O Deandre Aytonie w Lakers.


Los Angeles Lakers wreszcie mają centra. Do wczoraj wyglądało to wręcz fatalnie dla klubu. Jaxson Hayes jest wolnym agentem i, jak przyszło co do czego (w play-offach), daleko mu do bycia godnym zaufania środkowym pierwszej piątki. Na rynku zupełna susza - zwłaszcza pod kątem odpowiedniego fitu do Luki Doncicia. Pozyskanie Aytona ma więc swój olbrzymi plus w postaci wypełnienia gigantycznej - nomen omen - luki na dotąd brakującej pozycji, ale czy Deandre jest odpowiednim graczem do tej drużyny?


Podzielę ten tekst na trzy obszary, żeby lepiej wypunktować mocne i słabe strony tego środkowego - na „ofensywę”, „defensywę” i „głowę”, zwaną inaczej mentalem. Można powiedzieć, że te obszary będą szły zgodnie z moją indywidualną oceną potencjału Aytona i jego mocnych stron.


*OFENSYWA*


Deandre Ayton wejdzie w swój ósmy sezon NBA w karierze. Jak dotąd notował 16,4 punktu na średniej skuteczności 59%, 10,5 zbiórki (w tym 3,1 na atakowanej desce), a także średnio 1 blok na mecz. Liczby wyglądają na papierze całkiem nieźle, ale nie mówią pełnej historii oraz tego, gdzie szukać plusów i minusów gry centra w ataku.

Ayton nie jest zawodnikiem, który potrafi samemu sobie wykreować pozycję do rzutu. To też nie jest środkowy, który żyje w pomalowanym i dominuje innych centrów. W ubiegłym sezonie raptem 42% swoich rzutów oddawał w okolicach obręczy i generalnie gość unika kontaktu fizycznego. Woli rzucać z bliskiego midrange, wybiera rzut hakiem (potrafi być w tym naprawdę skuteczny!) i niekoniecznie gra w post-up jest jego konikiem (1,5 posiadania).

Wśród wszystkich bigmanów był dopiero 53. centrem, który oddawał najwięcej osobistych na mecz w ubiegłym sezonie. Ayton notował średnio 1,5 FTA przy prawie 12 rzutach i łącznie podczas wszystkich rozegranych 40 spotkań tylko 7 razy stawał na linii rzutów wolnych po trafionych punktach (and-one). Ayton oddał łącznie 468 rzutów w sezonie 2024/25, spędził 1206 minut na placu i w tym czasie wymusił ledwie 59 fauli. Tylko 26 z nich zostało odgwizdanych bezpośrednio po nietrafionym rzucie. Jeśli to Cię nie przekonuje, to może przekona Cię fakt, że tacy zawodnicy jak Thomas Bryant, Drew Eubanks, Zach Collins, czy Kelly Olynyk wymusili więcej przewinień na swoich przeciwnikach.


Wbrew pseudonimowi, “DominAyton” po prostu nie jest tym typem centra, który lubi grać fizycznie, ale - dla przeciwwagi - ma jeden z najbardziej miękkich nadgarstków wśród wysokich w całej NBA. Półdystans stanowił 51% jego rzutów w tym sezonie. Ayton dużo bardziej komfortowo czuje się przesuwając się dalej od kosza, niż będąc w jego pobliżu, gdzie musi korzystać z warunków fizycznych. Wyjątkiem od tego był tylko pierwszy sezon u boku Chrisa Paula, gdy Phoenix Suns dotarli do Finałów w 2021 roku. Wtedy aż 61% rzutów oddawał w okolicach obręczy, a całościowa skuteczność z gry poszybowała mu do 63%.

W Portland Trail Blazers nie miał tak jakościowego kreatora obok siebie, jak w Suns za kadencji CP3. Daje to nadzieje Lakers, że ofensywa Deandre Aytona zyska nową jakość u boku Luki Doncicia, który jest jednym z największych wizjonerów z piłką w rękach. Doncić najchętniej chciałby, aby Ayton wcielił się w rolę Derrecka Lively III. Mam wątpliwości, czy to możliwe, bo jednak ci gracze mają zupełnie inny motor, ale nie wykluczam, że Luka jest w stanie zrobić z Deandre rzeczywisty, jak to mówią, “lob threat”.


Nawet porównując sobie pierwszy sezon Luki z Liveleyem, wysoki Mavs zanotował 68 alley-oopów. Ayton po pierwszym sezonie z CP3 miał na koncie 88 lobów. Zdecydowanie będzie w czym rzeźbić, choć trzeba mieć na uwadze, że Deandre stawia słabe jakościowo zasłony (choć notuje 4,1 screen assists), więc to warto monitorować w kontekście efektywnej dwójkowej gry z Donciciem, czy innymi graczami regularnie korzystającymi z pick-n-rolli i pick-n-popów.

Podstawowe pytanie brzmi jednak, czy Aytonowi będzie się chciało…


*DEFENSYWA*


Ayton nie jest wybitnym blokującym. Nie będzie bigmanem spającym defensywę niczym Draymond Green. Dużo lepiej czuje się w roli dochodzącego do pomocy (helpera), który stacjonuje gdzieś bliżej obręczy, ale nie jest definitywną ostatnią linią obrony jak wskazany Green, czy Rudy Gobert. I tu pojawia się problem dla Lakers, bo jeśli wierzyć internetowym grafikom, to ich piątka potencjalnie wygląda tak:

Luka-Reaves-LeBron-Hachimura-Ayton. To przepis na spore defensywne kłopoty.

Oczywiście to samo można było napisać o poprzednim sezonie, gdy w miejsce Aytona wstawialiśmy Hayesa. Mam jednak wątpliwość, czy system, w jakim operowali Lakers - przejmowanie krycia, rotacje, obrona zespołowa - to środowisko, w którym Deandre będzie czuł się komfortowo. Ayton nie ma instynktów, a tego aspektu bardzo ciężko nauczyć.

Bardzo słabo nawiguje po zasłonach, nie potrafi grać w drop coverage, ale dobrze czuje się w prostej obronie w post-up, gdzie atakujący bierze go na plecy. W ubiegłym sezonie kontestował 7,8 rzutów na mecz, co plasowało go na 28. miejscu wśród centrów NBA. Ayton jednak jest na tyle mobilny, że dobrze radzi sobie z defensywą łuku. Rzadko kiedy zawodnik przy piłce będzie chciał zaatakować closeout, co jest ewidentnym plusem, ale to będą sytuacje, które będziemy liczyć na palcach jednej ręki. Z uwagi na konstrukcję rosteru i pierwszej piątki, Deandre nominalnie będzie ostatnią linią defensywy.

Jedyne, do czego naprawdę z czystym sumieniem nie można się przyczepić, to zbiórka. Gość na desce jest świetny, gdy mu się chce.


*GŁOWA*

Doszliśmy w tekście do punktu, przy którym czerwona flaga powiewa najmocniej. Nie wiem, czy Deandre Ayton w ogóle lubi grać w koszykówkę. CP3, Devin Booker i Monty Williams mieli go dość. Portland Trail Blazers mieli go dość. Facet nie podchodził poważnie do swoich obowiązków. Raz nie dojechał na mecz, bo nie umiał się wydostać z domu przez oblodzony podjazd. Blazers aż musieli wysyłać ludzi z klubu, żeby mu pomóc dotrzeć. Wiecznie spóźniał się na treningi, na samolot. Albo nie spał do 4-5 nad ranem, bo grał na konsoli. Jednym z powodów rozstania z Blazers było też to, że nie umie panować nad emocjami - wpadał w złość, gdy coś nie szło po jego myśli.


Na boisku często wygląda na gościa, który nie jest zainteresowany tym, co się dzieje, zasypia i jest pasywny.

Ludzie wytykają mu brak ambicji. Kiedyś powiedział, że największym sukcesem dla niego (przypominam: pierwszego picku w drafcie 2018) będzie otrzymanie drugiego kontaktu w NBA. Tak sobie myślę o tej wypowiedzi i przestaje mnie to dziwić, wiedząc jakie gość ma podejście do wszystkiego. Ayton potrzebuje u boku kogoś, kto weźmie go za przysłowiową mordę. Tak było z Chrisem Paulem, gdy Deandre miał 22 lata. Za niecałe trzy tygodnie skończy 27 i to jest zadziwiające, że w tym wieku nadal potrzebuje mentora. Kogoś, kto będzie złym policjantem albo da po łapach, kiedy sytuacja tego wymaga.


Lakers jednak nie mieli możliwości wybrzydzać. Jeśli Ayton zmieni się jako człowiek i podciągnie jako koszykarz, dwuletni kontrakt o wartości 16 mln dolarów może być dobrą umową. Jest jednak tyle znaków zapytania przy jego nazwisku, że naturalnie pojawia się więcej pytań niż odpowiedzi. Lakers po prostu musieli podjąć to ryzyko, ale nie rozumiem zachwytów i wystrzelonych korków od szampana jakby pozyskali drugiego Wilta Chamberlaina.

Ostatecznie w moim odczuciu ten projekt ma większą szansę na powodzenie w ofensywie, niż w defensywie przy takiej konstrukcji składu.


#nba

8445660d-9623-4942-8327-a1e2853633d2

Komentarze (0)

Zaloguj się aby komentować