Na Ukrainie stopniowo wymierają unikalne białe kruki, przykłady rosyjskiej technologii


Już od pierwszych dni inwazji na Ukrainę na pełną skalę, rosyjskie siły okupacyjne zaczęły ponosić ciężkie straty w sprzęcie, w ramach rekompensaty oddano do całodobowej pracy rosyjski kompleks wojskowo-przemysłowy. Jednak potencjał rosyjskiego kompleksu wojskowo-przemysłowego nie był wystarczający, aby w pełni zrekompensować straty, dlatego w obszarze walk zaczęły pojawiać się bardzo rzadkie egzemplarze sprzętu, czasem jednorazowe prototypy. Oczywiście zostały tam zniszczone, znikając tym samym z arsenału rosyjskiej broni.


W czasie walk na Ukrainie część próbek rosyjskiego sprzętu wojskowego znalazła się na „czerwonej liście”. To znaczy liście sprzętu, który całkowicie zniknął z wyposażenia armii rosyjskiej.


W tej recenzji chcę zwrócić uwagę na niektóre z nich, które są znacznie mniej znane niż o T-90M „Proryw”, czy TOS-1A „Sołncepiok ”, ale ich użycie w strefie walk po raz kolejny wskazuje na dotkliwy niedobór zmechanizowanych komponentów u okupantów. Z kolei zniszczenie których na zawsze pozbawia okupantów tych prototypów, ponieważ wiele z nich nie jest obecnie produkowanych w Rosji.


Działo samobieżne 2S34 „Chosta”


Pierwszym unikalnym modelem utraconym przez Rosjan podczas masowej inwazji na Ukrainę było działo samobieżne 2S34 Chosta.


Na pierwszy rzut oka to wciąż ten sam 2S1 „Gvozdika”, ale w rzeczywistości tak nie jest. Działo samobieżne Chosta miało ulepszoną ochronę dna, co pozwoliło zagwarantować przeżycie załogi w przypadku eksplozji miny przeciwpancernej typu TM-62, a także nowoczesny system kierowania ogniem.


W sumie wyprodukowano nie więcej niż 50 takich dział samobieżnych, 48 seryjnych i 2 eksperymentalne 2S34M i 2S34-1. Znajdowały się na wyposażeniu 20. Brygady Strzelców Zmotoryzowanych w Wołgogradzie i 21. Brygady Strzelców Zmotoryzowanych w Orenburgu. W 2012 roku koszt jednego takiego działa samobieżnego wynosił około 750 tysięcy dolarów, czyli 8 razy więcej niż 2S1 Gvozdika.


Ze względu na wysokie koszty i problematyczną konserwację związaną z unikalnością tego działa samobieżnego, nie było na nie dużych zamówień, a część dział samobieżnych ostatecznie wymagała napraw, których nigdy nie przeprowadzono. W rezultacie dostępne w Rosji jednostki 2S34 nie są gotowe do walki.


Z kolei dzisiaj wiadomo, że co najmniej 2 takie działa samobieżne zostały zniszczone, a 3 zdobyte.


BMO-T.


BMO-T to rosyjski ciężki pojazd bojowy z miotaczem ognia. Przeznaczony do transportu personelu oddziału miotaczy ognia.


Wyprodukowano zaledwie 10 egzemplarzy, każdy po 400 tys. dolarów, a o pierwszym zniszczonym na Ukrainie dowiedzieliśmy się w maju 2022 roku.


W sumie na Ukrainie potwierdzono zniszczenie 3 takich pojazdów, choć według niepotwierdzonych informacji – 5. Z kolei jeden BMO-T został zdobyty przez Siły Zbrojne Ukrainy i służy obecnie w szeregach armii ukraińskiej.


Pragnę zauważyć, że BMO-T jest dziś chyba najlepszy pod względem obronnym pojazdów do przewozu personelu. Poziom ochrony załogi tego pojazdu, stworzonego na bazie T-72, będzie obiektem zazdrości nawet czołgów, a także T-72, ponieważ jego pancerz został znacznie wzmocniony.


W rzeczywistości jest to rzadki przypadek, gdy Rosjanie stworzyli dobrze opancerzony bojowy pojazd, który może uratować życie załogi, ale wysoki koszt położył kres masowej produkcji BMO-T. Teraz ten krzyż stawia armia ukraińska.


BTR-90


BTR-90 był uważany za obiecujący zamiennik BTR-80, jednak nigdy nie wszedł do produkcji, ponieważ był to projekt bardzo kosztowny w realizacji, ponadto obarczony dużą liczbą wad i usterek, co pociągało za sobą dodatkowe koszty modyfikacji.


Kilka z tych pojazdów przechowywano w magazynach w Kubince i Arzamie, głównie jako eksponaty muzealne. Ale brak opancerzonych wozów bojowych zmusił rosyjskie dowództwo do wyjęcia wszystkiego ze śmietników! I tak eksponat muzealny NII38 wylądował w pobliżu Awdijiwki, a tydzień później ZSRF też go traci...


Być może historia wysłania muzeum BTR-90 na front jest najbardziej uderzającym przykładem prawdziwego stanu rzeczy Rosjan ze sprzętem, zwłaszcza w klasie bojowych wozów opancerzonych.


BREM-L


Choć BREM-L nie jest pojazdem bojowym, to w armii rosyjskiej jest dość rzadki.


Sam projekt BREM-L sięga lat 80-tych XX wieku, a pierwszy prototyp tego pojazdu wypuszczono w latach 90-tych. Niemniej jednak armia rosyjska była bardzo sceptyczna wobec koncepcji opancerzonego pojazdu naprawczo-ratowniczego opartego na BMP-3, nastawionego wyłącznie na ewakuację tego samego typu sprzętu. Znikome ilości rezerwacji tego pojazdu do sprzedaży również rodziły pytania. Niemniej jednak Rosjanom udało się sprzedać trochę sztuk do Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Wenezueli.


Na Ukrainie zniszczono co najmniej trzy takie pojazdy. A biorąc pod uwagę ich ograniczoną liczbę w Rosji, można mówić o ich prawdopodobnym całkowitym zniknięciu z floty wehikułów remontowych


PRP-4A „Argus”


PRP-4A Argus to mobilna placówka rozpoznawcza, zmodernizowana i oddana do użytku w 2013 roku, choć jej podstawowy model produkowany jest od lat 80-tych. Nawet w Związku Radzieckim samochód ten był bardzo rzadki, ponieważ w sumie wyprodukowano go mniej niż pięćdziesiąt egzemplarzy. Po rozpadzie ZSRR część pojazdów została przeniesiona do innych krajów, inne po prostu straciły skuteczność bojową. Rosja ma od 20 do 30 gotowych do walki pojazdów PRP-4 i tylko kilka pojazdów PRP-4A Argus.


Pierwsze zniszczenie sprzętu tej modyfikacji na Ukrainie odnotowano 10 października 2022 roku.


Obecnie wiadomo, że zniszczono co najmniej trzy PRP-4M, jeden PRP-4A Argus został zdobyty, a jeden PRP-4A został zniszczony.


1B119 „Reostat”


Nie mniej interesująca jest mobilna stacja rozpoznania i kierowania ogniem artyleryjskim - 1B119 „Reostat”.


Pojazd ten został opracowany i wyprodukowany w ograniczonych ilościach w czasach sowieckich. W drodze nabycia spadku Rosja otrzymała mniej niż pięćdziesiąt tych pojazdów i nie wszystkie z nich ostatecznie zachowały swoją skuteczność bojową na przestrzeni lat. Do tej pory zniszczono trzy 1B119, a osiem(!) zdobyto.


Najwyraźniej rosyjskie siły zbrojne wkrótce pozostaną bez Reostatów. Bo Ukraińskie Siły Zbrojne będą miały je wszystkie.


SAMU 2S31 "Wena"


Osobno warto wspomnieć o samobieżnej jednostce artyleryjsko-moździerzowej 2S31 „Wena”. Pomimo tego, że ta jednostka artylerii samobieżnej nie została jeszcze zniszczona, uszkodzona czy zdobyta w strefie działań bojowych, warto z tego powodu zwrócić na nią uwagę.


Pod koniec września 2023 roku pojawiła się informacja, że ​​armia rosyjska zaczęła otrzymywać egzemplarze 2S31 „Wena”. Wstępnie zostały wysłane na południowy przyczółek. I nie były to duże ilości.


2S31 „Wena” jest w teorii bardzo dobrym zamiennikiem radzieckiego „NONA-S”. Prace nad nim rozpoczęły się w odległych latach 80. XX wieku, kiedy ZSRR zdecydował się zastąpić NONA-S czymś bardziej efektywnym i nowoczesnym. Tak narodził się na przełomie lat 80. i 90. ambitny projekt 2S31, który jednak ze względu na rozpad Związku Radzieckiego nigdy nie doczekał się należytego rozwoju.


W latach 90. 2S31 był dość zaawansowany. Miał zautomatyzowany system kontroli naprowadzania i unikalny system celowniczy, który na tle technologii w poradzieckiej Rosji był naprawde dobry, a także miał komputerowy system zarządzania uzbrojeniem.


Teraz rosyjscy okupanci ściągają sam 2S31 „Wena” z poligonów do strefy walk, deklarując pewne ich ilości w dostawach. Tak naprawdę nie było masowej produkcji 2S31, a tymi istniejącymi pojedynczymi egzemplarzami starają się pilnie załatać luki w brakach systemów artyleryjskich.


Konkluzja


Rosyjskie siły okupacyjne przeżywają poważny kryzys w dostawach za straty we wszystkich kategoriach wyposażenia żołnierzy. Niektóre modyfikacje czołgów, na przykład T-80U, stają się białymi krukami, nie mówiąc już o modelach, które były rzadkością jeszcze przed inwazją na Ukrainę na pełną skalę.


Tak, początkowo dowództwo ZSRF mogło wysłać je oprócz jednostek z produkcji seryjnej mając przekonanie, że za trzy dni wezmą udział w defiladzie na Kreszczatyku (główna ulica Kijowa). Cóż, po części mieli rację. Niektóre z tych rzadkich egzemplarzy, BMO-T czy 2S34 „Chosta”, faktycznie wzięły udział w paradzie na Chreszczatyku... Paradzie zniszczonego sprzętu ZSRF z okazji Dnia Niepodległości Ukrainy.


Ale co najciekawsze, na Ukrainie rzadki rosyjski sprzęt jest nie tylko niszczony, ale także zdobywany jako trofea. I będzie zabawnie, jeśli w pewnym momencie Ukraina będzie miała takie egzemplarze, których armia rosyjska po prostu nie będzie już miała.


@Aleksander Kowalenko


PS: dodawanie obrazków nie działa


#ukraina #wojna #rosja

Komentarze (2)

lexico

@Walenciakowa a ten unikatowy sprzęt jest badany w Rammstein, a co ciekawszy jest transportowany drogą lotniczą do Teksasu

Nie bez powodu hamburgery pracują ostro w działach R&D nad nowymi rodzajami broni.

radziol

@Walenciakowa ruskie zawsze miały łeb do interesów

Zaloguj się aby komentować