Komentarze (1)

Jarek_P

Miałem przyjemność oglądać to cudo na własne oczy. TLDR: Jezusie, jakie to było GÓWNO!!!!

Wersja dłuższa: jestem z wykop... no ten... z internetowej starszyzny, powiedzmy, kończyłem technikum elektroniczne o specjalności RTV jeszcze w PRLu. Szkoła z tych lepszych, bardzo dobrze wyposażona, z pracowniami branżowymi wyposażonymi jeszcze na fali propagandy sukcesu, współpracowała m.in. z ZRK Kasprzak - uczniowie w Kasprzaku odbywali praktyki zawodowe, Kasprzak zaś szkołę wyposażył. M.in. ufundowana została pracownia audiowizualna, na tamte czasy nowum absolutne i hit na miarę "inne kraje nam zazdroszczą".

Na czym to polegało? Na tym, że w kilku miejscach pracowni pod sufitem na wysięgnikach wisiały telewizory, zwykłe czarnobiałe, nauczyciel zaś miał wmontowaną w katedrę konsolę sterującą oraz marzenie: czarnobiałą kamerę produkcji WZT, przy pomocy której na tychże telewizorach mógł pokazywać strony z książek, czy niewielkie przedmioty. Korzystano z tego na co dzień i bardzo się przydawało, nie powiem. Jedynie wtajemniczeni jednak wiedzieli, że w głębi katedry, pod zamykaną na klucz klapą tkwi ON: Magnetowid MTV-10

Historię tego magnetowidu przedstawił nam, gdy już byliśmy w starszej klasie, nasz opiekun "zawodowy". Magnetowid trafił do nas jako wisienka na torcie, którym była ta pracownia, miał służyć edukacji i dowodzeniu wszem i wobec, że "Polacy Potrafiom". Niestety jako ów dowód stanowił kwintesencję naszego ówczesnego przemysłu elektronicznego: miało być cudnie, nowocześnie, i niby było. Niby nagrywał, niby odtwarzał, niestety za diabła nie dało się utrzymać synchronizacji, odtwarzany obraz był cały czas w paski. Nauczyciel nam opowiadał, że ekipa z Kasprzaka siedziała u niego chyba ze dwa dni, usiłując magnetowid zmusić do działania choć na czas uroczystego otwarcia pracowni (mieli być goście z Komitetu), niestety nie udało się. Klęli podobno w żywy kamień, całkowicie niepatriotycznie i bez krępacji mówiąc przy nauczycielu, że prototypowa seria miała oryginalny bęben z głowicami Philipsa i z nim to działało, te zaś już produkcyjne mieli bębny (tu cytat z pamięci, po kilkudziesięciu latach, więc nie gwarantuję czy słowo w słowo, ale sens był właśnie taki): "wykute przez naszych kowali, to żadnych parametrów nie trzyma i nie może działać stabilnie choćbyśmy się tu wściekli". Finalnie podobno otwarcie odbyło się z zupełnie innym magnetowidem, było przecinanie wstęgi, było bicie brawa łapkami na krzyż (dowolne zdjęcie oficjalnych obchodów z czasów Gierka pokaże o co chodzi), były zdjęcia do gazet, niestety działający magnetowid potem zabrano, zostawiając ten felerny.

I jeszcze jedna ciekawostka: gdy ja ten magnetowid widziałem (lata 80-te), była na nim taśma, a na taśmie perełka: nagrana pierwsza wizyta JP2 w Polsce, ta najsłynniejsza. W mojej szkole opozycja była mocno, wiele nauczycieli było zaangażowanych w jakieś opozycyjne akcje, a że ta wizyta była wtedy w naszych realiach taka powiedzmy rewolucyjna, postanowiono ją na tym sprzęcie cichcem nagrać jako pamiątkę. I to nagranie tam cały czas było, całe w paski, obraz latał na wszystkie strony, ale kręcąc cały czas gałką od synchronizacji (tak, było coś takiego na tym magnetowidzie :D), dawało się go od biedy utrzymać w ryzach, fonia zaś brzmiała ładnie i słynne "Niech zstąpi duch twój" można było usłyszeć niemal na żywo

Zaloguj się aby komentować