!! UWAGA TEKST NA TEMAT GWAŁTÓW !!
Środowiska konserwatywne w Europie często mówią o wzroście przestępczości w wyniku nieodpowiedzialnej polityki migracyjnej w drugiej połowie ubiegłej dekady, ale często nie mamy jako zwykli zjadacze chleba w spokojnej, zaściankowej Polsce odczucia tego jak faktycznie sprawa tam wygląda.
W tym poście chciałbym przedstawić tutaj dwie liczby, które pomogą unaocznić dramat mający miejsce za naszą zachodnią granicą.
W samym Berlinie w roku 2020 samych "gwałtów grupowych oraz gwałtów o szczególnym okrucieństwie" (szczególne okrucieństwo to np jak zgwałcisz kogoś w miejscu publicznym albo zrobisz to brutalnie. przy czym nie znam się na niemieckim prawie i jest to interpretacja na podstawie informacji znalezionych w internecie oraz kontekstu z Polski) było 210, z czego w 50 przypadkach ofiarami są osoby mające nie więcej niż 16 lat. To są tylko sprawy odnotowane przez policję. Prawie 50% tych czynów została popełniona przez ludność napływową z Afryki.
Dla kontekstu: to jest 20.3% tego co gwałtów w Polsce w ciągu tego samego roku. wszystkich gwałtów od pedofilskich, grupowych i brutalnych aż po mętne sprawy studentów na akademickich popijawach czy sprawy szef-podwładna.
By mieć tu absolutną jasność: każda przemoc seksualna jest tragedią na bardzo wielu poziomach, jednak chciałem podkreślić dysproporcję i zwrócić uwagę na to jak różne zestawy danych ze sobą porównujemy.
Przypominam, że porównuję tutaj liczby z Polski (cały kraj) i Berlina (jedno miasto, postępowego i feministycznego zachodu...). Czaicie?
Oczywiście, żeby nie było, że uprawiam jakąś dezinformację podaję źródła
numerki co do zgwałceń w Polsce:
o Berlinie po niemiecku:
o Berlinie po angielsku:
o Berlinie po polsku:
https://pantarhei24.com/niemcy-imigranci-stoja-za-polowa-wszystkich-gwaltow-w-berlinie/