Nie ma dla mnie chyba większej zagadki niż to, skąd ludzie mają w tym kraju hajs. Ok, mamy jakiś % dobrze zarabiających, ale to praktycznie margines, niespotykany poza największymi miastami. A patrząc po ofertach pracy to cała reszta ludzi zarabia coś w przedziale 2,5 -4k netto. Samo przeżycie za takie kwoty stanowi nie lada wyczyn, jednak tej "biedy" zupełnie w polsce nie widać. Przecież przy takich zarobkach nie ma opcji na nic więcej (szczególnie teraz przy tej inflacji), wychodzi na to 90% tego kraju to powinny być jakieś fawele po których jeździłyby wciąż jakieś tico i polonezy. Nigdy nie zrozumiem tego fenomenu. Ludzie musieliby dostawać "pod stołem" minimum drugą pensję, żeby ta zagadka była rozwiązana.
#polska #ekonomia #zarobki
