W serii między Pacers, a Knicks goście są niepokonani. Najpierw Indiana ukradła dwa mecze w Madison Square Garden, a teraz Nowy Jork skardł Game 3 w Gainbridge Fieldhouse - w hali, w której dotąd jeszcze nie udało im się wygrać play-offowego meczu.


Knicks w tych play-offach już trzykrotnie wychodzili jako zwycięzcy ze spotkań, w których na przestrzeni meczu przegrywali 20 punktami. Tak było dwukrotnie z Celtics i dziś z Pacers, gdy na 3:20 w drugiej kwarcie Indiana prowadziła 55-35. To zresztą już szósty mecz w tych PO, gdy drużyny wygrywają będąc -20 w meczu. Poprzednie pięć play-offów widziało taką sytuację łącznie pięć razy.


A ja się pytam kto podmienił Thibsa, że stać było go na usprawnienia? Mitchell Robinson obok KAT-a w pierwszej piątce kosztem Josha Harta? Trzech zawodników z ławki (McBride, Shamet, Wright) z 10+ minutami na placu? Niecałe 3 minuty Jalena Brunsona w czwartej kwarcie?


Na drugą połowę Knicks wyszli zupełnie odmienieni. Sześć strat w samej drugiej kwarcie chyba dało im do myślenia. Zacieśnili szyki w defensywie, więcej minut dostał świetny po obu stronach parkietu Myles McBride.

Karl-Anthony Towns w końcu się obudził w decydującej kwarcie i zdobył 20 ze swoich 24 punktów, biorąc na siebie punktowanie i odpowiedzialność za wynik. Miał tyle samo punktów na koncie, co cały zespół Pacers w Q4. Na Dominikanie obchodzono wczoraj Dzień Matki. KAT zadedykował to zwycięstwo swojej zmarłej mamie, Jackie.

Knicks wygrali mecz wynikiem 106-100.


#nba

8545e3ff-87a9-4575-895e-fb264e27a1ab

Komentarze (0)

Zaloguj się aby komentować