Procedury czy wyobraźnia?
Przy okazji ostatniej tragedii zakatowanego chłopca z Częstochowy pojawiły się głosy, że w Polsce brakuje procedur i systemowego działania. Czy to aby jednak na pewno wystarczy?
Zapewne każdy z nas spotkał bezradnych w praktyce teoretyków lub praktyków, którzy nie potrafią wytłumaczyć co właściwie robią.
Czy to będzie lekarz, który mimo wyróżnienia na studiach kompletnie nie radzi sobie z pacjentami, czy też świetny mechanik samochodowy, który całe czas miał w szkole poprawki z fizyki. Nie ulega wątpliwości więc, że znajomość teorii nie oznacza autentycznie biegłości w praktyce i vice versa. Jednak równie pewne jest, że obie te dziedziny muszą się jakoś ze sobą łączyć. Są w końcu generałowie, którzy wygrywają bitwy naprawdę, a nie tylko w symulatorze.
Immanuel Kant uważał, że tym mostem który łączy teorię z praktyką jest władza sądzenia
Władza sądzenia to zdolność dopasowania tego co ogólne (procedur, wiedzy naukowej, norm prawnych) pod to co szczególne – czyli pod konkretne przypadki z jakimi się w życiu spotykamy. Najlepszym przykładem gdzie objawia się ludzka władza sądzenia jest zresztą… sąd. Taki organ władzy państwowej. Na przykład sędzia wie, że zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem jest karane surowiej niż „zwykłe” zabójstwo. Jednak na stole leżą przed nim, konkretnym sędzią, akta zawierające opis konkretnego przypadku. Czy przypadek ten można podporządkować pod zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem, czy też nie?
Odpowiedzi na to pytanie nie można znaleźć w kolejnych regułach i procedurach, ludzka władza sądzenia pod takie bowiem nie podlega.
Sądzenie rozstrzyga o tym, czy dana reguła ma w tym momencie zastosowanie. Co więc rozstrzygałoby o tym czy zastosowanie mają reguły o regułach? Według Kanta sądzenie jest zdolnością której się nie można nauczyć, a jedynie wypraktykować.
To byłby jednak dosyć pesymistyczny wniosek, więc myślę że należałoby przyjrzeć się władzy sądzenia bliżej.
Prawie 200 lat po Kancie, podczas swojego procesu na królewieckiego filozofa powoływał się Adolf Eichmann – hitlerowski zbrodniarz wojenny odpowiedzialny za śmierć setek tysięcy ludzi. Twierdził on bowiem, że kierował się etyką którą opracował Kant a która nakazywała wypełnianie swoich obowiązków, czyli w przypadku esesmana wykonywanie zbrodniczych rozkazów przełożonych.
Eichmann oczywiście kompletnie Kanta nie rozumiał, ale nie to jest najważniejsze, bo niemiecki zbrodniarz w historii filozofii się z innego powodu zapisał.
Filozofka Hanna Arendt obserwująca proces na zlecenie pisma „New Yorker” uznała, że tłumaczenia Eichmanna jest szczere. Nie był on ani zawziętym antysemitą, ani nie stracił zmysłów w orgii przemocy i zabijania ani też nie był zdemoralizowanym dzikusem który po prostu nie znał podstawowych zasad moralnych. On po prostu bezmyślnie robił co mu kazano.
Czym jednak miałoby być myślenie w przypadku Eichmanna? Co mogłoby sprawić, że w pewnym momencie uznałby iż wysyłanie zagłodzonych ludzi setkami do gazu nie do końca jest dobrym pomysłem?
Na pewno nie byłoby wiedzą książkową, bo tutaj akurat żadnej wielkiej wiedzy nie potrzeba. Nie byłoby też umiejętnością poprawnego wnioskowania z posiadanej już wiedzy. To czego Eichmann potrzebował była umiejętność osądu, że oto ma do czynienia z patologiczną sytuacją. Do tego zaś niezbędna jest wyobraźnia.
Wyobraźnia pozwala nam 1) przytoczyć przed oczy coś, czego nie ma 2) pozwala nam wczuć się w buty innej osoby lub 3) stworzyć rzeczywistość inną niż ta, która jest. Teoretyk aby być dobrym praktykiem musi umieć przytoczyć sobie w wyobraźni jak konkretnie wyglądałaby przykładowa sytuacja. Wtedy też bez problemu dostrzeże dziwne podobieństwo pomiędzy swoim przykładem a sytuacją jaką ma przed oczyma.
Wrócę więc do sprawy, która zainspirowała mnie do tego wpisu.
Czy aby na pewno brak jest odpowiednich procedur? Czy nowe regulaminy zmuszą nauczycielkę do dostrzeżenia, że dziecko ma obitą buzię i połamane ręce? Czy nowe procedury wzbudzą u policjanta zgarniającego z ulicy zbiegłego ośmiolatka, myśl żeby zamiast odwozić do domu uruchomić jakieś postepowanie wyjaśniające co się właściwie stało?
Brak władzy sądzenia utożsamiał Kant z głupotą. Na nią nie ma procedur i nie ma takich odkryć i takiej nauki, która jest w stanie jej zapobiec. Owszem, one się przydają, ale są raczej jak karta wzorów na maturze – pomocą, a nie gotowym rozwiązaniem. Aby z niej korzystać potrzeba wyobraźni, empatii i chęci do myślenia.
PS: można mnie znaleźć na FB, Instagramie i Hejto:
https://www.facebook.com/filozofiadlajanuszy
https://www.instagram.com/filozofiadlajanuszy/
PS: można mi postawić kawę (tudzież piwo) na:
https://buycoffee.to/filozofiadlajanuszy
#filozofia #filozofiadlajanuszy
2877dccc-2eac-4c58-a6f4-aa00b5799e96

Zaloguj się aby komentować