@dsol17 Z cyklu "Sapkowski na dziś":
– Obrażacie mnie – wypiął resztki brzucha Circulos. – Nie jestem jakimś tam nawiedzonym millenarystą, jakimś niedouczonym mistykiem, nie powtarzam za fanatykami chiliastycznych bredni. Ja zbadałem rzecz sine ira et studio, na podstawie źródeł naukowych i matematycznych komputacyj. Znacie Objawienie świętego Jana?
– Pobieżnie, ale owszem.
– Baranek otworzył siedem pieczęci, tak? I ujrzał Jan siedmiu aniołów, tak?
– Bezwzględnie.
– A wybranych i opieczętowanych było sto czterdzieści cztery tysiące, tak? A starszych dwudziestu czterech, tak? A dwom świadkom dano moc prorokowania przez tysiąc dwieście sześćdziesiąt dni, tak? Gdy się więc to wszystko doda, a sumę pomnoży przez osiem, liczbę liter w słowie „Apollyon”, skalkuluje się… Ach, co wam będę tłomaczył, i tak nie pojmiecie. Koniec świata nastąpi w lipcu. Dokładniej, szóstego lipca, in octava Apostolorum Petri et Pauli. W piątek. W południe.
– Roku?
– Obecnego, świętego. Tysiąc czterysta dwudziestego piątego.
– Taak – potarł brodę Szarlej. – Jest, widzicie, jednakowoż pewien szkopuł…
– Jaki niby?
– Mamy wrzesień.
– To żaden dowód.
– I jest po południu.
Circulos wzruszył ramionami, po czym odwrócił głowę i demonstracyjnie zagrzebał się w słomę.
– Wiedziałem – prychnął – że nie ma co gadać z nieukami. Żegnam.
Andrzej Sapkowski, "Narrenturm"