Zgodnie z obietnicą dzisiaj ciąg dalszy o mariawitach. Znów nie wiem, czy zmieszczę się w jednym poście, ale teraz będzie mniej suchych faktów, a więcej ciekawostek.
Bo oto mamy rok 1906. Jak już pisałem, 5 kwietnia tego roku papież Pius X podpisał encyklikę potępiającą mariawityzm. Mateczka i jej zwolennicy z o. Marią Michałem Kowalskim działali jednak dalej i nie zamierzali ustępować. W takiej sytuacji Mateczka i M. M. Kowalski zostali 5 grudnia tego samego roku obłożeni przez Rzym klątwą imienną (tzw. eksomuniką większą). Należy zaznaczyć, że Mateczka jest jedną z zaledwie kilku kobiet w dziejach Kościoła, którą spotkał taki "zaszczyt".
Mateczka była jednak przekonywana w objawieniach, że pełni wolę Bożą i że "zgoda z papiestwem jest niemożliwa". Na znak zerwania z Rzymem w kościołach mariawickich zaczęto umieszczać symbol tiary i kluczy Piotrowych nad tabernakulum - co znaczyło, że Głową Kościoła dla mariawitów jest sam tylko Chrystus, a nie papież. Ogólnie kościoły mariawickie mają prostszy wystrój od rzymskokatolickich. Mało jest w nich obrazów i rzeźb - najczęściej tylko krucyfiks, obraz NMP Nieustającej Pomocy, portret Mateczki i stacje Drogi Krzyżowej. Całą uwagę ma przykuwać ołtarz z wystawionym Najświętszym Sakramentem - to on jest sercem kościoła i jako taki powinien być tylko jeden (czyli brak ołtarzy bocznych). Ze względu na brak dostępu do relikwii, zaniechano wmurowywania ich w ołtarz. Pozostawiono tylko dwa kolory liturgiczne: biały i fioletowy, po pewnym czasie zrezygnowano z manipularzy. Kapłani i zakonnice mają na habitach wyszyty na piersi symbol monstrancji - znak kultu eucharystycznego. Msza mariawicka to w istocie tzw. Msza trydencka (ołtarz jest przy ścianie, a ksiądz stoi tyłem do ludzi) przetłumaczona na język polski (pierwszą Mszę po polsku odprawiono na pasterkę w 1907 r.). Mariawici odprawiają Mszę niemal zawsze przed wystawionym Najświętszym Sakramentem, dlatego pewne obrzędy zostały tak zmodyfikowane, żeby nie odwracać wzroku od monstrancji (np. rezygnacja z kadzenia i asysty liturgicznej przy czytaniu Ewangelii). Należy też zaznaczyć, że obrzędy Wielkiego Tygodnia są według rytuałów sprzed reformy w Kościele Rzymskokatolickim z 1955 r. (np. Wigilia Paschalna jest odprawiana rano, a od ognia nie odpala się bezpośrednio paschału, lecz trójramienny świecznik i dopiero od niego paschał). Tak jest przynajmniej w największym z wyznań mariawickich, bo istnieje też drugie, gdzie obrzędy zmodyfikowano jeszcze bardziej (do tego dojdę). Należy też zaznaczyć, że w mariawityzmie jest surowo zabronione odprawiać Mszę za pieniądze - do tego stopnia, że jest ona uznawana za nieważną!
Po tej dygresji na tematy liturgiczne wracam do historii. Począwszy od 1906 r. mariawici zaczęli tworzyć własną strukturę kościelną. Nie mieli jednak żadnego biskupa, dlatego zwrócili się o pomoc do Unii Utrechckiej Kościołów Starokatolickich, do której zostali przyjęci 7 września 1909 r. Jeszcze w tym samym roku, 5 października, o. Maria Michał Kowalski otrzymał w Utrechcie święcenia biskupie. On sam udzielił w 1910 r. sakry biskupiej dwóm kapłanom. W ten sposób mariawici zbudowali własną, niezależną od Rzymu, hierarchię duchowną.
W latach 1911-1914 zbudowano w Płocku mariawicki klasztor i katedrę nazwaną Świątynią Miłosierdzia i Miłości. Obrys budynków układa się w litery E (jak Eucharystia) i F (jak Franciszka, imię zakonne Mateczki). Jest to dzisiaj miejsce mariawickich pielgrzymek, zwłaszcza 15 sierpnia (w święto Wniebowzięcia NMP). Przy mariawickich klasztorach i parafiach znajdowało się też dużo instytucji takich jak ochronki, szkoły, przedszkola, przytułki, piekarnie, jadłodajnie, warsztaty itp. Mariawici przykładali wielką wagę do wykształcenia i opieki nad ubogimi i chorymi. Odznaczali się też patriotyzmem, a w czasie I wojny światowej Mateczka oddawała się surowym postom i modlitwom za Ojczyznę i pokój na świecie. Doprowadziło to do pogorszenia jej stanu zdrowia, tak że w 1920 r. zachorowała na nowotwór wątroby i ostatecznie zmarła 23 sierpnia 1921 r. W ostatnich miesiącach życia bardzo cierpiała na puchlinę wodną, jej brzuch rozdął się do ogromnych rozmiarów, uciskając narządy wewnętrzne. Ofiarowała swoje cierpienie za "za siostry mariawitki, za miasto Płock i cały kraj".
Kiedy zmarła Mateczka, z jej cienia wyszedł bp Kowalski. A właściwie już nie biskup, bo krótko po tym ogłosił się arcybiskupem. I właśnie tu zaczyna się naprawdę ciekawie, bo abp Kowalski zaczął wprowadzać bardzo drastyczne i niekiedy dziwaczne reformy - i to nie tylko w dziedzinie liturgi, ale nawet w najbardziej fundamentalnej teologii (jak np. dogmat o Trójcy Świętej). Reformy te sprawiły, że mariawityzm został wręcz wyrzucony poza ramy tradycyjnie pojmowanego chrześcijaństwa.
Reformy abp Kowalskiego i ich skutki to temat-rzeka (i jazda bez trzymanki), dlatego będzie o tym następny wpis (limit znaków). Na zdjęciu Świątynia Miłosierdzia i Miłości w Płocku.
f83df653-a3d8-440c-b764-8492b2e6f3ee
gacek

@Bipalium_kewense nigdy nie znałem tak dokładnej historii tego obiektu, super!

Bipalium_kewense

@gacek A jesteś z Płocka lub okolic? Ja pracowałem kiedyś w pobliżu i poszedłem zobaczyć Świątynię mariawicką. Wydała mi się być w złym stanie, z zaniedbanym ogrodem. Ale podobno trwa tam teraz remont, jednak z uwagi na ograniczone środki jest on bardzo rozciągnięty w czasie.

piwowar

@Bipalium_kewense Zaczynamy wchodzić w coraz bardziej ciekawe etapy ewolucji Mariawityzmu. Ciekawe jak historia tego wyznania potoczyła by się gdyby siostra Kozłowska pożyła dłużej.

Bipalium_kewense

@piwowar Sam jestem ciekaw... Chyba raczej nie zaaprobowałaby rewolucji abp. Kowalskiego, o których napiszę w szczegółach jutro. Zaznaczam jednak, że abp Kowalski to bardzo skomplikowana i ciekawa postać. Na koniec cyklu o mariawitach napiszę, co sam o tym myślę.

Zaloguj się aby komentować