@Tiruriru zacznę od końca- nie namawiam i wręcz odradzam. Gdy byłem na UA w sierpniu to mocno przeżyłem swoje w głowie. To nie są wakacje. Jest to kraj objęty wojną i trzeba naprawdę po swojemu (jako cywil niezwiązany z Ukrainą, jak ja) mieć mocny bodzieć, duże ogarnięcie, żeby tam 'wytrzymać'. Groźba śmierci lub okaleczenia (tam gdzie byłem w sierpniu) nie była wysoka ale jednak niezerowa. Człowiek jest jednak w stanie się przyzwyczaić do wszystkiego jak tylko chce. Tutaj nie ma sensu 'namawiać'- jeśli tego nie czujesz, jeśli nie masz pobudek- nie jedź.
Co jest potrzebne na miejscu? Bliżej frontu (gdzie, jak się wszystko uda- będę) odpowiedź jest prosta- ludzie. Chodzi mi o wykształcony, ogarnięty personel medyczny (bo tylko to sferą się interesuję).
Brakuje ludzi. Nie tylko chirurgów do amputowania kończyn ale przede wszystkim do nauczania żołnierzy ukraińskich 'zachodniej' medycyny pola walki.
Teraz wygląda to już naprawdę dobrze, pół roku temu było z tym bardzo źle. Pamiętajmy, że (jakby to nie zabrzmiało) jeszcze niedawno Ukrainie było o wiele bliżej do Rosji jeśli chodzi o medycynę pola walki (a raczej jej brak) niż do czegokolwiek innego. Teraz sytuacja jest zmieniona o 180⁰ (żeby nie powiedzieć- 360⁰! xD ) Wiele osób siedzi tam i naucza żołnierzy jak wygląda opatrywanie ran, pomaganie kolegom itp itd. Są to głównie wolontariusze z całego świata.
Jeśli chodzi o 'szpej' medyczny to muszę odesłać do oficjalnych stron rządowych lub nieoficjalnych zbiórek ludzi czy organizacji które tam urzędują- oni wiedzą najlepiej czego im potrzeba