O mariawitach ciąg dalszy.
W USA powstali mormoni, chrześcijańska nauka czy scjentologia. Rosjanie mają swoich mołokan, chłystów czy skopców. Okazuje się jednak, że w kwestii religijnych dziwactw również i my Polacy mamy się czym pochwalić - i wcale nie mam tu na myśli ks. Natanka.
Jest rok 1921. W wyniku choroby nowotworowej, cierpiąc na puchlinę wodną, zmarła w Płocku założycielka mariawityzmu Feliksa Maria Franciszka Kozłowska, nazywana Mateczką. Na czele wyznania stanął jej wieloletni współpracownik i najbardziej zaufany powiernik, bp Jan Maria Michał Kowalski, który zaczął tytułować się arcybiskupem. Mariawici odebrali to jako naturalną kontynuację powierzonego Mateczce Wielkiego Dzieła Miłosierdzia.
Dokładnie rok po śmierci Mateczki, 23 sierpnia 1923 r., abp Kowalski wprowadził pierwszą reformę: komunię pod dwiema postaciami (chleba i wina). Nie było w tym nic kontrowersyjnego, bo wiele Kościołów uniezależnionych od Rzymu (tzw. starokatolickich) wracało do tej starożytnej praktyki. Przy klasztorze w Płocku otwarto drukarnię, dzięki czemu mariawici mogli wydać Dzieło Wielkiego Miłosierdzia, traktaty duchowe Mateczki i inne swoje publikacje. W miejsce Mateczki, nową przełożoną generalną Zgromadzenia Sióstr Mariawitek została Antonina Maria Izabela Wiłucka (ważna postać, będzie jeszcze o niej).
W 1924 r. abp Kowalski ogłosił kolejną reformę: zniesienie obowiązkowego celibatu. To znowu nie było samo w sobie nic kontrowersyjnego. Jednak abp Kowalski dorzucił pewien bonus: tzw. "małżeństwa mistyczne" księży z zakonnicami! Co więcej, okazało się, że arcybiskup sam już dwa lata wcześniej zawarł związek małżeński ze wspomnianą już A. M. Izabelą Wiłucką. Wybuchł skandal, w wyniku którego część księży i wiernych odeszła od mariawityzmu. Zareagował również Unia Untrechcka, zawieszając mariawitów w prawach członkowskich.
Nie tylko nie powstrzymało to abp. Kowalskiego, lecz poszedł on dalej. Ogłosił, że dzieci zrodzone ze związków księży z zakonnicami są... niepokalanie poczęte! Ze źródeł wrogich mariawitom (więc radzę podchodzić do nich ostrożnie), można się dowiedzieć, że wśród kapłanów mariawickich kwitła bigamia - wszystko, żeby poczęło się jak najwięcej "niepokalanych" dzieci i przez to mogło się rozwijać "Królestwo Boże na Ziemi". Te źródła podają, że także i Mateczka za swojego życia sypiała z Kowalskim (który zresztą wpychał jej do łóżka też innych księży). Niezależnie od tego, czy te informacje są prawdziwe, czy nie, to "małżeństwa mistyczne" stanowiły wodę na młyn dla oszczerczej wobec mariawitów prasy rzymskokatolickiej i wpisywały się we wcześniejszą narrację o klasztorach-burdelach.
W 1926 r. delegacja mariawicka odbyła tournée po siedzibach prawosławnych patriarchatów z nadzieją na nawiązanie bliższych kontaktów, co się nie powiodło (chyba zrozumiałe, dlaczego). Lepiej poszło z Polskim Narodowym Kościołem Katolickim, który nie był na terenie Polski oficjalnie zarejestrowany (wyznanie to powstało w USA) i otrzymał zgodę od mariawitów na korzystanie z ich kościołów, ksiąg i szat liturgicznych oraz na udzielanie w ich imieniu ślubów kościelnych.
Kolejna wielka reforma nastała w 1929 r.: wprowadzono kapłaństwo kobiet i to od razu na wszystkich jego stopniach. Pierwszą mariawicką biskupką została - jak łatwo się domyślić - żona arcybiskupa, Maria Izabela Wiłucka-Kowalska. To był kolejny wstrząs, który doprowadził do odejścia częsci wiernych. Ale abp Kowalski kontynuował swoje reformy i tym razem zniesiono spowiedź "na ucho" (zastępując ją cichym wyznaniem grzechów Chrystusowi i spowiedzią powszechną). Zaprzestano też organizowania Pierwszych Komunii i zaczęto udzielać Eucharystii niemowlętom od razu po chrzcie (pod postacią wina, podobnie jak np. u prawosławnych). Zniesiono też tytuły duchownych takie jak np. "Ojcze" czy "Ekscelencjo" (zostawiając tylko "bracie i siostro"), zakazano wiernym picia wódki i palenia tytoniu oraz zaczęto propagować wegetarianizm. W kolejnym kroku wprowadzono tzw. kapłaństwo ludowe - odtąd każdy mariawita, mężczyzna czy kobieta, mógł odprawiać Mszę w domu według uproszczonego obrządku (słowa konsekracji i kilka modlitw). W parafiach odprawiano też pełną Mszę (tzw. liturgiczną), jednak również i ona mogła być odprawiona przez specjalnie przygotowanych świeckich. Kapłaństwo hierarchiczne miało odtąd pełnić rolę pomocniczą w stosunku do kapłaństwa ludowego. Następną reformą było zniesienie święcenia wody, olejów i pokarmów. Zniesiono też wszystkie obrzędy Wielkiego Tygodnia, a w Wielki Piątek zaczęto odprawiać normalną Mszę. Oprócz tego zaprzestano praktykowania postów na zasadzie "niejedzenia mięsa" - abp Kowalski wręcz wyśmiewał ten rodzaj postu, przypominając o bogaczach, którzy "pościli", zajadając się wymyślnymi i tłustymi potrawami rybnymi, natomiast grzechem było, gdy biedny człowiek zjadł w piątek kilka skwarek. Post miał być więc ćwiczeniem duchowym, odwróceniem się od światowych pokus i wzniesieniem myśli ku Bogu.
Ciąg dalszy nastąpi. Na zdjęciu abp Kowalski.
e1bae9ce-57d1-466c-b236-770a02c56094
JustMe

@Bipalium_kewense +1 za content

gacek

@Bipalium_kewense nigdy nie zawodzisz!

piwowar

@Bipalium_kewense Ciekawe jak wierni, którzy pozostali przy Mariawityzmie postrzegali nadchodzące co kilka lat wielkie reformy.

Inspektor_RODO

dość odważne reformy 0.o

Bipalium_kewense

@Inspektor_RODO To jeszcze nie koniec, arcybiszkopt dopiero się rozkręcał.

Zaloguj się aby komentować