Z takich heheszków z #pracbaza pamiętam jak pracowałem w takim #januszex przy produkcji różnego rodzaju gadżetów reklamowych. I tam była tradycja że jak ktoś miał urodziny przynosił ciastko żeby każdy miał po równym kawałku, i szefowa przychodziła życzonka i cyk 300 zł w karcie urodzinowej xD I była pandemia, i jakaś babka z szycia miała urodziny i zazwyczaj koszt takiego ciasta to plus/minus 100-150 zł na wszystkich pracowników. No i każdy zajada, a szefowa idzie z jakimś kwiatem, kurwa badylem bym to nazwał ale laski mówiły że to się "Juka" nazywa. I jej wręcza a ta zdziwko że koperty nie ma. Po godzinie wyszła afera bo babka się popłakała i wpadła w histerię, że co zawsze pieniądze, ona tyle wydała na ciasto i co jakiś badyl za 50 zł. Szefowa nie chcąc robić dymów, oddała jej za ciasto i powiedziała że jak ktoś w urodziny z własnej woli chce przynieść poczęstunek to ok, ale nie będzie już żadnych prezentów od firmy. Ja nawet do swoich urodzin tam nie dopracowałem, bo za powoli chodziłem między stanowiskami i powiedziała że zazwyczaj jak mnie widziała to z puszką monsterka w łapie niż przy pracy xD Ale historia z ciastem i płaczem nadal mnie rozpierdala od środka xD Ogólnie mam chuj historii z różnych kołchozów, januszexów itd