Siemka Tomki i Atomówki:)
Dzisiaj przychodzę po prośbie z tagiem #prawo
Mam taką dziwną trochę sytuację. Mianowicie wypłata (hehe) konkubenta mojej mamuśki przychodziła na moje konto w latach 2015-17, on miał kartę do tego konta i tylko on z niego korzystał. Teraz jak już majaki alkoholowe weszły na ostro to stwierdził że w tamtych latach z tego konta "podbierałem" pieniądze (co jest kłamstwem). Dzisiaj miałem wizytę policji w domu i goście stwierdzili, że oni tam wyliczyli jakąś kwotę i że to faktycznie były jakieś pieniądze które mu "podebrałem". Udostępniłem policji bilingi z konta (wcześniej) w nadzieji, że jednak trafią się jakieś myślące jednostki które ogarną ten temat, ale nie:/ Teraz mam się stawić na wyjaśnienia w czwartek i zastanawiam się co robić:/ Czy powiedzieć żeby sobie to do sądu skierowali i liczyć na to, że tam ktoś to przeanalizuje dokładnie, czy może próbować bić w beton i liczyć na to że już na samej policji uda się sprawę załatwić?
W gratisie policjant który mnie odwiedził kłamał pięknie, że moja mamuśka potwierdziła jego wersję o podbieraniu (dzwoniłem do niej jak tylko wyszli i oczywiście zaprzeczyła). Od niej też się jakichś pieniędzy domagał tyle że tu wycofał oskarżenia.
Czy może iść jednak do radcy jakiegoś? Prawnika?
Szczerze jestem już trochę podłamany.
Help:/
Pozdro:)