Otwieram nitkę z najbardziej przypałowymi historiami z Waszego życia (via. historyjka @ BlackpillowaJulka )
Ja zaczynam.
  1. Jak byłem mały to miałem dziwną manię formatowania dysku z myślą, że będzie on znacznie szybciej działał i np. polecą na nim nowe gierki. Więc raz bez zapowiedzi sformatowałem komputer na którym pracowała również moja siostra, która w 90% miała tam ukończoną magisterkę na miesiąc przed obroną. To były czasy, gdzie nie było internetu i nikomu się nie chciało robić kopii zapasowych.
  2. Jak byłem jeszcze mniejszy to bawiłem się zapałkami. Była zima, a ja znalazłem sobie zabawę, że odpalałem zapałki i wrzucałem je do drewnianych garaży na podwórku mojej kamienicy. W pewnym momencie jeden garaż zaczął się tlić i otwarcie palić. Na szczęście obok był sąsiad na spacerze z psem - a zima była wczesna, więc kran dostępny dla mieszkańców na podwórku nie miał jeszcze zakręconej wody. Na szczęście udało się ugasić szybko i bez większego rozgłosu.
Nie chcę nawet myśleć jakie konsekwencje miałoby spalenie garaży z zaparkowanymi autami w środku (lata 90', jakies polonezy, astry, fiaty) dla biednej rodziny...
#ciekawehistorie
Znajomka

@blunch Z zapałkami również u mnie był przypał. Jak byłam szczylem to gdzieś w niedzielne popołudnie, gdy rodzice mieli drzemkę, wyciągnęłam małą świeczkę (taką z metalową podstawką) i rozpaliłam.


Bardzo lubiłam zapach gaszonych zapałek i tak sobie odpalałam i gasiłam od tej świeczki. W końcu zapałki mi się skończyły a w świecy była już spora "kałuża". Zauważyłam, że wypalona zapałka zanurzona w tej cieczy zaczyna się ponownie palić.


Zabawa zatem zaczęła się od nowa, aż ze świeczki została tylko podstawka parafiny z palącymi się zapałkami. Czas zabawy dobiegł końca, więc pasowałoby to ugasić. Nieświadoma konsekwencji wzięłam butelkę wody i polałam ten twór.


Dla tych, którzy nie wiedzą jak kończy się gaszenie wodą takich rzeczy - ja dowiedziałam się bardzo szybko kiedy całkiem duży płomień z tej małej świeczki uniósł się do góry. W panice zrzuciłam to z drewnianego (nota bene) stołu na dywan i jakimś cudem samo zgasło. Szkodę poniósł dywan z wypaloną dziurą na jednej z krawędzi.


Próbowałam jeszcze w dziecięcej niewinności obarczyć winą chomika, ale nie udało się ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Dlatego dzieci pamiętajcie - nie bawcie się zapałkami

srebro

@Znajomka niech pierwszy rzuci petardą ten kto za dzieciaka nie podpalił czegoś w domu


wypalona dziura w dywanie -check

przypalone brwi i grzywka -check

zabawa wulkanami z saletry -check

wysadzanie wszystkiego różnymi petardami co roku w okolicy ferii swiatecznych -check


to były piękne czasy, a dziś bez dowodu nawet zapalniczki nie kupisz

Anhed

@blunch w podstawówce z jednym kumplem o mało nie spaliliśmy łąki xD był u nas sklepik który sprzedawał dzieciom petardy, fajerwerki itp. i się wkręciliśmy w "pirotechnikę" do tego stopnia że mieszaliśmy wszystko co było łatwopalne i patrzyliśmy jak się pali, kiedyś odpaliliśmy taką miksturę w naszej bazie otoczonej łąką. Problem w tym że nie podumaliśmy że wiaderko w którym był ten roztwór jest z plastiku i jak nie trudno się domyślić zaraz po odpaleniu się stopiło xD na szczęście udało nam się to ugasić, kolega deptał palącą się kałużę a ja biegałem po piasek xD

blunch

@srebro Razem z kolegami znaleźliśmy doskonałą miejscówkę do odpalania petard. Był to murek niski do kolan, duży trawnik i po środku przechodzący chodnik.

W znalezione kupy na trawniku wkładaliśmy petardy, uciekaliśmy przez chodnik i chowaliśmy się za murkiem. Zabawa była przednia, kupa bryzgała we wszystkie strony. Pewnego razu odpaliliśmy petardę, schowaliśmy się za murkiem i czkaliśmy. Po 10 sekundach braku odpowiedzi ze strony fajerweka uznaliśmy, że to niewypał, więc kumpel wychylił głowę. W tej samej sekundzie nastąpił wybuch i wielki kawał sraki wylądował na jego twarzy ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Nighthuntero

komputer na którym pracowała również moja siostra, która w 90% miała tam ukończoną magisterkę na miesiąc przed obroną


@blunch Aż ja się wkurwiłem, jaki był finał historii?

blunch

@Nighthuntero Pisała na nowo z notatek. Jakąś minimalną część miała zapisaną na dyskietce. Dysk nawet poszedł do typa, który zajmuje się odzyskiem danych, ale nic z tego nie wyszło. Siostra w efekcie obroniła się na 5, ale było to jakieś 20 lat temu ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować