nothing,nowhere. - LOVE::LOSS
Na temat nothing,nowhere. ,a raczej Joe - bo tak ma na imię ten artysta, mógłbym wypowiadać się długo, ale nie jest to treścią tego wpisu. LOVE::LOSS pojawiło się nagle, lekko ponad rok temu i wzięło mnie szturmem. Zawsze wyczekiwałem na jego unreleased perełki, zwłaszcza te z sesji na żywo na Twitchu.
Nie spodziewałem się, że kawałek który polubiłem za linię melodyczną i tekst (standardowo w jego twórczości, teksty które piszę przemawiają do mnie w dość dogłębny sposób, jednocześnie utożsamiam się z nimi i uważam, że potrafią lepiej oddać to, co kłębi się we mnie) który standardowo przypadł mi do gustu.
To czego nie wiedziałem to fakt, że cała piosenka po jej zrozumieniu zwłaszcza w warstwie tekstowej, pierdolnie mnie niczym dostawczak gówniaka na pasach przed szkołą. Minęło tyle lat, ale potrafię odnieść każdą linijkę do przeszłości, konkretnego wycinku i konkretnej osoby. To takie gorzko-słodkie podsumowanie, którego mi brakowało w tej historii, bowiem do tej pory na pytanie o to jak ta krótka historia z mojej przyszłości się skończyła, wzruszałem ramionami i mówiłem "po prostu była".

Zaloguj się aby komentować