#perfumy #sotd #cotamnaklaciewariacie
Dzisiaj zagościł Khaltat Love of Blends Aloha.
Producent, jak zwykle, jest oszczędny w podawaniu nut. Tutaj mamy: kokos, wanilia, agarwood. Po raz kolejny przekonałem się, że w przypadku Khaltat jest też coś więcej. Na uwagę zasługuje również fakt, że "Parfum" w nazwie, to nie tani chwyt marketingowy. Wśród składników, na pierwszym miejscu figuruje "Fragrance". Znajduje to również odzwierciedlenie w gęstości soku i świetnych parametrach użytkowych.
Na mojej skórze zapach otwiera się mieszanką soczystych cytrusów z kokosem. Po chwili, płynnie pojawia się główny bohater opowieści, czyli wanilia. Jednak jest ona specyficzna. Raczej nie przepadam za tym składnikiem i jestem sceptycznie do niego nastawiony. W perfumach dość często jest zbyt słodka, przytłaczająca i syntetyczna. W tym przypadku wanilia jest "wytrawna", za sprawą wspomnianych cytrusów. A jednocześnie jest ona lekko słodkawa i otulona dymem. W połączeniu z drewnem agarowym, cała kompozycja staje się świetlista, miękka i łagodna. Dzięki temu mam wrażenie noszenia perfum bardzo naturalnych, słonecznych i wakacyjnych.
Czy Khaltat udało się oddać hawajskie klimaty? Tego nie wiem, nie byłem na Hawajach. Jednak skłonny byłbym uwierzyć, że tak.
Na koniec ciekawostka-zagadka: jednym z klientów Khaltat jest znany swego czasu

