Polecam ten film - dobry jest
Imię róży – film fabularny z 1986 roku w reż. Jean-Jacques’a Annauda. Film powstał na podstawie książki Umberta Eco Imię róży. Scenariusz jest dziełem zbiorowym, napisali go: Andrew Birkin, Gérard Brach, Howard Franklin, Alain Godard. Główne role obsadzili Sean Connery, F. Murray Abraham oraz Christian Slater
#filmy #kryminal #ksiazki
c3558872-1220-4121-8b5c-21249ead74ca
Okrupnik

@SiostraNieZdradziDziewczynaTak Mam da dvd, jeszcze z czasów gazet z filmami :3

JaktologinniepoprawnyWTF

@SiostraNieZdradziDziewczynaTak. @Okrupnik To tam jest ta dziwna scena erotyczna z tym młodym?

SiostraNieZdradziDziewczynaTak

@JaktologinniepoprawnyWTF dziwna??? z wieśniaczką się puka nie wiedziałem w niej nic dziwnego

JaktologinniepoprawnyWTF

@SiostraNieZdradziDziewczynaTak Tak to zapamiętałem bo oglądałem ten film ze 20 lat temu za gimbusa

C-Boolion

Film ma świetny klimat i bardzo dobre aktorstwo, aczkolwiek końcówka (inna niż w książce) zakrawa na gwałt fabularny i duże uproszczenie. Ogólnie i tak 8/10, najlepiej oglądać go w nocy przy zgaszonym świetle .

hmvvirus

W klimatach klasztornych polecam gry Pentimen, oraz na podstawie książki Kens fallet pillars of earth.

PimbdziabulaDyfuzyjna

Tylko tak przypomnę, że inkwizytor Bernard Gui był bardzo lubianą osobistością, a Umberto Eco sam przyznał się do tworzenia fikcyjnych kontrowersji w związku z patologicznym utrwaleniem wizerunku inkwizycji

Bing0Bang0Bong0

Taka ciekawostka odnośnie inkwizycji i palenia na stosach.


"Odpowiedzią na ten zarzut jest wiedza o tym jak było przed inkwizycją i dlaczego ją powołano do istnienia. Przed inkwizycją prawo do orzekania, kto jest zdrajcą, heretykiem, czarownicą mieli lokalni świeccy właściciele ziemscy. Niestety dość często sięgali po ten sposób, by rozprawić się z tymi, których nie lubili. By zrobić porządek z tymi, którzy stanęli na ich drodze w interesach. Czy też zwyczajnie pokłócili się z sąsiadem i postanowili pokazać im kto tu ma rację. Oskarżali takiego człowieka o herezje i zostawał on skazany na karę śmierci. Trzeba dodać, że majątek skazanego przechodził na tego, kto go oskarżył. I wiadomo od razu jaka była motywacja. Wszystko to dokonywało się często bez dochodzenia, bez sądu, bez orzekania winy. Za nic oprawcy mieli wydany w 906 roku Canon episcopi nakazujący ekskomunikę, a nie sądy i karę śmierci przy takich oskarżeniach. Tekst ten nie pozostawiał żadnych wątpliwości, że papież uważał czarnoksięstwo, loty czarownic na sabat, obcowanie kobiet z diabłem za zabobony i koszmary nocne. Papież Aleksander III w liście do arcybiskupa Remis w 1162 roku pisał: Lepiej jest uniewinnić winnych, niż przed nadmierną surowość targnąć się na życie niewinnych".


Niestety ludzka chciwość i żądza zemsty brała górę. Świeccy władcy, oskarżali, torturowali, palili na stosach, proceder kwitł i nikt nie potrafił mu się sprzeciwić. Stop, temu stanowi rzeczy dopiero powiedział kościół. Powołuje do Istnienia Świętą Inkwizycję, aby zahamować przelewanie niewinnej krwi. Inkwizycja jest sądem. Oskarżony ma po raz pierwszy szansę na obronę. Ma szansę złagodzić swoją karę, a nawet jej uniknąć. Ludzie, których pomówiono o czary, herezje, czarnoksięstwo robią wszystko, aby stanąć przed sądem Świętej Inkwizycji, bo dla nich to jest jedyna szansa na uczciwy proces i przeżycie. A gdy dochodziło do skazania, bardzo często wyrokiem było spalenie kukły przypominającej tego człowieka. Inkwizycja wprowadziła złagodzenie kar, tortur stosowanych na przesłuchaniach, a jeśli lekarz orzekł, że nie może być im poddany to odstępowano od nich. W 1816 roku Pius VII zarządził obowiązkową konfrontację z osobą wnosząca oskarżenie, aby w ten sposób uniknąć kary śmierci. Synod w Narbonne w 1244 roku wprowadził zapis, że oskarżony mógł wypisać swoich wrogów i oni nie mogli składać zeznań oskarżających. W świeckich procesach karnych można było tylko o tym pomarzyć. Czy udało się wszystkich uratować? Nie. Niestety były przypadki, kiedy ludzie tracili życie. I jest to bólem Kościoła, bo nawet jeden skazany na śmierć, to jest o jeden za dużo. Przykładem może być tu proces i śmierć św. Joanny d'Arc, której biskup bronił do ostatniego momentu, ale władcy za punkt honoru postawili sobie zgładzenie tej, która wyzwoliła Francję. Takie przypadki należały jednak do rzadkości. Inkwizycja, może i nie położyła kresu palenia ludzi na stosach i ścinania na gilotynach, ale z całą pewnością przyczyniła się do ograniczenia tego procederu tam, gdzie sięgała władza Kościoła Katolickiego. Najlepiej obrazują to liczby, które jasno pokazują, że w 70 % odpowiedzialnym w tamtych czasach za wyroki skazujące były protestanckie Niemcy i anglikańska Anglia, tam też spalono 90% „czarownic".


I uwaga na terenie pod władaniem protestanckim procesy o czary odbywały się jeszcze w dwudziestym wieku, gdzie ostatnia czarownica" została skazana na grzywnę i trzy lata więzienia w zawieszeniu w 1944 roku. Na podstawie zebranych dokumentów stwierdzono, że przed sądem Świętej Inkwizycji zapadało 2-3 % wyroków skazujących, z których nieliczne kończyły się karą śmierci." "W tamtych czasach, ci którzy już zostali oskarżeni chcieli trafić przed oblicze inkwizycji. Dla nich to był jedyny ratunek, inkwizycja bowiem ograniczyła i zapanowała nad bezprawiem, którego się wtedy dopuszczano. A oskarżenia o czary nie miały swojego źródła i początku w katolicyzmie, czy chrześcijaństwie (czytaj protestantyzmie czy anglikanizmie). Były one echem pogańskich wierzeń ludowych. Kościół najczęściej kwalifikował je jako zabobon lub halucynacje związane z obrzędami okultystycznymi."

PimbdziabulaDyfuzyjna

@Bing0Bang0Bong0 Dobry tekst! Nasze sądownictwo leży na Inkwizycyjnych podwalinach, a cywile woleli sądy Kościoła katolickiego niż świeckie

Zaloguj się aby komentować