Tytuł: Grona gniewu
Autor: John Steinbeck
Gatunek: literatura piękna
Ocena: ★★★★★★★☆☆☆
Po "Myszach i ludziach" wiedziałem, że sięgnę po kolejne dzieło Steinbecka raczej szybciej niż później. Powieść, czytałem trochę na raty, z przerwą na "Królestwo", co mogło nieco wpłynąć na mój odbiór książki, jednak mimo to "Grona gniewu" bardzo mi się podobały i niewątpliwie niedługo wezmę się również za "Na wschód od Edenu". Skupmy się jednak na utworze, o którym niniejsza recenzja traktuje. 
"Grona gniewu" snują potencjalnie mało seksowną współcześnie opowieść o rodzinie zmuszonej do migracji i poszukiwania choćby najgorzej płatnej pracy, żeby przeżyć. O ile historia Wielkiego Kryzysu w USA nigdy przesadnie mnie nie interesowała, tak losy rodu Joadów i umiejętność pisania Steinbecka sprawiły, że książkę czytałem chętnie i szybko. Zwykłe, szare problemy przeciętnych ludzi zarysowane przedstawione zostały autentycznie i przejmująco. Myślę, że pewien poziom empatii jest niezbędny, aby w pełni docenić tę powieść. Nie ma tu wartkiej akcji i przekoloryzowywania, ale to właśnie jest jednym z atutów powieści. 
Zabiegiem, który mi się podobał, jest przedstawienie pewnych sytuacji na poziomie ogólnym - krajowym czy stanowym, a następnie zderzenie mniej lub bardziej bezpośrednio głównych bohaterów z analogicznymi wydarzeniami. Pozwala to z jednej strony lepiej zrozumieć zachowania postaci, a z drugiej skupić się faktycznie na samej fabule, kiedy jest już ona przestawiana, bo sam kontekst i pewne związane z nim uczucia już mamy. 
W książce nie brakuje przemyśleń socjalistycznych, co może się podobać lub nie, za które sam autor został krytycznie oceniony w połowie XX wieku w USA. Do mnie osobiście to trafiło, co zresztą świadczy o tym, że dobrze dobrałem czas w życiu na przeczytanie tej powieści - jeszcze 5 lat temu z pewnością odebrałbym ją dużo gorzej. 
Akcja "Gron gniewu" osadzona jest niemal sto lat temu, jednak poruszane problemy nadal są aktualne. Co stanie się z milionami ludzi, kiedy automatyzacja i roboty zdominują całe sektory gospodarki, jak w pierwszej połowie XX wieku samochody i maszyny? Czy tak trudno jest odnieść sytuacje opisane w książce do krajów współczesnych, mniej rozwiniętych, które również są częścią ogólnoświatowej gospodarki?
Kilkukrotnie w czasie lektury uderzyła mnie teatralność w sposobie przedstawiania fabuły - pojawiły się w mojej głowie skojarzenia z dramatem, tragedią. Nadawało to trochę inną dynamikę i urozmaiciło czytanie. Poważny zarzut mam do końcowej części książki. Ostatnia 1/4 to już trochę krążenie w kółko, powielanie tego samego. Sama końcówka również mnie zawiodła - po obszernej powieści, w której nie brakowało przemyśleń i analiz społecznych spodziewałbym się jednak jakiegoś pełnego, dosadnego zakończenia.
(opinia zmigrowana, pierwotna data dodania: lipiec 2021)
78213ac6-d547-4fca-b717-4c26fc0dcdae

Zaloguj się aby komentować