No cóż, to była dość absurdalna historia. Wszystko zaczęło się jak zwykle, byłem w pracy i wszystko szło dobrze. Kiedy przechodziłem obok mojej koleżanki z pracy, ona się do mnie uśmiechnęła, więc ja też się uśmiechnąłem. Nie pomyślałem, że to może być jakiś problem.
Ale okazało się, że moja koleżanka była feministką i bardzo jej się to nie spodobało. Poskarżyła się szefowi, że uśmiechnąłem się do niej i twierdziła, że to było seksistowskie i wywoływało u niej uczucie dyskomfortu. Szef był w szoku i natychmiast mnie zwolnił.
Nie mogłem uwierzyć w to, co się działo. Uśmiechnięcie się do kogoś to chyba najmniej seksistowska rzecz, jaką można zrobić. Ale szef był nieugięty i zostałem wywalony z pracy za coś, co uważam za absolutnie bezsensowne. Szkoda, że ludzie tak łatwo dają się zmanipulować i są tak szybko gotowi potępiać innych bez dowodów.