Napisze krótkie podsumowanie ostatnio zakupionych zapachów. Do recenzji zastosowałam krótkie opisy, tak by zwizualizować wam z czym się mi najbardziej kojarzą.
Hermes Equipage Edt - 6/10 - zapach starszego eleganckiego Pana, określiłabym go jako eksluzywniejszy brutal. Po prostu zapach Wujka Tadeusza jak przyjechał na twoją komunie w 2004 roku.
Issey Miyake A Drop d Issey Edp - 3/10 - zapach który mnie rozczarował, to istna bomba kwiatowa ala bez. Kiedy jednak go rozpylisz po prostu chcesz opuścić pomieszczenie, bo nie jest subtelny, zapełnia całe wnętrze i je dusi. Uczucie jakbyś, zamiast wdychać autentycznie połknął jakieś kwiaty. Zapach starszych pań / starej toaletki / starego salonu fryzjerskiego.
Jean Paul Gaultier Le Male Elixir - 6,5/10 - waniliowy, przez cały okres pachnienia wydaje się być po prostu ok i taki sam. Jest słodki, czuć wanilią, jednak niczym się nie wyróżnia. Taki spoko do biura. Widzisz w nim gościa, który pracuje w biurze, przechodzi i myślisz sobie: o spoko, czuje wanilie i to tyle .
Prada L Homme Intense - 8,5/10 - autentycznie największe zaskoczenie. Czuć w tym zapachu pieniądz i klasę. Autentycznie jakby przyjechała jakaś ważna osobistość. To taki świeżak, choć lepiej gdyby był noszony poniżej 23 stopni. Jak go nosisz na sobie to nawet kilka godzin później czujesz go w kolejnych falach i to poprawia humor. Serio robi wrażenie.
#perfumy
