasu, to piszę teraz, w ramach piątego wpisu z cyklu Odkłamujemy Wiarę.


No więc, pierwsza sprawa - co nas katolików obchodzi, jak Wielkanoc nazywana jest po angielsku (języku formowanym 1000 lat po Chrystusie). Albo inaczej - nie obchodzi bardziej niż po polsku, rosyjsku, japońsku... albo niemiecku - das Ostern. Brzmi bardzo podobnie, rdzeń słowa jest ten sam, ale kompletnie nie da się wyciągnąć podobieństwa do bogini Isztar. W tę pułapkę językową wpadł szkocki pastor Wolnego Kościoła Szkocji - Alexander Hislop, zajadły wróg Kościoła Katolickiego, który opisał tę bzdurę w książce Dwa Babilony (The Two Babylons). Niestety, niektórzy protestanci do tej pory częto tę nieprawdę powielają, co widzimy po wpisie @Golden_rule.


Tymczasem w Kościele Katolickim do tej pory oficjalnym językiem jest łacina. Ta sama, w której mówili pierwsi chrześcijanie. No więc jak jest Wielkanoc po łacinie? Paschae, ściągnięte z hebrajskiego pesah, czyli "przejście", na pamiątkę przejścia Pana przez Egipt bądź Izraelitów przez Morze Czerwone. Nie ma tam kompletnie nic z Isztar, tak jak np. we francuskim Pâques (btw. to Francja, nie Anglia była przez długi czas określana jako Pierwsza Córa Kościoła).


We wpisie było ponadto stwierdzenie, że zajączek czy jajka wielkanocne były związane z kultem Isztar. No więc, primo, to nie jest w ogóle w liturgii, jest to tylko ludowy zwyczaj przyniesiony prawdopodobnie z Niemiec i o jajkach czy zajączkach w Wielkim Tygodniu usłyszysz w kościele dokładnie zero razy (no chyba, że proboszcz na kazaniu popłynie ;)). Secundo, nie ma żadnych historycznych tudzież archeologicznych dowodów na powiązanie kultu Isztar z jajkami i królikami. Jak masz jakieś poważne źródła, @Golden_rule, to daj tutaj. Uprzedzam, filmiki z żółtymi napisami rozpowszechniane w niszowych zborach nie są takim źródłem.


Jeszcze co do pochodzenia samego słowa Easter (Ostern). Pierwsza hipoteza, obecnie uznana za mniej prawdopodobną: od germańskiej bogini wiosny Eostre, kompletnie różnej od Isztar (nawet kompetencje mają zupełnie inne). Druga, prawdopodobna: w starogermańskim praprzodek tego słowa (staro-wysoko-niemiecki


ōstra , l.mn. ōst(a)rūn (VIII w.), średnio-wysoko-niemiecki ōster(e)n , ōster , średnio-nisko-niemiecki Österen , ang. Ēastre , Ēastro , zwykle w l.mn. Ēastron) oznaczał świt. Było to pokrętne tłumaczenie z łaciny Albae paschālēs - czyli nazwy oktawy wielkanocnej, tygodnia świętowania dla nowo ochrzczonych. Nazwa łacińska pochodzi od białych szat, jakie nosili nowoochrzczeni - łac. albus oznacza "biały", alba - białą szatę, w kościelnym użyciu także szatę chrzcielną i białą szatę kapłana. Albus w potocznej łacinie ma jeszcze jedno znaczenie - świt, wczesne światło, zorza, jutrzenka - i tutaj dochodzimy do staro-wysoko-niemieckiego ōst(a)rūn czy staroangielskiego Ēastron. Ktoś prawdopodobnie przetłumaczył nazwę szat tak jak porę dnia, bo po łacinie brzmiało podobnie. Co więcej, ma to uzasadnienie takie, że nabożeństwo wielkanocne odbywało się (i odbywa po dziś dzień) wcześnie rano, a wierni byli zwróceni ku wschodowi - tam, gdzie jest Jerozolima. Tak też dawniej orientowano kościoły - zwrócone na wschód.


Całą resztę wpisu oparłeś na tych całkowicie błędnych przesłankach z pierwszej połowy, więc tu nawet nie bardzo jest co komentować.


Tag do czarnolistowania/obserwowania -> #odklamujemywiare


#kosciol #chrzescijanstwo #wiara


Żródła:


https://www.dwds.de/wb/Ostern


https://en.wikipedia.org/wiki/Alexander_Hislop


https://blogs.scientificamerican.com/anthropology-in-practice/beyond-ishtar-the-tradition-of-eggs-at-easter/


https://en.wikipedia.org/wiki/Inanna

Golden_rule

Zgodzę się, że słowo Easter jedynie brzmi podobnie do Isztar i etymologicznie raczej nie mają wspólnego pochodzenia te dwa słowa. Choć oczywiście Easter pochodzi od kultu pogańskiej bogini co może być mylące, gdyż Maryja jest taką "boginią".


Natomiast kult Królowej Nieba jest powszechny w wielu pogańskich religiach, jest wręcz jednym z najważniejszych pogańskich kultów, a Królowa Nieba była czczona jako Isztar, Isis, Izyda, Asztarte, Astoreth i wiele innych, a bluźnierczy kult Maryi Królowej Nieba jest oczywiście kalką tego kultu. Bóg w Biblii wprost wyrażał wrogość i pogardę do kultu Królowej Nieba, która była na przkład Bogini-matka czczona i uważana za żonę Baala, chyba największego demonicznego wroga Boga Jahwe i Zwana również "Panią Nieba" i "Królową Niebios. Ale to między innymi.


Przy bliższym Poznaniu sprawy i treści nauczania Kościoła Katolickiego przeżyłem ciężki szok, bo okazuje się, że Maryja cieszy się bałwochwalczą boską czcią i w zasadzie zastępuje miejsce Jezusa jako pośrednika, co jest herezją, bluźnierstwem, ale jest tego znacznie więcej.


Tak zwana Królowa nieba zostanie zdemaskowana niedługo ponieważ ja również potrzebuję czasu na przygotowanie materiału, a mam swoje sprawy na głowie, na przykład teraz naprawiam moduł komfortu w moim gruzie.


Pozdrawiam serdecznie.

Zaloguj się aby komentować

Cześć,


wstawiam kolejny - i jak na razie ostatni przed dłuższą przerwą - post z cyklu #odklamujemywiare.


Dzisiejszym tematem będzie chrzest dzieci. Bardzo często daje się słyszeć w społeczeństwie opinię, że dzieci nie powinny być chrzczone. Wiele osób chce tę decyzję pozostawić ludziom na później, najlepiej po osiągnięciu pełnoletniości. W szczególności prym wiodą w tym osoby o poglądach antyklerykalno-lewicowych, którym nie w smak jest wychowanie młodych chrześcijan i chcieliby dostać czas, by w to miejsce wstawić swoją wizję świata i zestaw poglądów.


Co więc na ten temat mówi sam Kościół? Dlaczego praktyka chrzczenia niemowląt jest tak powszechna w dzisiejszym świecie?


Pierwszą, chyba najmniej ważną kwestią, jest Tradycja. Chrzest niemowląt jest czymś, co praktykowane jest od bardzo dawna, wręcz od czasów pierwszych chrześcijan. Mamy z tamtych czasów zapiski, że chrzest przyjmowano całymi domami - także więc z dziećmi.


Skoro już wiemy, że taka praktyka nie jest niczym nowym, pojawia się najważniejsze pytanie - dlaczego tak wcześnie? Otóż, jeśli jesteśmy osobami naprawdę wierzącymi, to wierzymy też, że zbawienie to najlepsze, co może nas spotkać. A ponieważ - według teologii katolickiej - zbawić się sami nie możemy, choćbyśmy nie wiadomo jak dobrze postępowali, ile byśmy nie oferowali pieniędzy, to potrzebujemy do tego właśnie Jezusa i Jego odkupieńczej ofiary złożonej na krzyżu. Jednocześnie, jak głosi znany dogmat, "extra Ecclesiam nulla salus" - czyli "poza Kościołem nie ma zbawienia". I tutaj przychodzi właśnie chrzest, który jest włączeniem we wspólnotę Kościoła. Chrzest to po prostu sakrament zbawienia. Skoro więc zbawienie to cel życia człowieka i najlepsze, czego może doświadczyć, a chrzest do niego prowadzi, to nietrudno wysnuć wniosek, że chcę, aby moje dzieci przystąpiły do niego jak najszybciej - i to jest cała tajemnica.


Jednocześnie warto tutaj pokusić się o pewną dygresję - czy ktoś, kto nigdy nie spotkał się z wiarą katolicką i przez to nie został ochrzczony zostanie potępiony? Oczywiście, że nie, taka osoba może przystąpić do Kościoła także po śmierci w sposób Bogu wiadomy i dołączyć do grona świętych. Dotyczy to również osób, które o Jezusie słyszały wyłącznie złe rzeczy, np. dzieci muzułmanów czy ateistów. Mniej pobłażliwa jest nauka Kościoła dla apostatów, zmieniających wiarę czy w inny sposób ją lekceważących. W tym miejscu należy też nadmienić, że niemałą zasługę we wczesnym chrzczeniu dzieci ma pokutujący niegdyś pogląd, że dusze zmarłych dzieci nieochrzczonych idą do miejsca zwanego limbus puerorum (otchłań dzieci), gdzie co prawda nie doświadczają żadnych cierpień, ale też nie osiągają pełni zbawienia. Niektórzy teologowie z początków chrześcijaństwa umieszczali wręcz zmarłe dzieci wprost w piekle, ze względu na ciążący na nich grzech pierworodny. Oczywiście, zdania tego nie podziela teologia współczesna, która zmarłe przed chrztem dzieci umieszcza od razu w niebie.


Mamy więc omówioną kwestię - dlaczego chrzcić wcześnie. Co jednak z pojawiającymi się opiniami osób, które mówią, że nikt ich o zdanie nie pytał i oni sobie nie życzą? Cóż, nie pytał o wiele innych rzeczy. Nie pytał o wybór szkoły, nie pytał często o wybór zajęć dodatkowych, nawet imię mają wybrane przez rodziców. Podobnie jest z chrztem. Warto też pamiętać, że Bóg za uszy, na siłę nikogo do nieba nie wciągnie. I chociaż sakrament ten - jak wierzymy - wywiera na duszy niezatarte znamię, to jednak w pewnym momencie do utrzymania skutków chrztu potrzebna jest już wiara nie rodziców czy rodziców chrzestnych, ale własna. Na pewnym etapie życia, gdy dojdzie się już do punktu umożliwiającego podejmowanie takich decyzji, zawsze można odrzucić łaskę Boga i pójść własną drogą - ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Besteer

@SQ5MLD no więc z takich grubszych rzeczy:

  • nie wierzą w synostwo Boże

  • ani w ukrzyżowanie

  • ani w to, że dokonał zbawienia

Spróbuj no w muzułmańskim kraju krzyż na piersi nosić, to zobaczysz


@Brickstone cieszę, się, oby na złość Tobie wyrósł z niego wielki święty, za wstawiennictwem którego moje wnuki będą się modlić


@nbzwdsdzbcps nie zgodzę się. Kiedyś prawo kościelne ~ prawo państwowe i wierzący byli prawie wszyscy. Teraz lewica ma swoje 5 minut i widzimy efekty. Przy czym jako katolik wierzę, że za tym stoi przede wszystkim Szatan.


@favien-freize proszę, poczytaj choćby tutaj: https://diecezja.bielsko.pl/dla-rodziny/dzieci-nienarodzone/

Stanowisko teologów jest (może poza jakimiś tradi sedewakantystami) raczej zgodne. Ten artykuł (KKK 1261) jest napisany w tonie takim, że choć potwierdzenia nie mamy, to zbawienie dzieci nienarodzonych jest bardzo prawdopodobne. Jest całkiem sporo świadectw ludzi mających wizje nieba, które również to potwierdzają. Jak chcesz, to Ci podeślę.

SQ5MLD

@Besteer co ma piernik do wiatraka? Daj jakieś dane o tym, że muzeumanie szkalują Jezusa przed swoimi dziećmi.

Zaloguj się aby komentować

Pora na kolejny wpis z tagu #odklamujemywiare . Dzisiaj zajmę się tematem zbawienia w kontekście dobrych uczynków. Wielu ludzi, często mających za sobą lata pobieżnej formacji, twierdzi, że wystarczy być dobrym człowiekiem, by zostać zbawionym. Bardzo często przywoływany jest tutaj fake news dotyczący rzekomych słów papieża Franciszka:


"Nie trzeba wierzyć w Boga, żeby być dobrym człowiekiem. Nie trzeba w niego wierzyć tak, jak powszechnie rozumiemy jego postać. Człowiek może być uduchowiony, ale niereligijny. Nie musisz chodzić do kościoła i dawać pieniądze. Dla wielu ludzi kościołem może być nawet natura. Wielu wspaniałych ludzi w historii ludzkości nie wierzyło w Boga. A inni czynili zło w jego imię…"


. W rzeczywistości papież nigdy czegoś takiego nie powiedział, o czym możemy szerzej przeczytać na przykład tutaj: https://demagog.org.pl/fake_news/przypisany-papiezowi-franciszkowi-cytat-jest-falszywy/. Dodatkowo, wydawać by się mogło, że przecież nauka Chrystusa to miłosierdzie i oddawanie siebie innym, więc czemu miałbym nie zostać zbawiony, jeśli tak właśnie czynię?


Cóż, w rzeczywistości sprawa jest trochę bardziej skomplikowana. Nie da się zbawić z samych tylko uczynków, bo nigdy nie będziemy na to zbyt dobrzy. Będąc dobrym człowiekiem, jesteśmy nadal tylko dobrym człowiekiem. Wiara w Chrystusa, w to, że On nas odkupił i przyjęcie Go za swego Pana są konieczne do zbawienia. Przecież Jezus nikogo na siłę do nieba nie zaciągnie! Jednak, czy sama wiara nam wystarczy? Cóż, tak twierdzą chociażby protestanci - zasada sola fide, tylko wiara, jeden z pięciu fundamentów protestantyzmu. Jednak Kościół katolicki widzi rzecz nieco inaczej. Za wiarą zawsze muszą iść uczynki, które ją potwierdzają. Za świętym Jakubem (Jk 2, 14-26):


Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? Czy [sama] wiara zdoła go zbawić? Jeśli na przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, a ktoś z was powie im: «Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta!» - a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała - to na co się to przyda? Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie. Ale może ktoś powiedzieć: Ty masz wiarę, a ja spełniam uczynki. Pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, to ja ci pokażę wiarę ze swoich uczynków. Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie czynisz - lecz także i złe duchy wierzą i drżą.


Chcesz zaś zrozumieć, nierozumny człowieku, że wiara bez uczynków jest bezowocna? Czy Abraham, ojciec nasz, nie z powodu uczynków został usprawiedliwiony, kiedy złożył syna Izaaka na ołtarzu ofiarnym? Widzisz, że wiara współdziałała z jego uczynkami i przez uczynki stała się doskonała. I tak wypełniło się Pismo, które mówi: Uwierzył przeto Abraham Bogu i poczytano mu to za sprawiedliwość, i został nazwany przyjacielem Boga. Widzicie, że człowiek dostępuje usprawiedliwienia na podstawie uczynków, a nie samej tylko wiary. Podobnie też nierządnica Rachab, która przyjęła wysłanników i inną drogą odprawiła ich, czy nie dostąpiła usprawiedliwienia za swoje uczynki? Tak jak ciało bez ducha jest martwe, tak też jest martwa wiara bez uczynków.


Jak więc widzimy, nie można wyznawać Boga jedynie swoimi ustami, lecz także swoim postępowaniem. Do bycia przykładnym chrześcijaninem potrzebne są bowiem te dwie rzeczy naraz: tak dobre uczynki, jak i wiara.

Besteer

@Pumeks kolega trads? Niestety, negowanie władzy legalnie wybranego papieża dalekie jest od katolicyzmu, to akurat domena protestantów, jakkolwiek osobiście negatywnej oceny obecnego pontyfikatu bym nie miał.


@sullaf Czyny muszą iść za deklaracją. Tutaj w przypadku tego drugiego brata widzę raczej przede wszystkim jego nawrócenie - na początku twardo odmówił pomocy, po czasie jednak się zreflektował i wykonał zadanie.

Pumeks

@Besteer "legalnie", a tutaj to bym się spierał! no i pamiętaj, że Papież to powołanie, a nie profesja!

Incurso

@Besteer Trzeba wierzyć Aniołowie liczą Twoje uczynki i spisują w dniu Sądu zostaniesz osądzony nikt Cię nie uchroni

Zaloguj się aby komentować

Cześć!


Dzisiaj zajmę się kolejnym mitem z cyklu #odklamujemywiare . Tekst ten napisałem kiedyś, pod wpływem niekończących się dyskusji z kolegami korwinistami, bezproblemowo łączącymi Kościół z poglądami kontrowersyjnego posła w muszce. Tematem będzie więc - czy Kościół popiera skrajny liberalizm gospodarczy, niskie podatki, brak usług publicznych i osłon socjalnych? Niektórzy politycy, związani z prawą stroną polityki, dokładnie to sugerują. Sprawdźmy zatem dokładniej.


MIT: Kościół jak mało kto walczył z komunizmem, więc popiera w całej rozciągłości kapitalizm i jest zwolennikiem całkowitej wolności gospodarczej.


PRAWDA: Kościół potępia zarówno komunizm, jak i pogoń za pieniądzem, wyzysk oraz skrajny kapitalizm. W zamian proponuje katolicką naukę społeczną.


Prawdą jest, że Kościół potępił komunizm i socjalizm. Zrobił to już papież Leon XIII w swojej encyklice Rerum Novarum w 1891 roku. Encyklika ta jest właściwie początkiem KNS. W samym dokumencie podkreślone zostało m.in. to, że własność prywatna jest naturalnym prawem człowieka i nie może być wywłaszczona i uspołeczniona. Jednocześnie odrzucono w niej ślepy kapitalizm. To właśnie dzięki tej encyklice Leon XIII zyskał miano papieża robotników. Śmiałą tezą było, że zadaniem Kościoła jest wspieranie dzieła pojednania między pracodawcami i pracownikami poprzez nieustanne przypominanie praw i obowiązków wszystkich zainteresowanych. Z kolei zadaniem państwa jest zapewnienie niedzielnego odpoczynku, płacy minimalnej i trwałości zatrudnienia. Dokument podkreślił znaczenie własności prywatnej, skrytykował niepohamowany pęd za zyskiem i ostrzegł katolików przed uznawaniem podobieństwa socjalizmu i chrześcijaństwa. Zasadniczą bowiem różnicą jest, że chrześcijaństwo zakłada dobrowolność, podczas gdy socjalizm i komunizm przymus. Katolik nie może być prawdziwym socjalistą. Warte uwagi jest podkreślenie znaczenia rodziny i istnienia spadków.


Katolicka nauka społeczna ulegała przez lata doprecyzowywaniu. Warto zaznaczyć, że oprócz skrajnego kapitalizmu i socjalizmu/komunizmu, potępia ona także faszyzm, nazizm i liberalizm. Na równi z dzikim kapitalizmem jest potępiony także etatyzm. W KNS zawarta jest również, na pierwszym miejscu, ochrona życia ludzkiego i godności człowieka - w tym zakaz aborcji, eutanazji, wojny napastniczej i kary śmierci oraz - co ciekawe - rasizmu i innych form dyskryminacji. Istotną zasadą jest także subsydiarność - do pomocy człowiekowi zobowiązane są wspólnoty stopniowo, poczynając od najbliższego kręgu, a na państwie kończąc w ostateczności. Pracownicy mają prawo do zrzeszania się w związkach zawodowych, godnych i sprawiedliwych płac oraz przestrzegania BHP. Na pracowników nałożony jest obowiązek sumiennego, przykładnego wykonywania pracy. Ciekawostką jest, że Kościół wiele razy namawiał do umorzenia długów najbiedniejszych krajów w geście solidarnego miłosierdzia.


Niemałym tematem, podkreślanym przez obecnego papieża Franciszka, jest ochrona środowiska. Należy pamiętać, że słowa "czyńcie sobie ziemię poddaną" nie oznaczają jej rabunkowej eksploatacji, lecz rozsądnego, wyważonego korzystania z darów przyrody.


Na podstawie m.in. katolickiej nauki społecznej powstał niemiecki ordoliberalizm. Został on częściowo wdrożony przez jego zwolennika Ludwiga Erharda w latach 1949-1966. Nieprzypadkowo być może są to lata największego rozwoju naszego zachodniego sąsiada. Z czasem ewoluował on w społeczną gospodarkę rynkową, która powszechnie uważana jest za najlepszy dotąd funkcjonujący model gospodarczy. Również Polska podąża tą drogą, mając ją wpisaną w swoją konstytucję.

Zaloguj się aby komentować

Cześć!


Zakładam nową społeczność "Wiara" poświęconą dyskusjom, artykułom, linkom, pytaniom z zakresu wiary i religii. Zainteresowanych zapraszam do uczestnictwa i współtworzenia tego miejsca


Na początek dam coś od siebie - kilka artykułów z krótkiego cyklu, który kiedyś prowadziłem na Lurkerze - "odkłamujemy wiarę". Brałem tam na warsztat jakiś powszechny mit dotyczący wyznania katolickiego (na innych się nie znam) i go tłumaczyłem.


Dzisiaj zajmę się pytaniem: czy ksiądz ślubował ubóstwo i może mieć majątek?


MIT: ksiądz ślubował ubóstwo i nie może mieć żadnego majątku.


PRAWDA: to zależy.


Na początku naszych rozważań należy wyjść od rozróżnienia księży diecezjalnych od zakonników.


Zakonnicy żyją w swoich zgromadzeniach, w wiele osób w jednym domu, podlegają pod swoich przełożonych - generałów, prowincjałów, itp. Nie każdy zakonnik jest w ogóle księdzem i ma ważne święcenia! Są wśród nich bracia, czyli osoby bez święceń i ojcowie, czyli zakonnicy je posiadający. Zasadniczo, każdy zakon ma jakąś swoją regułę, spisaną w dawnych czasach przez założyciela i ewentualnie podlegającą drobnym usprawnieniom przez lata. Może być to np. charyzmat ubóstwa jak u franciszkanów, "ora et labora" benedyktynów, wychowanie młodzieży (jezuici), kontemplacja (różne zakony karmelitańskie), życie w zamknięciu w oderwaniu od świata (kameduli). Reguły te są oczywiście doprecyzowywane w odpowiednich dokumentach zakonnych. Osobną grupą, wartą wyszczególnienia, są tutaj trzecie zakony - złożone z ludzi świeckich, na co dzień żyjących normalnie, jednak będących zakonnikami, których już zaczynają obowiązywać pewne elementy prawa kanonicznego, np. brewiarz czy codzienny udział w Eucharystii. We wspólnotach zakonnych zasadniczo majątek jest wspólny. Wszyscy bracia mogą z niego korzystać na równi, w miarę potrzeb. Wszyscy są tez zobowiązani do pracy na rzecz zakonu. Na swoje potrzeby dostaje się jakieś drobne kieszonkowe - w jednym ze znanych mi zakonów kilkanaście lat temu to było 200 zł. Aby mieć telefon komórkowy, trzeba było uzasadnić potrzebę jego posiadania (np. do kontaktów z młodzieżą). Co do zasady zakonnik nie powinien posiadać swojego majątku. To właśnie oni składają śluby - czystości, ubóstwa i posłuszeństwa.


Nieco inaczej jest z księżmi diecezjalnymi. Stan księżowski różni się od mniszego w wielu aspektach. Przede wszystkim ksiądz bezpośrednio podlega swojemu biskupowi (w niektórych kwestiach - także proboszczowi). Nie musi przestrzegać żadnej reguły, tylko bezpośrednio zarządzeń biskupa oraz ogólnych przepisów kościelnych. Księża nie żyją też we wspólnotach, każdy może żyć własnym życiem, pracując jedynie wspólnie dla parafii czy też innego dzieła Bożego. Chociaż nie jest to dobrą praktyką, to coraz częściej zdarza się obejmowanie parafii w pojedynkę ze względu na braki kadrowe. W związku z tym nie ma zakazu posiadania prywatnego majątku przez księży. Jest jedynie prośba o umiar. Wynika z tego, że ksiądz może mieć np. dobry samochód, chociaż nowe BMW byłoby przesadą. Może mieć także prywatne oszczędności, przedmioty itp. Bez zgody biskupa nie może prowadzić handlu, przedsiębiorstw i kupować nieruchomości. Jednak może je dziedziczyć, ponadto często biskup zezwala np. na zakup własnego domu/mieszkania w celu spędzenia w nim starości - gdy np. ktoś nie chce trafić do domu księży emerytów. Księża diecezjalni ślubują tylko czystość i posłuszeństwo.


Ponieważ większość zakonów może normalnie prowadzić parafie, stąd zapewne wzięło się mylne przekonanie, że każdy ksiądz ślubował ubóstwo.


#odklamujemywiare <--- tag do śledzenia cyklu/czarnolistowania go

Waspin

@Besteer nie będę pisał na społeczności z krzyżykami. Powiedziałbym, że jesteś typowym reprezentantem swojej opcji światopoglądowej. Milion razy słyszałem "my tu byliśmy pierwsi" (jako poganina mocno mnie to ubawia) albo "przecież nie ma innych" (tak jak u Ciebie - po tym jak daję znać że np jestem ja) i tak de facto to napisałeś czym jestem dla Ciebie jako innowierca - problemem. Podajesz statystyki z d⁎⁎y, argumenty poparte dowodami bagatelizujesz bez podania jakiegokolwiek źródła, ot - dyskusja z Tobą to jak gra w szachy z gołębiem. Jak już narobi to się dziwi, że nikt nie chce dalej grać na zanieczyszczonej planszy. Mam pomysł. Oddaj mi jako innowiercy te 15% tła - wstawię sobie to, na co ja mam ochotę. Co Ty na to?

Besteer

A dlaczego mam Ci oddawać tak po prostu od czapy kawałek mojego tła, przecież nawet się tu nie zapisałeś? Zrób sobie swoją społeczność, masz tutaj kilka pasujących nazw, jak to dla Ciebie taki problem wymyślić coś kreatywnego i dawaj, pisz o tym, chętnie poczytam:

wierzący, o wierze, religia, neopogaństwo, wierni.

Jak widzisz, jest tego mnóstwo, ale Ty się uparłeś jak łysy na grzebień, bo masz jakąś alergię na Kościół i czepiasz się dla zasady, a póki co trzeci dzień i jakoś żadnego Twojego wpisu o Perunie i Światowidzie nie widzę, ale tak, Ty będziesz pisał że ho ho, do gwiazdki doczekam się gdzieś jakiegoś wpisu?

Waspin

@Besteer następnym razem jak chcesz pocisnąć takim babolem to mnie zawołaj, to się odniosę. Jak widzę odpowiedź kompletnie typowa - "zagarnięte, nie oddam, innych w d⁎⁎ie mam". Myślę, że dalsza dyskusja mija się z celem. Przykro mi to pisać, ale jesteś doskonałym przykładem na to jak katolicy wykorzystują swoją dominującą pozycję i jak bardzo są nietolerancyjni względem innych i jak mocno starają się marginalizować inne wyznania. Twoje "diagnozy" na temat moich rzekomych alergii pominę milczeniem, jestem absolutnie pewny, że wiem o Twojej religii więcej niż 80% jej członków a Ty o mojej nie wiesz nic. Nie czepiam się dla zasady. "Wiara" to nie jest coś, co Ci się należy. Też mogłeś użyć "katolicyzm" albo dowolnej innej nazwy, ale rzuciłeś się na coś co nie należy do CIebie w pełni. To trochę śmieszne, bo ja mogę sobie tagować wpisy nawet jako "prawda" - wtedy będzie to mniej więcej takie samo zagarnięcie jak Twoje. Boisz się mi oddać 15% tła? Czemu? Niech będzie ekumenizm - wiara należy do wszystkich wiernych a nie tylko do Twoich

Zaloguj się aby komentować