ZAPOWIEDŹ FINAŁÓW ZACHODU


Jesteśmy w tym punkcie historii, gdzie do Finału awansuje drużyna, która nigdy w nim dotąd nie zagrała. Wiem, że w teorii OKC Thunder mają jedno mistrzostwo pod poprzednim szyldem Seattle SuperSonics - i tak też podaje Basketball Reference czy Wikipedia - ale dla mnie to zupełnie nowy koszykarski twór od kiedy zespół został przeniesiony w 2008 roku. Minnesota Timberwolves natomiast ani razu nawet nie zameldowali się w Finałach, a zanim pojawił się Anthony Edwards zaliczyli jeden występ w WCF. Z Antem - to już ich drugi w ciągu pięciu lat.

Wolves bez większych problemów pokonali Golden State Warriors w poprzedniej serii, korzystając z nieobecności Stephen Curry’ego i odprawiając ich 4-1. Thunder musieli pomęczyć się w siedmiu meczach z Denver Nuggets. Nie uniknęli błędów w tej potyczce, mogli zakończyć serię wcześniej, ale koszykarsko dorastali na naszych oczach w tej batalii i zafundowali potężny pokaz siły znanej z sezonu regularnego w ostatnim spotkaniu.

Teraz ta dwójka skrzyżuje swoje topory w walce o najważniejszy awans, a ja postaram się wskazać gdzie szukać przewag każdej z ekip i jak będą wyglądały matchupy po obu stronach parkietu.


* MATCHUPY *


Minnesota powinna wyjść piątką Conley-Edwards-McDaniels-Randle-Gobert. 130 minut w tych play-offach, wypunktowanie przeciwników w 10 meczach aż 19,1 “oczkami” na 100 posiadań. Atak generujący 117,9 punktów na 100 posiadań. Obrona zatrzymująca rywali na ledwie 93,7 punktach na 100 posiadań. Prawdziwy test dla młodziaków z OKC, których najstarszym zawodnikiem jest 31-letni Alex Caruso.


Nie spodziewam się, że Thunder też cokolwiek zmienią w swojej pierwszej piątce. SGA-Williams-Dort-Holmgren-Hartenstein w 134 minutach w 11 spotkaniach wypunktowali swoich rywali 3,9 “oczkami”. Ich atak rzucał przeciwnikom 111,3 punkty na 100 posiadań, obrona zatrzymywała zaś na 107,4 punktach. Największą różnicę na korzyść OKC robiły lineupy z zadaniowcami - Casonem Wallacem, Alexem Caruso i Aaronem Wigginsem.


Mike Conley będzie najpewniej kryty przez Shaia Gilgeous-Alexandera. Mark Daigneault będzie chciał jak najbardziej ograniczyć konieczność zaangażowania w orkę w obronie SGA, żeby zachował pełnię sił na prowadzenie gry i ofensywę. Robota nominalnego defensora Anthony’ego Edwardsa przypadnie Lu Dortowi i rolesom z ławki (Cason Wallace, Aaron Wiggins, Alex Caruso), a Juliusa Randle’a bronić będzie najczęściej Jalen Williams.

To będzie kluczowy pojedynek dla Wolves w ataku i dla OKC na własnej połowie. W sezonie regularnym w jedynym meczu, w którym Julius wystąpił, Williams był przypisany do niego i wyglądało to dobrze. Randle z łatwością przepchnie filigranowego, aczkolwiek wyższego, Holmgrena, a J-Dub najlepiej matchupuje się z nim na parkiecie. Jest silny, potrafi ustać na nogach, ma aktywne ręce. Niekiedy możemy też widzieć posiadania w obronie Juliusa w wykonaniu Isaiaha Hartensteina. Thunder na pewno będą chcieli sprawdzić, jak Randle daje radę przeciwko bardziej fizycznym i większym zawodnikom, czego nie miał okazji doświadczyć na swojej skórze w poprzednich seriach (Lakers i Warriors - brak typowego, potężnego bigmana).


Jaden McDaniels najprawdopodobniej będzie broniony przez Cheta Holmgrena, który częściej powinien odpuszczać go na łuku zgodnie z filozofią “jakoś to będzie” (34,5% w tych play-offach) i będzie pełnić rolę wolnego elektronu, który dochodzi do pomocy i poluje na bloki. Daigneault może ustawić go również przeciwko Rudy’emu Gobertowi, którego wpływ na ofensywę jest proporcjonalnie odwrotny do wpływu na defensywę. To szansa dla Goberta, żeby uaktywnić się w ataku, choć najpewniej nominalnie Isaiah Hartenstein będzie pilnować go w dunker spocie, obszarze obok kosza.


W ataku Shai Gilgeous-Alexander będzie musiał męczyć się z Jadenem McDanielsem, topowym defensorem point-of-attack, który bardzo dobrze potrafi ograniczać grę najlepszym zawodnikom, a nawet w sezonie regularnym w czterech spotkaniach przeciwko Thunder, zatrzymał Shaia na 8/17 z gry i zmusił do dwóch strat. Anthony Edwards z kolei będzie przeszkadzać Jalenowi Williamsowi, Mike’a Conleya Chris Finch schowa na generalnie niegroźnym (chyba, że mu zaczyna siedzieć magicznie trójka) Lu Dortcie. Julius Randle będzie chciał zmusić do fizycznej koszykówki Cheta Holmgrena, a cóż - Rudy’emu Gobertowi przypadnie masowanie się pod koszem z Isaiahem Hartensteinem i niwelowanie jego akcji po short rollu i floatera.


* OBRONA, STRATY, RUNY *


Rzecz, na którą warto zwrócić uwagę, to jak duży procent akcji obie ekipy będą broniły strefą. Zarówno Thunder, jak i Wolves są ekspertami w zamykaniu pomalowanego - czy to poprzez zone defense, czy defensywę man-to-man. Oklahoma wyłączyła grę w paint Nuggets, którzy przecież zdobywali w tym rejonie najwięcej punktów w sezonie regularnym (58,5). A tak ograniczyli ich do ledwie 39,1 punktów, co też zmusiło Denver do przeniesienia ciężaru gry na obwód (39,6 prób), z którego oddawali najmniej rzutów w całej lidze w sezonie regularnym (31,9 prób). Wolves z kolei podobnie ograniczyli Golden State Warriors (tylko 39,7 punktów w pomalowanym w PO) i zarówno im, jak i Lakers odcięli częste wjazdy pod kosz.

Seria może ostatecznie sprowadzić się do tego, kto lepiej będzie trafiać zza łuku i wykorzystywać otwarte przestrzenie. Do tej pory Thunder trafili tylko 31,7% niepilnowanych trójek, a Wolves - 37,4% z nich. To są play-offy, więc nadgarstek może drżeć bardziej niż w sezonie regularnym, ale w tym wypadku oba zespoły rzucają poniżej średnich z sezonu regularnego, a OKC zwyczajnie “nie dowożą”. Jeśli Minny zamkną im drogę do kosza, będzie im ciężko zdobywać punkty przy takiej dyspozycji na obwodzie, choć warto pamiętać, że ofensywa Thunder przede wszystkim napędzana jest przez ich defensywę. To zespół, który ma całe grono świetnych, aktywnych defensorów, którzy fenomenalnie wymuszają straty. A tak się składa, że Wolves są na nie bardzo podatni (nawet sami z siebie). W serii z Warriors tracili piłkę prawie 18,4 raza na mecz.


* PLAYMAKING *


Powiedzieć, że Anthony Edwards nie będzie mieć łatwego życia w tej serii, to jak nic nie powiedzieć. Pressing i ciśnienie będzie od momentu wyprowadzenia piłki spod kosza. Thunder będą starali się kryć go na każdym centymetrze parkietu, od kiedy tylko zegar zacznie odliczać 24 sekundy. Ant będzie musiał wzbić się na wyżyny kreacji dla kolegów, a rolesi (Dort, Wallace, Caruso, Wiggins) będą próbowali jak najbardziej zmusić go do podejmowania decyzji na szybko i odrzucenia piłki.

Ważna rola przypadnie znów Juliusowi Randle’owi, którego playmaking jest chyba najmocniejszym atutem w zestawieniu z trade-partnerem, Karlem-Anthonym Townsem. OKC Thunder ma wielu drugorzędnych i trzeciorzędnych playmakerów poza Shaiem, ale ostatecznie to Wolves wydają się wygrywać w tej kategorii jakością. Randle w 10 spotkaniach notował 5,9 asyst na mecz - tyle, ile Anthony Edwards.


* DWA SŁOWA PODSUMOWANIA *


Nie jestem w gronie tych, co uważają, że Thunder zamkną temat w moment. Bliżej mi tu do opinii, że seria potrwa siedem spotkań niż pięć, a dyktować przebieg serii będzie nie ofensywa, a obrona. Oba zespoły mają głębie, oba potrafią terroryzować rywali w pomalowanym, ale też oba mają bardzo dobrą defensywę tej strefy i w mojej ocenie ostatecznie atak sprowadzi się do tego, kto lepiej będzie rzucać trójki i czy Minnesota przetrwa nawałnicę w postaci wcale-nie-mitycznych runów Oklahomy. Thunder z kolei muszą uważać na atletyzm i size Wolves, którzy - mimo letniego wzmocnienia w postaci pozyskania Isaiaha Hartensteina - powinni bez problemu pokonać ich na deskach. Po stronie Wolves stoi też doświadczenie.


Predykcja

Daję OKC Thunder w sześciu, ale wcale nie wykluczam, że Wolves zrobią niespodziankę.


#nba #mecz #nbaplayoffs

e27ac911-fb4b-496a-9e9b-0a5b6b7a8270

Komentarze (0)

Zaloguj się aby komentować