O konfliktach w zespole i pracy

O konfliktach w zespole i pracy

hejto.pl
(artykuł pisany pod Linkedina, ale myślę, że warto podzielić się nim też ze społecznością Hejto )
Gdybym napisał taki post na pewnym znanym forum internetowym, to w pierwszym komentarzu zostałbym poinformowany o tym, że temat był wałkowany wielokrotnie i "uprzejmie" poproszono by mnie o korzystanie na przyszłość z opcji wyszukiwania. A to wszystko zwieńczone słynnym cytatem wielkiego myśliciela - "Zamykam temat".
Na szczęście Hejto to nie elektroda i dzielenie się swoimi przemyśleniami nie jest piętnowane łatką duplikatu, niezależnie od tego, czy "temat był już omawiany tysiąc razy". Także, nie przedłużając. Konflikty to stały, nieodłączny element życia w społeczeństwie. Niezależnie od tego, w jakim gronie się nie znajdziemy i jak byśmy się nie dogadywali z ludźmi ze swojego otoczenia - nieporozumienia prędzej czy później zaczną się pojawiać. Bagatelizowane, mogą po pewnym czasie ewoluować do rangi konfliktu, a co za tym idzie, do pogorszenia relacji między poszczegulnymi osobami, co w rezultacie wpłynie negatywnie na morale - w tym konkretnym przypadku - całego zespołu. 
Jak mawiał pewien znany grecki filozof - "Zanim się mleko w garnku przypali, pierwej poziom swój podniesie". Konkluzja jest bardzo prosta - każdy konflikt jest poprzedzony nieporozumieniem. I jeśli odpowiednio szybko nie zareagujemy, może dojść do sytuacji, w której "mleko się przypali". A tego zdecydowanie wolelibyśmy uniknąć, zwłaszcza w niedzielne popoługnie, kiedy sklepy są zamknięte, a jedyne mleko do kawy, jakie mieliśmy w lodówce właśnie zmieniło swoją barwę na #000.
Tak samo jest w pracy - nieporozumienia, których nie staramy się rozwiązywać na bieżąco, powoli ewoluują do rangi konfliktów, które zabijają pozytywną atmosferę w zespole, co w znaczącym stopniu odpowiada za niskie morale, w efekcie czego dochodzi do wypowiedzeń i utraty cennych pracowników. 
Co w takim razie możemy zrobić, żeby uniknąć takich sytuacji? Czy jesteśmy w stanie doprowadzić do stanu bezkonfliktowego? Odpowiedź brzmi - to zależy. To zależy od tego, jakie podejmiemy kroki wyprzedzające, które problem konfliktów będą eliminować na poziomie prostych nieporozumień. Innymi słowy, jeśli czujesz, że coś Ci przeszkadza, warto o tym zakomunikować. Najgorszym możliwym rozwiązaniem jest duszenie tego w sobie. Jeśli kolega Marcin notorycznie spóźnia się na daily, albo koleżanka Krystyna zostawia codziennie nieszczelny pojemnik ze śledziami w lodówce, tudzież DJ Arek siedzący biurko obok puszcza od rana hity Zenka Martyniuka - nie bądź bierny / bierna! Powiedz co czujesz. Że nie jest to dla Ciebie komfortowe, kiedy codzienne daily przeciąga się o 10 minut z powodu Marcina. Że niespecjalnie lubisz jeść jagodzianki z delikatną nutką śledzia. I co najważniejsze, że biuro to strefa wolna od disco polo. 
Wszystko pięknie ładnie, tylko co w przypadku, jeśli jesteśmy zamkniętymi w sobie introwertykami i wchodzenie w interakcje z innymi ludźmi, zwłaszcza w sytuacji potencjalnego konfliktu jest dla nas barierą nie do przejścia i wywołuje stany przedzawałowe? Może i drażni nas zapach ryby w drożdżówce, ale przecież zwracanie uwagi Krystycne na tak błahą sprawę może doprowadzić do konfrontacji! A tego za wszelką cenę chcielibyśmy uniknąć! Może Marcin się spóźnia na daily, ale przecież robi dobrą robotę i generalnie nie ma z nim większych problemów! Po co w ogóle poruszać z nim ten temat? No i przecież na wszystkich weselach dobrze się bawisz tańcząc do wiejskich przygrywek lokalnego grajka! A Areczek siedzi w zasadzie dość daleko i jeśli się odpowiednio skupisz na robocie to nawet tak bardzo Ci to nie przeszkadza...
Jak prosto jest nam oszukiwać samych siebie tylko po to, żeby przypadkiem nie wyjść ze strefy komfortu i nie doprowadzić do konfrontacji. Ale należy też sobie zadać pytanie - czy brak jakiejkolwiek reakcji w takich sytuacjach nie jest dla nas bardziej szkodliwy niż szczera rozmowa i przedstawienie swojego punktu widzenia. Ostatecznie poziom frustracji prędzej czy później doprowadzi do konfliktu. A to prawie zawsze kończy się konfrontacją. Więc tak naprawdę odwleczemy ją tylko w czasie.Jeśli dotarliście aż tutaj, to mam do Was pytanie - jak Wy sobie radzicie w sytuacji potencjalnych konfliktów i nieporozumień w miejscu pracy? Macie jakieś sprawdzone metody albo rady dla tych osób, które boją się na głośno wyrazić swoje zdanie? A może sami macie z tym problem i chcielibyście to zmienić? 
A tymczasem udanego dnia i smacznej kawy tudzież innej herbaty!
lubieplackijohn userbar

Komentarze (0)

Zaloguj się aby komentować