Nie było się co obawiać jednak cła na próbeczki, Mateusz jest zakręcony i na kopercie napisał, że sprzedaje mi szczotkę do włosów za 2 dolki ( ͡~ ͜ʖ ͡°) więc poczta doliczyła za obsługę 9.60 PLN bez zbędnej papierologii.
Zatem do rzeczy ( wołam @Grzesinek, bo był zainteresowany). Mamy hype na ultraniszę, to też sobie zaszalałem i zamówiłem zestaw próbek od Meleg Perfumes. Matthew Meleg ma jakąś skomplikowaną historię życiową i odnalazł sens w kręceniu perfum własnoręcznie. Bodajże dużą ilość składników też sam wygotowuje/ekstrahuje/absolutuje czy coś tam jeszcze. No i sporo pozycji zawiera wyciągi z tyłków różnych wiwerowatych lub parzystokopytnych.
Zestaw przychodzi w fajnej zamszowej sakiewce, 12 sztuk próbek po 2ml. Któraś próbka jest zamieniona, bo niestety nie ma zapachu na który najbardziej liczyłem, czyli Golden Gai ( ͡° ʖ̯ ͡°) trudno, może walnę kiedyś blina na cały flakon.
Na pierwszy rzut losowo na rękę poszedł Civet Cat Chypre. Przez pierwsze kilka minut daje faktycznie zwierzakiem. I nie wiem czy to jaśmin czy cywet lekko zalatuje kocimi sikami (aż mój sierścioch przyleciał wąchać mi rękę). Chwilę później się uspokaja i zaczynają wychodzić, na mój niedoświadczony nos, świetnie zmieszane róża z cedrem, ylang ylang i mchem. Czuć że nie ma chemii i czuć, że autor miał jakąś wizję potrafiąc ją przekuć na fizyczny zapach. Parametry będę oceniał po globalu, ale póki co z łapy projekcja świetna


