Ryski co ja odwaliłem to ja nawet nie ….
w grudniu zacząłem remont z zaufanym fachowcem. Wcześniej robił dla mojego pracodawcy i dla mnie mniejsze i duże zlecenia.
Niestety starość go chyba dopadła i spieprzył mi łazienkę (m.in. płytki położone niezgodnie ze wzorem). Ponieważ do tego momentu prace szły dobrze dostał sporą zaliczkę.
Po wytknięciu błędów „rozchorował” się a następnie porzucił pracę i nie widzi w tym nic złego. Powiedział wprost że już mu się nie chce.
Teraz gdzie dałem ciała? Wszytko było na „gębę” chociaż sam jestem zwolennikiem żeby wszystko było na „papierze”, No ale wszak zaufany człowiek.
No i tyle z mojego zaufania, okazało się że jakims cudem wszystkie wcześniejsze prace (w tym wykończenie biura ok 120m2) robił na „gębę” i jedne co mam to numer telefonu człowieka który ma wywalone. Oczywiście będę próbował go namierzyć ale chciałem tylko wam się wyżalić i przestrzec.
Nic bez sprawdzenia. Nic na gębę. Bo później tylko lipa jak coś pójdzie nie tak
z fartem a ja szukam kogoś z terenu Warszawy kto mi dokończy łazienkę.
#remontujzhejto #ktopanutotakspierdolil
