Nie umiem sobie odmawiać małych rzeczy. Wydaje mi się, że to od czasu jak byłem w technikum mi miałem taką kurduplatą dziewczynę i nie skorzystałem z… a zresztą nie ważne. Teraz nie umiem sobie odmówić w każdym razie. No w każdym razie przedstawię wam dwie nowości ze świata #piorawieczne
A dzisiaj:
Parker Jotter
Jedyny Parker Poniżej 200 złotych, którego nie miałem. Normalnie kosztuje koło 40-50, ale przeglądałem sobie alledrogo i moje przygotowane w koszyku atramenty, i nagle jak coś nie zakurwiło cebulą… No ten żydowski nos poczuł, zanim oczy zobaczyły. Jest, jak byk jest. Parker Jotter, stalówka typowo M, za 37 złotych. Oczy mi się zaświeciły, uśmiech pokazał, palce ekspresowo powędrowały dodać go do koszyka.
Jotter jaki jest każdy widzi. Smukłe, niewielkie i szczupłe pióro z małą, bezpłciową stalówką, którą jeszcze (moment… 2025-2016… japierdolę…) 9 lat temu Parker montował do wszystkiego k⁎⁎wa co wypuszczał, a kosztowało mniej niż 4 stówy. Teraz są pakowane normalnie, po ludzku, tylko do Vectora i Jottera, czyli z rigczem, bo do tych dwóch cieniasów faktycznie pasują.
Stalówka zadziwiająco cienka jak na Mkę, daje też dość rozsądny feedback, co jest dla mnie zaskoczeniem, bo to jedyny Parker którego mam, który oferuje takie atrakcje. Reszta jest zdecydowanie bardziej stonowana, część wręcz gładka jak lustro, a Parkerów mam przecież… 7? Chyba ta. No mniejsza.
Pióro wykonane, bez niespodzianki zresztą w tych pieniądzach, z plastikoidu i to średniej klasy. Skuwka metalowa i, też bez niespodzianek, na zatrzask. Co za to było dla mnie niespodzianką, to kolosalna locha, która znajduje się pod klipsem. W teorii ma zapobiegać próżniowemu wyciąganiu atramentu ze stalówki. Co było dla mnie większą niespodzianką, to że robiąc dopiero co zdjęcia do tego wpisu, zauważyłem, że jest krzywo pod klipsem, bardziej po lewej. I mnie wkurwia teraz.
Klips standardowo z parkerowską strzałą, bo przecież nie może być inaczej.
PS na allegro jeszcze jest w tych pieniądzach, na amazonie zresztą też.
Tyle ode mnie!
A, kurva, zapomniałem.
Pic 2:
#lagadyga
MÓWIŁEM, ŻE ZA DARMO ŻARTÓW NIE ODDAM.
TYLE ODE MNIE!
A dzisiaj:
Parker Jotter
Jedyny Parker Poniżej 200 złotych, którego nie miałem. Normalnie kosztuje koło 40-50, ale przeglądałem sobie alledrogo i moje przygotowane w koszyku atramenty, i nagle jak coś nie zakurwiło cebulą… No ten żydowski nos poczuł, zanim oczy zobaczyły. Jest, jak byk jest. Parker Jotter, stalówka typowo M, za 37 złotych. Oczy mi się zaświeciły, uśmiech pokazał, palce ekspresowo powędrowały dodać go do koszyka.
Jotter jaki jest każdy widzi. Smukłe, niewielkie i szczupłe pióro z małą, bezpłciową stalówką, którą jeszcze (moment… 2025-2016… japierdolę…) 9 lat temu Parker montował do wszystkiego k⁎⁎wa co wypuszczał, a kosztowało mniej niż 4 stówy. Teraz są pakowane normalnie, po ludzku, tylko do Vectora i Jottera, czyli z rigczem, bo do tych dwóch cieniasów faktycznie pasują.
Stalówka zadziwiająco cienka jak na Mkę, daje też dość rozsądny feedback, co jest dla mnie zaskoczeniem, bo to jedyny Parker którego mam, który oferuje takie atrakcje. Reszta jest zdecydowanie bardziej stonowana, część wręcz gładka jak lustro, a Parkerów mam przecież… 7? Chyba ta. No mniejsza.
Pióro wykonane, bez niespodzianki zresztą w tych pieniądzach, z plastikoidu i to średniej klasy. Skuwka metalowa i, też bez niespodzianek, na zatrzask. Co za to było dla mnie niespodzianką, to kolosalna locha, która znajduje się pod klipsem. W teorii ma zapobiegać próżniowemu wyciąganiu atramentu ze stalówki. Co było dla mnie większą niespodzianką, to że robiąc dopiero co zdjęcia do tego wpisu, zauważyłem, że jest krzywo pod klipsem, bardziej po lewej. I mnie wkurwia teraz.
Klips standardowo z parkerowską strzałą, bo przecież nie może być inaczej.
PS na allegro jeszcze jest w tych pieniądzach, na amazonie zresztą też.
Tyle ode mnie!
A, kurva, zapomniałem.
Pic 2:
#lagadyga
MÓWIŁEM, ŻE ZA DARMO ŻARTÓW NIE ODDAM.
TYLE ODE MNIE!



