XXVI, XXVII, XXVIII, XXIX (-> LXIV) dzień #wspinaczka w ramach #trenujzhejto
Pojawia się problem, gdy "to po kolejnym dopiszę" jest powtórzone kilka razy i robi się zaległość.
Czy miałem problem z przeciążonym palcem? - Ależ tak.
Czy zaczął ładnie dochodzić do siebie? - Powoli i konsekwentnie.
Czy zniwelowałem te jego wysiłki wstawiając się bezsensownie w drogę daleko powyżej moich możliwości? - Może to być.
Na szczęście to było przedwczoraj, wczoraj już było znacznie lepiej. I dziś też jest obiecująco. Tylko plastra idzie mi jak nie wiem - około 1,70 metra na tylko ten jeden palec
Dwa dni obwodów przetknięte dniem odpoczynku, potem dwa wolnego i dwa dni ze sznurkiem pod rząd. Muszę się pilnować, żeby mnie apetyt nie zjadł - z jednej strony dobór dróg tak (pomijając tę jedną) żeby nie obciążać rąk, z drugiej - satysfakcja z tego, że bez problemu (i nawet nie do końca na świeżo) robię 6b. Póki co powędkowałem 6c+ i na solidnym zmęczeniu, bo pod koniec wczorajszej sesji, byłem w stanie dotrzeć w drugim interwale satysfakcjonująco wysoko.
Jeśli o apetycie mowa, to łatwo jest oczekiwać, że skoro już powinienem zrobić 6c+, to można się śmiało wstawiać w 7a, ale obciążenie rośnie raczej wykładniczo i muszę sobie przypominać, że to nie jest jeszcze pora, to jeszcze nie czas, trzeba spokojnie, nie można tak od razu.
Ale z optymizmem patrzę w przyszłość.
