#psychologia #filozofia #codziennedbt
[O "wolnej woli"]
Albert Einstein, parafrazując myśl filozoficzną Arthura Schopenhauera, ujął zagadkowe zjawisko, jakim jest wolna wola, z charakterystyczną dla siebie przenikliwością: „Istoty ludzkie mogą oczywiście robić to, co chcą. Jednak nie mogą tego czynić z własnej woli”.
Sto lat temu William James podkreślał, że zmienne stany świadomości tworzą mylne poczucie, że jakieś Ja czy ego jest odpowiedzialne za nasze działania. Wegner posunął się jeszcze dalej. Według niego przekonanie przeciętnej osoby, że ma ona jaźń świadomie kontrolującą działania, jest po prostu iluzją.
Czy wyniki tych badań oznaczają, że należy pożegnać się z koncepcją ego sformułowaną przez Freuda i ze stwierdzeniem Kartezjusza: Cogito ergo sum? Chociaż w XVII wieku zapoczątkowało ono ważny proces wyzwalania się ludzi ze sztywnych przekonań narzucanych im przez Kościół, to istnieje pilna potrzeba jego rewizji. Dzisiejsze credo mogłoby brzmieć następująco: „Przygotowuję się, by wykonać ruch, działam, odczuwam, postrzegam, odzwierciedlam to w świadomości, myślę i dlatego jestem”.
Co więc naprawdę zachodzi w świadomości? Czy należy w jakiś sposób przeformułować koncepcję wolnej woli?
Połączone rezultaty badań Jamesa, Libeta oraz Wegnera sugerują następujący wniosek: zanim zostanie wykonany świadomy ruch, następuje wcześniej nieświadomy ruch poprzedzający (unconscious premovement).
Ponieważ na ogół nie jesteśmy świadomi ruchu poprzedzającego, mylnie sądzimy, że to my (czyli nasze ego) chcemy świadomie, zgodnie ze swoją wolą, wykonać dany ruch.
W przypadku osób, które doświadczyły traumy, występuje zamieszanie przyczynowe na dwóch płaszczyznach. Po pierwsze, osoba taka nie jest świadoma obecności czynników wywołujących impulsy przedruchowe. Po drugie, reakcja na te impulsy jest intensywna. Wyobraźmy sobie konsternację osoby, która wpada w pułapkę gwałtownego zachowania o charakterze reakcji chroniącej życie. Rozważmy na przykład zachowanie weterana wojny w Wietnamie, który budzi się w środku nocy z dłońmi zaciśniętymi na szyi swojej żony – przerażonej i z trudem łapiącej oddech. Nie jest on świadom tego, że jego nadmiarowa reakcja została wywołana przez odległy wystrzał z rury wydechowej samochodu lub nawet przez lekki odgłos kroków jego dziecka idącego korytarzem. Podczas wojny w Wietnamie ten mężczyzna spał w bambusowych zaroślach, chroniąc się przed ogniem Wietkongu. Wtedy bezpośrednia reakcja typu „zabij” stanowiła uzasadnione działanie chroniące życie. Dlatego wiele lat później nawet bodziec o umiarkowanym nasileniu mógł nagle uruchomić naciągniętą sprężynę i przekształcił ją w intensywny, wymykający się kontroli wybuch emocjonalny.
Znam tylko jeden sposób, by przerwać ten kompulsywny cykl: trzeba stać się świadomym przedruchu, zanim rozwinie się on w pełną sekwencję ruchową. Chodzi o to, by zgasić iskrę, zanim padnie ona na hubkę."
Peter A. Levine - Głos wnętrza. Jak ciało uwalnia się od traumy i odzyskuje zdrowie

Zaloguj się aby komentować